"Jesień na Węgierskiej" - Magdalena Niedźwiedzka - patronat medialny
Ludzie szczęśliwi nie pojmują głębi cierpienia innych, wciąż są nad powierzchnią wody, podczas gdy ona powoli tonie".
Ta historia zaczyna się na przełomie XVIII i XIX wieku. Tłem wydarzeń są
pozornie senne, malownicze kresy dawnej Rzeczypospolitej - Sejny i
okolice, gdzie żyją niegodzący się z utratą swojej pozycji społecznej
Deynarowiczowie.
Śledzimy dzieje czworga młodych ludzi. Opuszczone przez mężów i nieprzepadające za sobą bratowe - harda Marianna i łagodna Agata Deynarowiczowe - buntują się przeciwko ograniczeniu roli kobiet w społeczeństwie. Jako że mąż Marianny wyrusza wraz z wojskami napoleońskimi na poszukiwanie nowej Polski i prawdy o sobie, kobiety wbrew utartym schematom i ówczesnej obyczajowości zmuszone są prowadzić rodzinny browar. W tym samym czasie Józef Buczeniewski, wdowiec z Sejn, obrońca sądowy i stały bywalec okolicznych karczm, nie dopuszcza do świadomości cierpkiej prawdy na swój temat. Losy tych czworga splatają się nierozerwalnie, ale nic nie idzie po ich myśli, nic też nie jest takie, jakie mogłoby się stać - proste i uczciwe.
„Jesień na Węgierskiej” była moim pierwszym spotkaniem z twórczością autorki. Już od pierwszych stron jednak wiedziałam, że jej styl, lekkość pióra, którym operuje z rozmachem, kreśląc losy swoich bohaterów, przypadnie mi do gustu. Moją uwagę zwróciła narracja, która wydała mi się nietypowa, chociaż nie do końca potrafię wyjaśnić dlaczego. Miałam wrażenie, że autorka żongluje nią, wykorzystując niczym kamerę, dzięki czemu czytelnik ma okazję obserwować opisywane przez nią wydarzenia z różnej perspektywy. To moim zdaniem dodawało akcji dynamiki.
Powieść Magdaleny Niedźwiedzkiej to przede wszystkim opowieść o kobietach. To one grają w niej pierwsze skrzypce, pokazując, że determinacja, nawet w niesprzyjających warunkach, ma rację bytu. Choć wielokrotnie bohaterkom w osobach Agaty i Marianny przyjdzie zmierzyć się z przeciwnościami losu, panującymi konwenansami i przekonaniem, że kobieta niewiele znaczy w męskim świecie, to będą walczyć ze wszystkich sił, by móc pokazać, że nie są słabymi przedstawicielkami płci pięknej. Że z powodzeniem mogą zarządzać rodzinnym biznesem. Ta powieść to swego rodzaju głos buntu przeciwko umniejszaniu roli kobiety w społeczeństwie. Bo to przecież one wielokrotnie potrafią wziąć na swe barki dużo więcej, niż mężczyźni. A jeśli mamy do czynienia z kobiecą solidarnością, to nic nie jest w stanie stanąć im na drodze. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na kreację postaci, które autorka zestawiła niejako na zasadzie kontrastu. Marianna jest odważna, butna, robi wszystko, by czerpać z niego pełnymi garściami, nawet wtedy, gdyby miała być na językach otoczenia. Tymczasem Agata zdaje się nieco wycofana, nie jest przykładem osoby dominującej. I to zderzenie dwóch postaci, którym przyjdzie zjednoczyć się dla dobra i przetrwania rodziny, kiedy zabraknie obok przedstawiciela męskiego rodu, stanowi jeden z najciekawszych wątków w tej książce.
„Jesień na Węgierskiej” to udany wstęp do nowej sagi. Nakreślona z rozmachem opowieść o ludzkich losach osadzona w czasach napoleońskich. Historia, która pokazuje, że nawet w świecie, w którym rządzą mężczyźni, są kobiety, które mają odwagę, by przeciwstawić się próbie „wciśnięcia” ich w ciasne ramy konwenansów i społecznych uprzedzeń. Opowieść o przyjaźni, która, choć zrodziła się z konieczności, stała się podstawową siłą i orężem w walce o przetrwanie. Powieść o trudach codzienności, poszukiwaniu własnego miejsca w życiu, o nadziejach, które czasami gasną niczym wątły płomień świecy… A także o miłości, której warto dać szansę, ale należy się pospieszyć z decyzją, by nic i nikt nie stanął nam na drodze do szczęścia.
Komentarze
Prześlij komentarz