"Dom pełen tajemnic" - Wioletta Piasecka
Życie to nie tylko przyjemności, to przede wszystkim poświęcenie, na które my, kobiety, musimy być gotowe".
Pełna emocji i wzruszeń opowieść o miłości i marzeniach nad podziałami…
Sara Leokadia Wolska - bujająca w obłokach szlachcianka, marzy o podbiciu świata, pisaną przez siebie powieścią, lecz wiek, w którym żyje nie jest dobrym czasem dla kobiet ani dla marzycieli.
Rodzina obawiając się staropanieństwa córki, a tym samym i kompromitacji towarzyskiej, zmusza Sarę do małżeństwa z dużo starszym od siebie bardzo majętnym magnatem – wdowcem Hipolitem Teofilem Reszko. W jego posiadłości kobieta ma być matką, żoną i ozdobą domowego ogniska.
Rozżalona Sara nie jest rozumiana ani przez męża ani przez otoczenie. Zamyka się w sobie, aż pewnego dnia w jej życiu pojawia się młody, przystojny miłośnik literatury Bruno Dzikowski…
Jak potoczą się losy młodych ludzi? Co okaże się ważniejsze – miłość, rozsądek, czy pogoń za marzeniami?
Rodzina obawiając się staropanieństwa córki, a tym samym i kompromitacji towarzyskiej, zmusza Sarę do małżeństwa z dużo starszym od siebie bardzo majętnym magnatem – wdowcem Hipolitem Teofilem Reszko. W jego posiadłości kobieta ma być matką, żoną i ozdobą domowego ogniska.
Rozżalona Sara nie jest rozumiana ani przez męża ani przez otoczenie. Zamyka się w sobie, aż pewnego dnia w jej życiu pojawia się młody, przystojny miłośnik literatury Bruno Dzikowski…
Jak potoczą się losy młodych ludzi? Co okaże się ważniejsze – miłość, rozsądek, czy pogoń za marzeniami?
Żyjąc w dzisiejszych czasach, my — kobiety nie zastanawiamy się na co dzień, jakby to było, gdyby pewne prawa zostały nam ograniczone, a nawet odebrane. Czerpiemy z tego, co dał nam rozwój, postęp i tolerancja dla równouprawnienia. Dziś ciężko jest sobie wyobrazić, że kiedyś kobietom niewiele było można. Że pojawiały się na świecie i były wychowywane do określonych zadań. Niewiasta miała być ozdobą męża, matką i opiekunką ogniska domowego. I nikt nie myślał wówczas, że mogłaby pragnąć czegoś więcej…
W nowej powieści, która jest zupełnie inną odsłoną twórczości Wioletty Piaseckiej, autorka zabiera nas do XIX wieku, by opowiedzieć historię młodej dziewczyny. Jak wiele innych została niejako zmuszona do niechcianego zamążpójścia, które miało przede wszystkim poprawić jej status majątkowy oraz pozycję społeczną. Za nic brano związki zbudowane na fundamencie uczucia, liczyła się intratna relacja, która z czasem miała przerodzić się w coś pięknego. A jednak Sara nie miała tyle szczęścia. Choć weszła do wysoko postawionej rodziny, musiała żyć niczym więzień, nękany przez męża tyrana. Autorka nie szczędzi czytelnikowi opisów smutnej codzienności wykreowanej przez nią postaci, która zdaje się tylko podkreślać ograniczenie praw kobiet w ówczesnych czasach. Mury domu skrywają wiele tajemnic, także tych mrocznych. Czy Sara ma szansę, by zaznać szczęścia?
Wioletta Piasecka w swojej książce zwraca uwagę na coś, co dziś wydaje nam się niemożliwe. Kobieta pisząca, która pragnie, by historia jej autorstwa ujrzała światło dzienne, była abstrakcją w epoce, w której toczy się akcja powieści. A mimo to czytelnik cały czas ma nadzieję na to, że śladem prawdziwej postaci, która pojawia się w fabule, jaką jest Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, bohaterka zdoła dopiąć swojego i zobaczyć nazwisko na froncie dzieła literackiego. Nie zdradzę Wam, czy tak się stało, ale napiszę, że autorce udało się stworzyć historię, która z jednej strony porusza, wywołuje wewnętrzny bunt dla miejsca, które kiedyś było udziałem kobiety, a także wciąga i intryguje aż do samego końca.
„Dom pełen tajemnic” to nie tylko opowieść o marzeniach, które w XIX wieku były niemożliwe do spełnienia, ale także historia o miłości. Tej, która miała się narodzić, ale relacja zbudowana na przymusie i okrucieństwie nigdy nie będzie odpowiednimi podwalinami pod szczere uczucie. Tej, która przyszła niespodziewania i wybuchła ze zdwojoną siłą, bowiem złaknione ciepła serce biło szybciej, kiedy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Jednak moim zdaniem to przede wszystkim opowieść o miłości do samej siebie. O walce o swoje pragnienia niezależnie od panujących konwenansów; stawianiu czoła przeciwnościom losu i sztywnym ramom ówczesnych zasad, w myśl których kobiecie nie było wolno oddychać pełną piersią. Stłamszona, ograniczona, zamknięta w złotej klatce miała być niczym piękny ptak, który nigdy nie wzbije się do lotu… A jednak. Sara chciała więcej i postanowiła podjąć wyzwanie. Czy się jej udało?
Podsumowując:
„Dom pełen tajemnic” to historia, która pokazuje, jak bardzo można zniszczyć czyjeś życie, kiedy na pierwszym planie stawia się egzystencję opartą na pozorach i konwenansach. Opowieść o kobiecie, która musiała wiele przejść, by spróbować zawalczyć o własne szczęście. Choć w książce nie brakuje smutnych momentów, to płynie zeń także nadzieja na to, że po marzenia zawsze warto sięgać, nawet gdyby nie były na wyciągnięcie ręki. Los bywa kapryśny, czasem okrutny, ale nigdy nie wiemy, kiedy karta się odwróci. Być może bagaż doświadczeń, jaki na nas zsyła, jest „po coś”. Po to byśmy potrafili zebrać w sobie wystarczające pokłady siły, by w końcu wyrwać się z okowów ograniczeń i zacząć oddychać pełną piersią.
W nowej powieści, która jest zupełnie inną odsłoną twórczości Wioletty Piaseckiej, autorka zabiera nas do XIX wieku, by opowiedzieć historię młodej dziewczyny. Jak wiele innych została niejako zmuszona do niechcianego zamążpójścia, które miało przede wszystkim poprawić jej status majątkowy oraz pozycję społeczną. Za nic brano związki zbudowane na fundamencie uczucia, liczyła się intratna relacja, która z czasem miała przerodzić się w coś pięknego. A jednak Sara nie miała tyle szczęścia. Choć weszła do wysoko postawionej rodziny, musiała żyć niczym więzień, nękany przez męża tyrana. Autorka nie szczędzi czytelnikowi opisów smutnej codzienności wykreowanej przez nią postaci, która zdaje się tylko podkreślać ograniczenie praw kobiet w ówczesnych czasach. Mury domu skrywają wiele tajemnic, także tych mrocznych. Czy Sara ma szansę, by zaznać szczęścia?
Wioletta Piasecka w swojej książce zwraca uwagę na coś, co dziś wydaje nam się niemożliwe. Kobieta pisząca, która pragnie, by historia jej autorstwa ujrzała światło dzienne, była abstrakcją w epoce, w której toczy się akcja powieści. A mimo to czytelnik cały czas ma nadzieję na to, że śladem prawdziwej postaci, która pojawia się w fabule, jaką jest Klementyna z Tańskich Hoffmanowa, bohaterka zdoła dopiąć swojego i zobaczyć nazwisko na froncie dzieła literackiego. Nie zdradzę Wam, czy tak się stało, ale napiszę, że autorce udało się stworzyć historię, która z jednej strony porusza, wywołuje wewnętrzny bunt dla miejsca, które kiedyś było udziałem kobiety, a także wciąga i intryguje aż do samego końca.
„Dom pełen tajemnic” to nie tylko opowieść o marzeniach, które w XIX wieku były niemożliwe do spełnienia, ale także historia o miłości. Tej, która miała się narodzić, ale relacja zbudowana na przymusie i okrucieństwie nigdy nie będzie odpowiednimi podwalinami pod szczere uczucie. Tej, która przyszła niespodziewania i wybuchła ze zdwojoną siłą, bowiem złaknione ciepła serce biło szybciej, kiedy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Jednak moim zdaniem to przede wszystkim opowieść o miłości do samej siebie. O walce o swoje pragnienia niezależnie od panujących konwenansów; stawianiu czoła przeciwnościom losu i sztywnym ramom ówczesnych zasad, w myśl których kobiecie nie było wolno oddychać pełną piersią. Stłamszona, ograniczona, zamknięta w złotej klatce miała być niczym piękny ptak, który nigdy nie wzbije się do lotu… A jednak. Sara chciała więcej i postanowiła podjąć wyzwanie. Czy się jej udało?
Podsumowując:
„Dom pełen tajemnic” to historia, która pokazuje, jak bardzo można zniszczyć czyjeś życie, kiedy na pierwszym planie stawia się egzystencję opartą na pozorach i konwenansach. Opowieść o kobiecie, która musiała wiele przejść, by spróbować zawalczyć o własne szczęście. Choć w książce nie brakuje smutnych momentów, to płynie zeń także nadzieja na to, że po marzenia zawsze warto sięgać, nawet gdyby nie były na wyciągnięcie ręki. Los bywa kapryśny, czasem okrutny, ale nigdy nie wiemy, kiedy karta się odwróci. Być może bagaż doświadczeń, jaki na nas zsyła, jest „po coś”. Po to byśmy potrafili zebrać w sobie wystarczające pokłady siły, by w końcu wyrwać się z okowów ograniczeń i zacząć oddychać pełną piersią.
Komentarze
Prześlij komentarz