"Kanion śmierci" - Lisa Gardner
Kręcę głową. Nie mogę. Nie mogę już na nic więcej patrzeć, nie mogę niczego więcej stracić. Jestem zbiorem poszarpanych blizn, własnych i innych ludzi. Zdarto już ze mnie skórę, centymetr po centymetrze. Mam jej za mało, by sobie teraz poradzić".
Czy zastanawialiście się kiedyś, co dzieje się, gdy nikt nie patrzy?
Frankie Elkin, wychodząca z nałogu alkoholiczka, zajmuje się sprawami, o
których świat – a głównie policja i media – zapomniał. Z uporem i bez
wytchnienia szuka zaginionych osób. To dla niej jedyna ucieczka przed
wspomnieniami z przeszłości i poczuciem winy, które towarzyszy jej na co
dzień. Działania Frankie siłą rzeczy nie są bardzo skuteczne, ale
kobieta jest konsekwentna i zdeterminowana. I zawsze ma nadzieję, że
przy kolejnej sprawie uda jej się zjawić, zanim będzie za późno, by
ocalić zaginioną osobę.
Tym razem Frankie dowiaduje się o młodym mężczyźnie, który wybrał się z
kolegami na kawalerski weekend w parku narodowym i zaginął. Organy
ścigania zrezygnowały już z poszukiwań, ale grupa ludzi kierowana przez
jego ojca wciąż przeczesuje tamtejsze lasy. Frankie, która zgadza się
pomóc, wkrótce przekonuje się, że to zniknięcie jest wierzchołkiem góry
lodowej. Kiedy kolejne osoby przepadają bez śladu w leśnych ostępach,
wie już, że trafiła jej się sprawa nieprzeciętnie mroczna i zagadkowa. I
że ma coraz mniej czasu, by ją rozwiązać.
Ależ to była powieść! Pierwszy tom serii z Frankie Elkin podobał mi się bardzo, ale w „Kanionie śmierci” autorka przeszła samą siebie! Wciągnęłam się bez reszty w ten duszny klimat opowieści, która wywołuje strach i dreszcz ekscytacji związany z rozwojem akcji. Podczas lektury nerwy cały czas są jak postronki, podzielamy emocje bohaterów – uczestników wyprawy poszukiwawczej, wspólnie z nimi próbując dotrzeć do wyznaczonego celu. Jednak ta detektywistyczna wędrówka z czasem staje się… walką o przetrwanie. Autorka niezwykle drobiazgowo kreśli historię, w której każdy ból jest niemal wyczuwalny przez czytelnika. Chłód, głód, zranienia, obawy, które paraliżują wykreowane przez Gardner postaci… Ja tam z nimi byłam, a przynajmniej tak się czułam. Bałam się i ze strachem obracałam kolejną stronę, drżąc przed tym, co autorka na niej ukryła. Tutaj chaos jest sprzymierzeńcem i to on podkręca emocje. Gardner umiejętnie przeplata wątki dotyczące wyprawy z faktami z życia osobistego bohaterów, co sprawia, że również oni stają się nam bliżsi. To im chcemy pomóc, kiedy nadejdzie zagrożenie…
„Kanion śmierci” to kompilacja thrillera i kryminału na najwyższym poziomie. Mamy tutaj świetnie nakreślone portrety psychologiczne postaci, ze szczególnym uwzględnieniem głównej bohaterki, która pod skorupą niedostępnej i aroganckiej skrywa kobietę, która zmaga się z nałogiem. Powracająca do zdrowia alkoholiczka odkrywa przed czytelnikiem kolejne fakty z jej życia, które wstrząsają równie bardzo jak to, co dzieje się wokół kobiety podczas wyprawy do Kanionu Diabła. Gardner pochyla się nad stworzeniem wiarygodnego obrazu osoby, która walczy z nałogiem oraz demonami z przeszłości, które zdają się wciąż do niej wracać, determinując zachowanie w sytuacji, w której aktualnie się znajduje. I w moim odczuciu ta warstwa psychologiczna to wartość dodana tego świetnego thrillera kryminalnego, który nie daje o sobie zapomnieć; który fascynuje doskonale odmalowanym miejscem, gdzie odbywają się poszukiwania oraz smaczkami ze świata osób, które na co dzień zajmują się wędrówkami po terenach niebezpiecznych. Tutaj do samego końca nie będziecie wiedzieli, kto stoi za zaginięciem mężczyzny, którego odnalezienie jest celem wyprawy. Zwłaszcza że zdaje się ono tylko kroplą w morzu tajemnic. Tymczasem w leśnych gęstwinach zaczynają znikać kolejne niewinne osoby…
Komentarze
Prześlij komentarz