"Hańba" - Maria Paszyńska - patronat medialny
Tamtego wieczoru przypadkiem odkrył ideę, której zapragnął służyć".
Przedwojenny Wołyń. Miejsce skryte wśród pól i lasów, gdzie rytm życia
wyznaczały pory roku, a zdanie rozpoczęte po polsku kończono po
ukraińsku.
Jest rok 1938. Rodzina Karpenków wierzy w miłość ponad podziałami: Teodora jest Polką, Mychajło — Ukraińcem. Wychowują dwoje dzieci, Jankę i Semena. Ufają, że ludzie różnych religii i narodowości mogą żyć w przyjaźni.
Zawierucha wojenna sprawia, że szlachetne wyobrażenia Karpenków rozsypują się jak domek z kart. Na ich miejscu wyrastają przerażające ideologie głoszące konieczność oczyszczenia Wołynia, wyplewienia kąkolu z pszenicy. W takim świecie wkraczają w dorosłość Janka, Semen i ich przyjaciel Dima. Relacje między nimi, budzące się młodzieńcze uczucia tylko komplikują już i tak niełatwą rzeczywistość. Trucizna chorych przekonań, umiejętnie wsączana w umysły młodych, rozpala szaleństwo. Gnani fanatyczną wizją nowego świata banderowcy ruszają na łów. Jego finał nastąpi 11 lipca 1943 roku. Ten dzień na zawsze zostanie zapamiętany jako „krwawa niedziela”.
Hańba to przejmująca opowieść o najciemniejszych stronach polsko-ukraińskiej historii. O tragedii, która podzieliła narody, krewnych i przyjaciół.
Maria Paszyńska w nowej książce snuje opowieść, która łamie serce. Osnutą na kanwie prawdziwych wydarzeń historię relacji polsko – ukraińskich, które zostały zerwane, w brutalny sposób zhańbione, pokryte krwią niewinnych… Autorka nie epatuje, ale i nie stroni od naturalistycznych opisów działań banderowców, którzy kierowani chęcią mordu, nie zważali na nic. ON też był jak oni, chciał taki być. Hańbą było dla niego pochodzenie jego matki – była Laszką, a on Ukraińcem. Młody umysł z dnia na dzień wsiąkał niczym gąbka nacjonalistyczne idee, zatruwające jego serce, które przestało bić dla tej, która go urodziła… Za nic miał rodzinne więzi, za nic miłość. Dla niego największą wartością była wolna Ukraina tylko dla Ukraińców. Maria Paszyńska portretuje młodego chłopaka, którego porwała fala wiary w przekonania, jakie wpajali swoim zwolennikom banderowcy, głosząc konieczność oczyszczenia Wołynia. To one wdzierały się w nieskażone umysły niczym zaraza, szerząc fanatyzm, który zdawał się nie mieć ograniczeń. Czytelnik strwożony czyta, wciąż nie mogąc uwierzyć, jak wielką moc miała ta chora ideologia. I choć świadomy tego, co miało miejsce w 1943 roku, wciąż ma nadzieję, że ich to ominie. Że bohaterowie zostaną ocaleni... A jednak. Dla zła, które zdominowało codzienność zwolenników "czystki", nie ma żadnej świętości…
Myślę, iż fakt, że Maria Paszyńska zbudowała swoją powieść na fundamencie kontrastu, powoduje, że wydźwięk snutej przez nią opowieści uderza w czytelnika z jeszcze większą mocą. Beztroska, spokój, młodzi ludzie dopiero wkraczający w dorosłe życie, wiara w to, że można żyć szczęśliwie bez względu na narodowość – to wszystko autorka zestawiła niejako w kontrze do znanych z najciemniejszych kart historii wydarzeń z Wołynia. Miłość, która jest czymś delikatnym, pięknym, niosącym nadzieje, zostaje zdeptana. Tak trudno się z tym pogodzić, jak trudno jest zrozumieć, że w drugim człowieku nienawiść może przybrać makabryczne oblicze, od którego z obrzydzeniem pragniemy odwrócić wzrok. A jednak nie można pozwolić, żeby tamte wydarzenia odeszły w zapomnienie. Bo choć historia rodziny Karpenków jest fikcyjna, to może stanowić zlepek prawdziwych losów tych, którzy stali się ofiarami krwawej rzezi.
„Hańba” to przejmująca powieść, która została utkana na kanwie autentycznych wydarzeń. Maria Paszyńska wkracza do domostw zwyczajnych ludzi, którzy, choć nie walczyli na froncie, stali się ofiarami wojny. Anonimowe osoby, które zostały w okrutny sposób pozbawione życia, a także odarte z szansy na lepsze jutro, na szczęśliwe życie ponad podziałami. Opowieść, która pokazuje, jak wielką siłę ma ideologia, która umiejętnie wtłaczana do chłonnych umysłów, może stać się bronią w jej najgorszej postaci. Jak potrafi z dnia na dzień uczynić z człowieka bezwzględną maszynę, której głównym celem jest wyplewienie „kąkolu z pszenicy”. Maria Paszyńska poprzez swoją książkę zdaje się zadawać pytanie, jak w ogóle do tego doszło? Jakim cudem sąsiad mógł stanąć przeciwko sąsiadowi, brat przeciwko bratu? Jak wielkie zniszczenie zasiała ideologia banderowców, w której nie sposób nie dostrzec analogii do tej głoszonej przez Hitlera, który także marzył o rasie czystej krwi. I chyba nigdy nie będziemy w stanie uzyskać nań odpowiedzi ani tego zrozumieć... Niemniej zawsze powinniśmy pamiętać, by uchronić kolejne pokolenia od takiego piekła. Polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz