"Latem, o tej samej porze" - Annabel Monaghan

 

- Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, a nawet nie jesteś najważniejszą osobą we własnym".

Idealna lektura na nostalgię za latem, opowiadająca o zaręczonej kobiecie, która po czternastu latach od ostatniego spotkania, staje twarzą w twarz ze swoją pierwszą miłością. 

Spędzała z nim każde wakacje od piątego do siedemnastego roku życia – do momentu, gdy złamał jej serce, podając w wątpliwość wszystko, co dotychczas wyobrażała sobie na temat ich miłosnej historii i samej siebie.
Życie Sam zmierza we właściwym kierunku. Ma idealnego narzeczonego – lekarza Jacka (jego umiłowanie dyscypliny to całkiem dobra rzecz, naprawdę), świetną pracę na Manhattanie (chyba że ją zwolnią) i właśnie zamierza odwiedzić miejsce, gdzie odbędzie się jej wesele, w pobliżu rodzinnego domu na plaży na Long Island. Wszystko powinno przebiegać zgodnie z planem, lecz w chwili przyjazdu Sam zauważa, że coś nie gra. Wyatt jest tutaj. Jej Wyatt. Ale nie ma powodu, by trzydziestoletnia zaręczona kobieta wpadała w panikę przy facecie, który złamał jej serce, gdy miała siedemnaście lat, prawda?
A jednak, będąc z powrotem na tej plaży i słysząc znajome dźwięki gitary Wyatta rozchodzące się w nocnym powietrzu z sąsiedniego domu – jakby zatrzymał się czas – czuje, że wspomnienia powracają: dotyk jego skóry na jej skórze, wspólne noce w domku na drzewie i prawda o ich rozstaniu. Sam przypomina sobie, kim kiedyś była, a gdy Wyatt ponownie wkracza w jej życie, ich więź jest tak samo niezaprzeczalna, jak zawsze. Sam będzie musiała dokonać wyboru


Mówi się, że najtrudniej wyrwać z serca pierwszą miłość. To z nią kojarzą się lata beztroski, motyle w brzuchu, które bez opamiętania rozpanoszyły się w naszej codzienności. Najważniejsze emocje, pierwsze pocałunki – sentyment do tego uczucia nigdy nie przemija, oczywiście o ile było odwzajemnione. Czy jednak zawsze ta pierwsza miłość jest tą ostatnią? Czy można zapomnieć o kimś, kogo tak bardzo się kochało, z kim wtedy chciało się budować przyszłość, by kreować aktualną codzienność z kimś innym?
To było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki i uznaje je za całkiem udane. „Latem, o tej samej porze” to urocza historia, która otula niczym morska bryza i ewidentnie kojarzy się z latem nie tylko przez wzgląd na wakacyjną okładkę. Bo jakże mogłoby być inaczej, kiedy wokół piasek, czytając, niemal czujemy go pod stopami. Domek na drzewie kusi swoimi tajemnicami, a fale zachęcają do tego, by serfować i poczuć przysłowiowy wiatr we włosach. I myślę, że autorce udało się uchwycić ten powiew beztroski, która jest kojarzona z młodością i pierwszymi razami w różnych dziedzinach.
„Latem, o tej samej porze” to przede wszystkim opowieść o miłości. A tak jak wiemy, bywa kapryśna, więc czytelnik ma okazję obserwować rozkwit młodzieńczego uczucia, które staje się największą wartością dla Sam i Wyatta. I jest coś ujmującego w ich historii, bo mimowolnie sami wspominamy pierwszą miłość. Rozdziały z przeszłości, zwłaszcza te, które opisują codzienność młodych ludzi, którzy każdego dnia mogą korzystać z uroków plażowania i surfingu, na myśl przywodzą wakacje i letni urlop, więc czyta się je z dużą przyjemnością.
Chociaż autorka postawiła na nieco schematyczną fabułę, co w sumie w tym przypadku nie jest żadną wadą historii, to wplotła w nią również kilka życiowych wątków takich jak: zdrada, zawiedzione nadzieje, trudności w udźwignięciu emocji po tym, jak bezpieczny świat dla młodego człowieka się zawalił. Annabel Monaghan kreśli opowieść przede wszystkim o kobiecie, która wpadła w pułapkę złudzeń. Która uciekała od bolesnych wspomnień i, być może zupełnie nieświadomie, już jako dorosła osoba, starała się zbudować coś nowego, co da jej poczucie stabilizacji i szczęścia. Pytanie tylko, czy ta nowa rzeczywistość nie jest wyłącznie ułudą wzniesioną niczym zamek na piasku? Co warto wybrać – przewidywalną codzienność, którą podpowiada rozsądek, a może jednak coś szalonego, do czego skłania się serce? Jaką decyzję podjęła bohaterka – tego dowiecie się, sięgając po „Latem, o tej samej porze”.

Podsumowując:

Nowa powieść Annabel Monaghan jest naprawdę urocza, iście wakacyjna, wypełniona po brzegi dźwiękami gitary oraz szumem fal. Idealna na lato historia o tym, że powiedzenie, iż prawdziwa miłość nigdy nie rdzewieje, nie zawsze jest wyłącznie frazesem. Że warto czasami w życiu pójść za głosem serca, nawet jeśli wydaje nam się, że to duże ryzyko, które pozbawi nas poczucia bezpieczeństwa. Opowieść o dwójce młodych ludzi, którzy kiedyś nie zdołali zmierzyć się z wydarzeniami, jakie zaserwował im los; którzy musieli odnaleźć siebie po tym, jak odebrano im to, co było dla nich najcenniejsze. Historia o drugiej szansie, która czasem zupełnie przypadkiem jest nam podana niejako na tacy i tylko od nas zależy, czy z niej skorzystamy. A także o młodości, która pełna jest pięknych momentów i o pierwszej miłości, która w sercu każdego z nas zawsze zajmuje wyjątkowe miejsce, niezależnie od jej losów. 
 
Książkę można zamówić tutaj: KLIK
 
 
[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Insignis] 
 
 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana