"Piastunka letnich snów" - Joanna Szarańska [PREMIEROWO]
- Wierzę, że mamy duży wpływ na to, co nas spotyka. Ale pewnych niespodzianek od losu po prostu nie da się przewidzieć".
Dojrzewająca przyjaźń ma barwę letniego zmierzchu.
Maria wraca do Granic, aby odnowić „Malarkę wiosennych łąk”. Ciche, spokojne otoczenie domu Krystynki doskonale wpływa na jej pracę, a przy tym pozwala oderwać myśli od niepokoju o najbliższych. Artystka zawiązuje nowe znajomości i przyjaźnie i choć nie wszystkim się to podoba, coraz mocniej wrasta w krajobraz wsi. Częste wizyty w siedlisku sprawiają, że zbliża się też do Kacpra Kosińskiego i jego córki. Przeszłość jednak nie daje o sobie zapomnieć, a stary dom kryje kolejne tajemnice…
Każdy z nas potrzebuje chwili oddechu. Oderwania od codziennego zgiełku. Miejsca, gdzie troski ulecą w dal, a umysł na chwile odsapnie. Gdzie wolniej płynie czas, gdzie chłonie się codzienność zupełnie inaczej. Każdym zmysłem, który w tej destynacji pracuje na zwiększonych obrotach. Zupełnie jakby chciał nasycić się na zapas, zanim przyjdzie wrócić do rzeczywistości, by kroczyć wytyczoną ścieżką krok za krokiem przed siebie…
Chodź! Zabiorę cię tam, do Granic. To tutaj uśmiech sam wykwita na twarzy niczym polny mak. Czujesz? To pachną kwiaty, trawa, aromat lasu unosi się w powietrzu. Chodź, spróbuj, posmakuj zerwanych z krzaczka jagód. Widzisz? Ten spektakl kolorów, tę feerię barw – to natura raczy cię tym, co w sobie ma najpiękniejszego. Głodny? Mam placki ziemniaczane, które chrupią aż miło, gdy tylko zanurzyć w nich zęby. Czujesz, jak tu jest cudownie? Aż chciałoby się zostać w tym miejscu na zawsze…
Ja czułam, smakowałam, patrzyłam, odczuwałam każdym zmysłem obecność w Granicach. A to za sprawą nowej książki Joanny Szarańskiej. Ona potrafi wydobyć ze zwyczajnej codzienności to, co najpiękniejsze. Sprawić, że człowiek zachłyśnie się prozaicznymi czynnościami, smakiem wiśni czy własnoręcznie przygotowanej potrawy. Rozpłynie się, kiedy może wtulić się w sierść kociaka, który łasi się do nóg. Powrót do Granic przyniósł ukojenie. Dał spokój i poczucie sielskości, którą wręcz emanuje „Piastunka letnich snów”. Autorka niczym jej bohaterka – malarka, odmalowuje tamtejszy krajobraz, sprawiając, że nie tylko czytelnik ma wrażenie, że jest to jego miejsce dla ziemi, ale ma okazję za jej sprawą oderwać się od problemów. Tutaj się odpoczywa, kiedy wsłuchujemy się w szelest kartek wygrywających swoją własną muzykę. Lektura w towarzystwie niemal słyszalnego dźwięku otaczającej nas przyrody - to jest wyjątkowe uczucie, którego możecie doświadczyć, zanurzając się w fabule.
Joanna Szarańska w nowej książce traktuje o trudach rodzicielstwa. Tych, które spadają na nas niespodziewanie, ale także tych, które wizualizujemy sobie sami w obawie o latorośle. Kochamy nasze dzieci i bardzo chcemy dla nich jak najlepiej. Kiedy cierpią, jesteśmy w stanie oddać wszystko, byleby zabrać ich ból, byle ochronić je przed upadkiem, zranionym kolanem czy złamanym sercem… Ale nie da się roztoczyć parasola bezpieczeństwa, który będzie nieprzepuszczalną barierą, bowiem nasze dzieci muszą doświadczać własnych potknięć, mierzyć się z codziennością, czasem i przełykać łzy goryczy. I to właśnie będzie stanowiło ich bagaż doświadczeń, który zgromadzą, by wkroczyć w dorosłość. A my? Ważne, byśmy byli obok i dawali im poczucie, że zawsze mogą na nas liczyć.
Podsumowując:
Cóż mogę rzec? A tyle tylko, że jestem oczarowana. Otulona, pokrzepiona, zrelaksowana… Dzięki lekturze książki Joanny Szarańskiej człowiek odpoczywa. Czuje tę historię wszystkimi zmysłami. Smakuje ją niespiesznie, by nie uronić żadnego z darów, jakie autorka ofiarowuje swoim czytelnikom. „Piastunka letnich snów” to opowieść o tajemnicach, o wyjątkowej przyjaźni, o miejscu na ziemi odnalezionym zupełnie niespodziewanie. O bolesnych wspomnieniach z przeszłości, które wymagają czasu, by je oswoić. By stanąć z nimi twarzą w twarz, tak jak z ludźmi lub pamięcią o nich, która otwiera stare rany... To historia o rodzicielstwie, które jest największym wyzwaniem, a jednocześnie synonimem miłości, która w relacjach z dzieckiem jest najważniejsza. To ona może stanowić remedium na wszelkie troski, z którymi przyjdzie im i nam — rodzicom się zmierzyć. I choć nasze serce drży w obawie przed kolejnym potknięciem naszej latorośli, to powinniśmy pozwolić jej popełniać własne błędy, dokonywać swoich wyborów. Już tęsknię za Granicami i bohaterami, którzy zajmują w moim sercu wyjątkowe miejsce, na czele z Krystynką. Polecam!
Chodź! Zabiorę cię tam, do Granic. To tutaj uśmiech sam wykwita na twarzy niczym polny mak. Czujesz? To pachną kwiaty, trawa, aromat lasu unosi się w powietrzu. Chodź, spróbuj, posmakuj zerwanych z krzaczka jagód. Widzisz? Ten spektakl kolorów, tę feerię barw – to natura raczy cię tym, co w sobie ma najpiękniejszego. Głodny? Mam placki ziemniaczane, które chrupią aż miło, gdy tylko zanurzyć w nich zęby. Czujesz, jak tu jest cudownie? Aż chciałoby się zostać w tym miejscu na zawsze…
Ja czułam, smakowałam, patrzyłam, odczuwałam każdym zmysłem obecność w Granicach. A to za sprawą nowej książki Joanny Szarańskiej. Ona potrafi wydobyć ze zwyczajnej codzienności to, co najpiękniejsze. Sprawić, że człowiek zachłyśnie się prozaicznymi czynnościami, smakiem wiśni czy własnoręcznie przygotowanej potrawy. Rozpłynie się, kiedy może wtulić się w sierść kociaka, który łasi się do nóg. Powrót do Granic przyniósł ukojenie. Dał spokój i poczucie sielskości, którą wręcz emanuje „Piastunka letnich snów”. Autorka niczym jej bohaterka – malarka, odmalowuje tamtejszy krajobraz, sprawiając, że nie tylko czytelnik ma wrażenie, że jest to jego miejsce dla ziemi, ale ma okazję za jej sprawą oderwać się od problemów. Tutaj się odpoczywa, kiedy wsłuchujemy się w szelest kartek wygrywających swoją własną muzykę. Lektura w towarzystwie niemal słyszalnego dźwięku otaczającej nas przyrody - to jest wyjątkowe uczucie, którego możecie doświadczyć, zanurzając się w fabule.
Joanna Szarańska w nowej książce traktuje o trudach rodzicielstwa. Tych, które spadają na nas niespodziewanie, ale także tych, które wizualizujemy sobie sami w obawie o latorośle. Kochamy nasze dzieci i bardzo chcemy dla nich jak najlepiej. Kiedy cierpią, jesteśmy w stanie oddać wszystko, byleby zabrać ich ból, byle ochronić je przed upadkiem, zranionym kolanem czy złamanym sercem… Ale nie da się roztoczyć parasola bezpieczeństwa, który będzie nieprzepuszczalną barierą, bowiem nasze dzieci muszą doświadczać własnych potknięć, mierzyć się z codziennością, czasem i przełykać łzy goryczy. I to właśnie będzie stanowiło ich bagaż doświadczeń, który zgromadzą, by wkroczyć w dorosłość. A my? Ważne, byśmy byli obok i dawali im poczucie, że zawsze mogą na nas liczyć.
Podsumowując:
Cóż mogę rzec? A tyle tylko, że jestem oczarowana. Otulona, pokrzepiona, zrelaksowana… Dzięki lekturze książki Joanny Szarańskiej człowiek odpoczywa. Czuje tę historię wszystkimi zmysłami. Smakuje ją niespiesznie, by nie uronić żadnego z darów, jakie autorka ofiarowuje swoim czytelnikom. „Piastunka letnich snów” to opowieść o tajemnicach, o wyjątkowej przyjaźni, o miejscu na ziemi odnalezionym zupełnie niespodziewanie. O bolesnych wspomnieniach z przeszłości, które wymagają czasu, by je oswoić. By stanąć z nimi twarzą w twarz, tak jak z ludźmi lub pamięcią o nich, która otwiera stare rany... To historia o rodzicielstwie, które jest największym wyzwaniem, a jednocześnie synonimem miłości, która w relacjach z dzieckiem jest najważniejsza. To ona może stanowić remedium na wszelkie troski, z którymi przyjdzie im i nam — rodzicom się zmierzyć. I choć nasze serce drży w obawie przed kolejnym potknięciem naszej latorośli, to powinniśmy pozwolić jej popełniać własne błędy, dokonywać swoich wyborów. Już tęsknię za Granicami i bohaterami, którzy zajmują w moim sercu wyjątkowe miejsce, na czele z Krystynką. Polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz