
Kiedyś przeczytałem, że plan powinien mieć fundamenty niczym dom, inaczej szybko może się przewrócić.
Anna od lat pracuje jako pielęgniarka, ale czuje, że nadszedł czas na zmianę.
Kiedy wreszcie decyduje się odejść ze szpitala, trafia na nietypową ofertę pracy – opiekę nad ciężko chorym starszym panem. Jego syn Daniel jest gotów zapłacić każdą cenę za najlepszą pomoc. Praca wydaje się idealna. Ustronny, elegancki dom, dobre warunki i jeden pacjent. Jednak już po kilku dniach coś zaczyna Annę niepokoić. Jej rzeczy zmieniają miejsce, a ona sama czuje się coraz bardziej osłabiona, jakby ktoś powoli odbierał jej siły. Początkowo zrzuca wszystko na stres i nowe otoczenie, ale nie może oprzeć się wrażeniu, że w tym domu dzieje się coś dziwnego. Gdy budzi się w karetce skuta kajdankami, nie ma już wątpliwości.
Ktoś kłamie.
Ktoś manipuluje.
Ktoś ma krew na rękach.
Pytanie brzmi: kto?
I dlaczego…?

Manipulacja. Przewrotna materia, która stopniowo bierze nas w swoje szpony. Pomału, krok po kroku zaciska się na naszym ciele i umyśle. Niczym wąż otula nas, by zaatakować w najmniej spodziewanym momencie. I bywa, że nie jesteśmy w stanie wyłapać zachowań charakterystycznych dla manipulatora, a kiedy w końcu przejrzymy na oczy, może się okazać, że jest już za późno…
Bardzo lubię thrillerową odsłonę Agnieszki Peszek. Dlatego chętnie sięgnęłam po najnowszą powieść „Krew na rękach”. Jest to historia, która stopniowo wchodzi w psychikę czytelnika, sprawiając, że zaczynamy się gubić… I chociaż wcześniej byliśmy pewni, że wszystko jest jasne, że nic nas nie zaskoczy, to w pewnym momencie jesteśmy tak skołowani, że jedyne, co wiemy to to, że… nic nie wiemy.
Powieść Peszek wbrew pozorom to nie jest opowieść o zbrodni. To wnikliwe studium psychologiczne postaci, które wciąż walczą z pokłosiem przeszłości. Które nie potrafią poradzić sobie z traumą, jaką wyniosły z rodzinnego domu. A ten, miast jawić się jako bezpieczna przystań, stał się smutnym wspomnieniem. Niechcianą spuścizną, która nie tylko w znaczący sposób odciska się na ich codzienności, ale niejako ukształtowała postaci, jako dorosłych ludzi. Oni wciąż nie odcięli toksycznej pępowiny, która czasem zaciska się na ich gardłach, nie pozwalając złapać oddechu…
To, co niewątpliwie, poza elementem zaskoczenia, zwraca uwagę w powieści Agnieszki Peszek to klimat. To, w jaki sposób autorka buduje napięcie. Tu nie znajdziecie akcji pędzącej na przysłowiowy łeb na szyję, ani brutalnych akcentów, ale nie przeszkadza to w tym, by czytelnikowi udzielił się niepokój. By poczuł się zmanipulowany przez samą autorkę, która z jednej strony, bawi się z nami, podrzucając kolejne wątpliwości, a z drugiej, portretuje zdradzieckie oblicze manipulacji, która gra w tej powieści pierwsze skrzypce. I to właśnie ona w połączeniu z zemstą oraz kłamstwem stanowi tercet, z którego macek nie jesteśmy w stanie wydostać się aż do ostatniej strony.

Podsumowując:
Nowa powieść Agnieszki Peszek to swego rodzaju gra, do której przystępujemy, nie mając pojęcia, co nas czeka. Autorka nie pomaga w odnalezieniu właściwej drogi do poznania prawdy, a nawet wręcz przeciwnie – miesza, stosując, chociażby naprzemienną narrację, która niby ukazuje cały kontekst z szerszej perspektywy, a tak naprawdę wywołuje jeszcze większą niepewność. To historia, która pokazuje, jak łatwo można zniszczyć komuś życie, jak łatwo jest zmanipulować drugą osobę i wpłynąć na jej, skrzywione w efekcie, postrzeganie świata. To duszna, niepokojąca opowieść z rozbudowaną warstwą psychologiczną, która uświadamia, jak wielki wpływ mają na naszą dorosłość relacje z naszymi bliskimi. Jak ciężko przepracować traumy z przeszłości, które niczym cierń wciąż tkwią w naszym umyśle, nie pozwalając ruszyć naprzód, a nawet prowadząc do autodestrukcji. Finał udowadnia tylko, że są takie książki, w których nigdy nie możemy być do końca pewni, tego, co się wydarzy.
Książkę można zamówić tutaj: KLIK
[materiał sponsorowany przez Autorkę]
Komentarze
Prześlij komentarz