"Wszystko, czego pragnęliśmy" - Emily Giffin [PRZEDPREMIEROWO]
(...) w każdej sytuacji, choćby nie wiem jak trudnej, zawsze da się znaleźć jakieś pozytywy."
To było moje pierwsze spotkanie z Emily Giffin.
Byłam bardzo ciekawa, czy uda mi się podzielić zachwyt koleżanek-blogerek, które bardzo mi ją polecały. Po lekturze "Wszystko, czego pragnęliśmy" już rozumiem dlaczego...
Nina ma wszystko czego można oczekiwać od życia. Prowadzi dostatnie życie u boku męża, ma dorastającego syna, który właśnie dostał się na prestiżową uczelnię. Niespodziewanie na jej drodze pojawia się Tom, a to za sprawą afery obyczajowej, w której zamieszane są ich dzieci. Rozpoczyna się walka, która obnaża wiele skrywanych przez lata tajemnic. Co tak naprawdę wydarzyło się w życiu Niny oraz dwójki nastolatków: Fincha i Lyli?
Czy jesteś w stanie zrobić dla swojego dziecka absolutnie wszystko?
W pierwszym odruchu odpowiedź na to pytanie wydaje się oczywista. Ale
kiedy zaczynamy się zastanawiać, pojawiają się wątpliwości. Jeżeliby
zabiło człowieka, to czy chroniłabym i trwała przy nim z równie mocnym przekonaniem o słuszności swojego postępowania? Czy ukrywałabym prawdę...? Te i wiele innych pytań wywołała we mnie lektura "Wszystko, czego pragnęliśmy" Emily Giffin. Autorka "wrzuca nas" niejako w dwa różne światy, uświadamiając tym samym, że rodzicielstwo jest trudne, bez względu na status materialny, w obu przypadkach ma swoje blaski i cienie. Ta historia uzmysławia czytelnikom, jak podjęte decyzje, czy stosunek rodziców do życia, mogą mieć wpływ na losy, a także ukształtowanie charakterów ich dzieci. To emocjonalna podróż po meandrach rodzicielskich dylematów, z której nie każdy wychodzi zwycięsko.
Najnowsza książka Emily Giffin to także obraz. Smutny obraz wpływu bogactwa na zachowanie ludzi, którzy stają się 'marionetkami w szponach mamony' - jedni zatracają się w nim całkowicie,
gubiąc gdzieś zasady moralne i szacunek do drugiego człowieka, niektórym
udaje się wyrwać z tego zamkniętego kręgu i pozostać sobą.
To co było dla mnie kluczowym przekazem, jaki niesie ze sobą ta książka, to głos w sprawie przemocy na tle seksualnym. To wyraźny sprzeciw wobec nietolerancji i zaszufladkowaniu kobiet, które będąc ofiarami gwałtu, niejednokrotnie nie zgłaszają ataku na policję, bojąc się odrzucenia społecznego oraz oskarżeń typu: 'same są sobie winne', 'sprowokowały napastnika ubiorem lub zachowaniem'. Kobieta NIGDY nie powinna czuć się winna temu, że ktoś w okrutny sposób odarł ją z godności!
To co było dla mnie kluczowym przekazem, jaki niesie ze sobą ta książka, to głos w sprawie przemocy na tle seksualnym. To wyraźny sprzeciw wobec nietolerancji i zaszufladkowaniu kobiet, które będąc ofiarami gwałtu, niejednokrotnie nie zgłaszają ataku na policję, bojąc się odrzucenia społecznego oraz oskarżeń typu: 'same są sobie winne', 'sprowokowały napastnika ubiorem lub zachowaniem'. Kobieta NIGDY nie powinna czuć się winna temu, że ktoś w okrutny sposób odarł ją z godności!
Podsumowując:
Książkę Emily Giffin porównałabym do pudełka, do szkatułki z drugim dnem. Z wyglądu niepozorna obyczajówka, skrywa w sobie o wiele więcej, niż tylko historię dwójki młodych ludzi, których przypadkowo połączył los. Znajdziemy w niej wiele powodów do rozważań nad naszym życiem. "Wszystko, czego pragnęliśmy" zmusza do refleksji, poruszając trudne tematy dotyczące: rasizmu, gwałtu, kłamstwa, a nade wszystko miłości rodzicielskiej i prób na jakie wystawia ją życie. Polecam waszej uwadze tę książkę. Jeśli szukacie w powieściach obyczajowych czegoś 'więcej', to na pewno się nie zawiedziecie.
Mam nadzieję, że będzie mi dane przeczytać tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńczego ci życzę 😊
UsuńTę książkę koniecznie kupię i przeczytam! Zbiera dużo pozytywnych opinii i też się chcę przekonać sama :-)
OdpowiedzUsuń