"W CIENIU TAMTYCH DNI" - MAGDALENA MAJCHER [PRZEDPREMIEROWO]

Nie pochodzimy znikąd. Każdy z nas ma jakąś historię. Musisz poznać przeszłość swojej rodziny, aby zrozumieć teraźniejszość i dać szansę przyszłości.”
Magdalenę Majcher znałam do tej pory z książek o kobietach, ich życiowych dylematach i problemach. Kiedy dowiedziałam się, że na rynku wydawniczym pojawi się „W cieniu tamtych dni”, która będzie nową odsłoną autorki, byłam ciekawa czy jej zgoła odmienne literackie oblicze, trafi w mój czytelniczy gust. 

Mikołaja wychowała babcia. Jego matka wyjechała za granicę w pogoni za karierą. Wypadek staruszki i konieczność sprawowania nad nią opieki sprawiają, że mężczyzna przypadkowo jest zmuszony, zderzyć się z przeszłością. Podczas porządkowania strychu odnajduje on tajemniczą skrzynkę, a w niej schowane listy, które nigdy nie trafiły do adresata. Tak rozpoczyna się podróż w czasie wnuka i babci. To powrót do bolesnej przeszłości Emilii, do której jak dotąd, Mikołaj nie miał dostępu …

A jeśli zawyją syreny? Co zrobię!? Dokąd pójdę? Co z moją rodziną, dziećmi? Przecież nawet nie wiem, co miałabym ze sobą zabrać w tę drogę, być może bez powrotu... Te pytania towarzyszyły mi po przeczytaniu najnowszej książki Magdaleny Majcher. Emocje buzowały, a ja nie potrafiłam sobie znaleźć miejsca. Zastanawiałam się dlaczego? Przecież o Powstaniu Warszawskim uczyłam się w szkole. Poznawałam poszczególne dane, daty i wydarzenia, które towarzyszyły temu zbrojnemu wystąpieniu przeciwko okupującym Warszawę wojskom niemieckim. Więc nie powinnam się dziwić, ani czuć się wstrząśnięta. To dlaczego tak właśnie się stało? Jedyne co mi się nasunęło na myśl, to swoistego rodzaju empatia. Myślę, że miał na to wpływ fakt, że autorka pokazała ten ogrom bólu, cierpienia i bestialskiego traktowania ludzi, oczami kobiety. Kobiety takiej jak ja, która kochała i chciała normalnie żyć. Założyć rodzinę i być szczęśliwą. A jednak los pokrzyżował jej plany, a wojna zabrała jej i jej pokoleniu młodość...

W swojej nowej książce Magdalena Majcher zwróciła uwagę nie tylko na historyczne wydarzenia, ale także na to, jak trauma może wpływać na losy kolejnych pokoleń. Emilia w rozmowach z wnukiem wielokrotnie podkreślała, że „była ofiarą czasów, w jakich przyszło jej żyć”. Że przekazała cały ból i smutek w genach potomkom, którzy tak jak ona żyją "w cieniu tamtych dni". Bo od TAKIEJ historii nie sposób się odciąć. To nie są zwykłe wspomnienia, które z czasem zostają wyparte przez naszą podświadomość. One pozostają z nami na zawsze.

To co jest wspólnym mianownikiem w książkach Majcher to kobiety. Bez względu na to, czy opisuje ona proces adopcyjny, ukazuje blaski i cienie macierzyństwa, czy zabiera czytelnika w świat powstańczej zawieruchy, to zawsze na pierwszym planie stawia kobietę. To ona, silna lub słaba, stawia czoła zastanej rzeczywistości. I chociaż nie śmiem porównywać fikcyjnych wydarzeń do tych, które miały miejsce naprawdę, to ten element jest charakterystyczny dla jej twórczości.

Podsumowując:

„W cieniu tamtych dni” to nie romans z historią w tle, ale książka, w której to historia gra pierwsze skrzypce, a miłość jest jedynie dodatkiem. To obyczajowy reportaż, który autorka stworzyła na kanwie prawdziwych wydarzeń i zrobiła to tak precyzyjnie, że nie odczuwamy różnicy pomiędzy fikcją, a rzeczywistością, która była kiedyś czyjąś teraźniejszością. Ukazała jeden z bolesnych momentów w historii naszego kraju oczami kobiety, która mogłaby być jedną z tych, które brały udział w Powstaniu Warszawskim. Spod jej ręki wyszła emocjonująca podróż w czasie, po której ja miałam 'kaca moralnego'. Bo przecież pamiętamy, uczymy się, wiemy, ale to nie to samo, co być pośrodku tamtego piekła. Ta książka otrzeźwia i daje do myślenia nad naszymi codziennymi „bolączkami”, które są niczym w porównaniu z wydarzeniami z roku 1944.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce oraz Wydawnictwu PASCAL.

https://www.facebook.com/magdalenamajcherautorka/
https://www.facebook.com/WydawnictwoPascal/

Komentarze

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana