"Instytut Piękności" - Maria Paszyńska


Ludzie tak bardzo potrzebują wiary w ideały i bohaterów, którzy je wypełniają, że czasem mylą zwykłego człowieka z herosem. Przypisywanie mi bohaterstwa z tytułu nieustannego narażania życia jest niestety mylnym sądem. Po prostu działam podświadomie, niejako egoistycznie, odczuwając cierpienie innych jako własne".
Kiedy zobaczyłam zapowiedź tej książki wiedziałam, że muszę i chcę ją przeczytać. Czy mój czytelniczy instynkt się mnie nie mylił?

W okupowanej przez Niemców Warszawie doktor Mada Walter wpada na brawurowy pomysł. Na ulicy Marszałkowskiej zakłada Instytut Piękności, by ratować skazane na zagładę Żydówki. Na jej drodze stają Sara, Dalila, Lea i Zoja, którym również próbuje pomóc, a które to wspierają ją w jej działaniu. Czy uda jej się ocalić życie kobiet?
Umówiłam się do kosmetyczki. Wszak paznokcie to moja wizytówka. Będę miała zadbane dłonie i od razu poczuję się lepiej. W sobotę idę do fryzjera. Muszę zafarbować odrosty, bo jestem już w takim wieku, że na mojej skroni "pierwszy siwy włos". Lubię te chwile relaksu, na które mogę sobie pozwolić od czasu do czasu w trosce o urodę. A gdyby tak przyszedł czas, kiedy moje wizyty w salonie piękności nie były przyjemnością, a wręcz koniecznością...? Co jeśli mogłyby uratować mi życie?

Mada Walter zakpiła z Niemców! Śmiała im się prosto w twarz tworząc tuż pod ich nosem salon piękności, w którym pomagała Żydówkom wyglądać mniej "żydowsko". W którym uczyła je gotowania niekoszernych potraw, pacierza, aby w momencie łapanki mogły udowodnić, że nie są tym, kim były naprawdę, tym kto był w ówczesnych czasach 'persona non grata'...
Książkę Marii Paszyńskiej czyta się jednym tchem. Sfabularyzowana opowieść oparta na faktach umożliwia łatwiejsze przyswojenie sobie powagi opisanej sytuacji, o ile można w ogóle mówić o przyswojeniu sobie czegoś takiego. Autorka przedstawiła w niej wizerunki kilku kobiet, które los połączył i zjednoczył we wspólnej walce z okupantem. To niezwykle poruszająca historia o kobiecej przyjaźni, która wydawała się niemożliwa, biorąc pod uwagę charaktery oraz ich doświadczenia życiowe. A jednak. Pomimo strachu o bezpieczne jutro, rozpaczy spowodowanej trudną sytuacją ich "przedsięwzięcia", potrafiły zjednoczyć się dla dobra ogółu. "Instytut Piękności" to jednak przede wszystkim historia o niezwykłej kobiecie - Madzie Walter, która potrafiła wyzbyć się egoizmu, która znalazła w sobie dosyć empatii i miłości do drugiego człowieka, że spieszyła mu na pomoc bez względu na czyhające za rogiem niebezpieczeństwo. Nie zważając na własne bolesne doświadczenia, starała się dać choć cień nadziei tym, którym została ona odebrana. Podobnie jak zwyczajna codzienność, rodzina, dom, a nawet miłość... 
Podsumowując:

"Instytut Piękności" to jedna z tych historii, którą warto znać. To kolejny dowód na to, że w kobietach drzemie prawdziwa siła. Moc, która sprawia, że potrafią góry przenosić, która daje im odwagę do walki z losem, wbrew wszystkiemu i wszystkim. To swoistego rodzaju hołd dla kobiety, która była na tyle zdeterminowana, że postanowiła oszukać przeznaczenie, aby ocalić życie tak wielu ludzi przed zagładą.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce oraz Wydawnictwu PASCAL.
https://www.facebook.com/WydawnictwoPascal/

Komentarze

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana