"Zakochani w słowach" - Magdalena Trubowicz
Czasem warto poczekać odrobinę dłużej na swoją szansę. Poczekać do chwili, gdy ktoś zaakceptuje cię i doceni za to, jaka jesteś, nie za rolę, jaką przed nim odegrasz".
Pierwszy i drugi tom cyklu praktycznie pochłonęłam. Były to bardzo fajne komedie utrzymane w ślubno - miłosnym klimacie i byłam ciekawa, dokąd autorka zabierze nas w trzecim tomie. Czy przypadł mi on równie bardzo do gustu?
Tomasz znajduje zatrudnienie w bibliotece, w której szefem jest jego ciotka. Mężczyzna bardzo lubi książki i chociaż często sięga po literaturę kobiecą, jego życiu uczuciowemu daleko jest do romansu jak z powieści. Ale trudno aby było inaczej skoro nie należy on do zbyt śmiałych facetów, a do tego jest ślepo zapatrzony w znaną autorkę, która jest jego niespełnioną miłością. Metamorfoza Tomasza staje się początkiem zmian w jego życiu. Czy 'książkowy doradca sercowy' będzie miał szansę na wielką miłość?
Trochę myślałam nad tym co napisać o tej książce. Jest to całkiem przyjemna lektura, lekka historia, którą szybko się czyta i w zasadzie na tym mogłabym zakończyć recenzję, ale... Wiecie, że zawsze staram się przedstawić wam mój subiektywny pogląd na daną pozycję wydawniczą i nie inaczej będzie tym razem.
Powiem tak - biorąc pod uwagę poprzednie tomy serii "Kupidyn w spódnicy", to "Zakochani w słowach" plasują się w mojej ocenie na szarym końcu. Niby autorka zachowała lekkość pióra, ale zabrakło mi w tej części tego "flow". Czytałam, ale wydała mi się trochę naciągana. Przyznaję, że momentami strasznie mnie nudziła i nie czułam, jak w przypadku poprzednich tomów, że autorka ma na nią jakiś konkretny pomysł.
Niemniej jednak miała ona fajny przekaz, a nawet kilka. Jeden z nich odnosił się do bycia sobą, do faktu, że tak jak nie ocenia się książki po okładce, tak nie powinno się postrzegać człowieka przez pryzmat jego wyglądu. Ukazywała również wielofunkcyjność książek, które mogą być nie tylko formą spędzania wolnego czasu, ale także stanowić remedium na uczuciowe problemy oraz to, że warto gonić za marzeniami, nawet jeśli wydają się nieosiągalne.
W sumie największy "zarzut" jaki mam wobec "Zakochani w słowach" to to, że praktycznie wcale mnie nie śmieszyła. O ile w poprzednich częściach chichotałam podczas czytania, tak tutaj jedynie czasem uśmiechałam się pod nosem. Być może w przypadku tej części autorka po prostu nie trafiła w mój gust...
Podsumowując:
Najnowsza książka Magdaleny Trubowicz to przyjemna historia, którą można przeczytać, ale raczej nie zapada w pamięć. Pośród tylu podobnych pozycji wydawniczych stała się jedną z wielu, którą przeczytałam i w sumie, gdyby nie fakt, że otrzymałam ją do recenzji, to zaprzestałabym lektury po 1/3 jej objętości. Czuję się trochę zawiedziona, bo czekałam na kolejną zabawną historię z polotem, którego niestety w przypadku "Zakochani w słowach" mi zabrakło.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Czasami takie lekkie książki są bardzo potrzebne, jako odskocznia od bardziej wymagającej lektury. 😊
OdpowiedzUsuń