"Kryształowe motyle" - Katarzyna Misiołek [PRZEDPREMIEROWO] patronat medialny NIEnaczytana
(...) było jej wszystko jedno, na co patrzy. Byle nie myśleć o tej pustce w sercu, byle chociaż na chwilę zapomnieć, że nic już nigdy nie będzie takie, jak kiedyś...
Śmierć bliskiej osoby to zawsze tragedia dla tych, którzy zostali. Nie ma jednak nic gorszego dla rodziców, niż śmierć dziecka...
Anna, Iza i Elżbieta - trzy kobiety, które połączył wspólny ból po śmierci dziecka. Każda z nich ma swoje życie i na swój własny sposób próbuje poradzić sobie z traumą. Czy ich spotkanie choć trochę ukoi ten ból, który nigdy nie zmalał...?
Czy zastanawiasz się czasami, kim są ludzie, których mijasz codziennie w drodze do pracy, do szkoły, na zakupy? Na ulicach, chodnikach, w tramwajach, bezkształtny tłum, w który ty sam się wtapiasz. Czasem jakaś twarz przykuje twoją uwagę, ktoś się uśmiechnie, powie: dzień dobry! A ty odwzajemnisz uśmiech i popędzisz dalej do swoich obowiązków.
Czy zastanawiasz się czasami, co kryje się za wesołą twarzą koleżanki z sąsiedniego biurka w pracy? Czy dobry humor szefa jest spowodowany jakimiś miłymi wydarzeniami z jego życia? A może... A może to tylko maska - poza, którą przybierają, aby ukryć to, co tak naprawdę ich boli? Chcą wydawać się tacy... przejrzyści, kryształowi, abyś nigdy nie dostrzegł tego, co kryje się za ich wzrokiem, miłym słowem, uśmiechem...
W najnowszej książce Katarzyna Misiołek porusza temat straty. Tym trudniejszy, bo dotyczy straty dziecka. Wydawać by się mogło, że stanowi on temat tabu. Bo kto chciałby poruszyć go w czasie rozmowy ze znajomymi, kto chciałby przypomnieć osobie, która straciła dziecko ból, który czuła w momencie, kiedy ostatni raz je widziała? Kto chciałby rozdrapywać ranę, która nigdy nie ma szansy na to, aby się zagoić? Chyba że... nie wie. Nie wie, że ona jest lecz ukryta po codzienną paplaniną przy kawie, pod uśmiechem i wyrazem twarzy, który chciałby powiedzieć: "hej, jestem zadowolony z życia, jest mi dobrze i wszystko u mnie ok!"
Ten kto nie przeżył straty dziecka nigdy nie zrozumie, dlaczego na widok kolejnego malucha w oczach majaczą łzy. Dlaczego na widok ciężarnej kobiety, ktoś odwraca wzrok, jakby zobaczył coś, na co nie jest w stanie patrzeć. Skąd w obolałym rodzicu tyle nienawiści do otaczającego go świata i ludzi, dlaczego każdy jest określany mianem: "współwinny"? Nie odpowie na miliony pytań zaczynające się od słów: dlaczego? Nie wytłumaczy, czemu los wali na oślep, a tym razem to był właśnie on... ona... Nie będzie potrafił współodczuwać, bo tego nie da się opisać i zrozumieć tak, jak gdyby opisywało się swoje emocje, które towarzyszą nam chociażby wtedy, kiedy jesteśmy szczęśliwi.
Swoją książką autorka poruszyła moją najwrażliwszą strunę. Niczym wprawny muzyk grała na emocjach za pomocą słów. Czasem miałam wrażenie, że ta struna jest brutalnie szarpana, aby zaraz poczuć delikatne, niczym podmuch wiatru, muśnięcie. Nie pytajcie dlaczego. Nie odpowiem. Uśmiechnę się tylko i pójdę dalej. Każdego dnia będę wypełniać swoje obowiązki, wtopię się w tłum lub będę próbowała dostrzec w mijanych mnie postaciach kogoś, kto czuje jak ja. Kogoś kto potrzebuje, by z nim pomilczeć...
Podsumowując:
Katarzyna Misiołek zmierzyła się z trudnym emocjonalnie tematem straty dziecka. Niezwykle plastycznie nakreślona fabuła sprawia, że pomimo ciężaru jaki ze sobą niesie, książkę czyta się bardzo szybko. Zakończenie, choć wstrząsające, wydaje się być idealną klamrą, która splata losy trzech kobiet, które połączyła wspólna tragedia. I puenta, która nasuwa się sama: chociaż "wszyscy jesteśmy marionetkami w łapskach ślepego losu", który czasem uderza bez litości, to nawet w obliczu wielkiego bólu trzeba choć spróbować cieszyć się życiem.
Za możliwość zrecenzowania i objęcia książki patronatem medialnym dziękuję Wydawnictwu Książnica.
Takie kobiety to ciche bohaterki... Koniecznie muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńJuż niebawem będę czytała tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać. Lubię takie powieści.
OdpowiedzUsuńPrześliczne zdjecia❤️
OdpowiedzUsuń