"Bułgaria. Złoto i rakija" - Magdalena Genow

Duńczycy mają swoje hygge, Szwedzi lagom, Holendrzy gezellig, a Bułgarzy niama byrza rabota (nie ma pilnej pracy). Jestem przekonana, że mogliby w swojej narodowej narracji rywalizować z duńskim hygge. Brakuje im tylko dobrego marketingowca".
Ponieważ ostatnio czytałam głównie książki w zasadzie w jednym gatunku, miałam ochotę na coś innego. Coś co będzie tak inne i ... świeże?

Bułgaria kojarzy nam się przede wszystkim z wczasami w PRL-u. Na wakacjach w Złotych Piaskach popijano pomarańczowy schweppes, a na pamiątkę każdy pakował do torby koniak Słynczew Briag. Kwitł nie tylko handel wymienny, ale także nawiązywały się wieloletnie przyjaźnie. A jaka jest współczesna Bułgaria? Autorka przedstawia nieznane oblicze jednego z najciekawszych krajów Europy. Prowadzi nas mało uczęszczanymi szlakami, mierzy się z mitami, uwodzi znajomością miejsca i kultury.
Jeśli myślicie, że książka "Bułgaria. Złoto i rakija" to przewodnik, to nic bardziej mylnego. Jeśli myślicie, że to książka opowiadająca o tym kraju, to owszem, tak właśnie jest. Ale jest i coś więcej...
Autorka nie tylko pokazuje w niej piękno tego kraju, ale przede wszystkim zaprasza czytelnika niejako "do siebie". Odkrywa sekrety, które tak naprawdę mogłyby nigdy nie ujrzeć światła dziennego i pozostać jedynie w gronie najbliższych. Zwierzenia dotyczące babci, są bardzo osobiste, niemal intymne i sprawiają, że z książki bije swoistego rodzaju ciepło. Zupełnie tak, jakbym nagle stała się członkiem rodziny i podobnie jak autorka z sentymentem wspominała babcię, która przecież miała swój sposób na życie, a rzeczy takie jak np. picie czarnej herbaty w kubku, uważała za dziwactwo. Dzięki temu książka nabiera kształtu trochę dziennika, relacji, która ma na celu pokazanie jak największej ilości cech charakterystycznych dla tego kraju i jego obywateli, a jednocześnie jest podróżą w czasie do wydarzeń z życia rodzinnego autorki. Odbieram ją jako ukłon w stronę babci, która, jak pisze autorka, podczas jednego z ostatnich spotkań z wnuczką spytała ją, czy nie wstydzi się, że jest pół - Bułgarką? Ta książka jasno pokazuje, że absolutnie nie, że jest dumna z kolorytu swojej ojczyzny (ze strony taty). Ukazanie jej walorów, ale także przywar narodu Bułgarskiego sprawia, że książka jest wiarygodnym odzwierciedleniem życia mieszkańców, zdradza 'smaczki' tradycji i kultury oraz smaki tamtejszej kuchni. Dla mnie, osoby która nigdy nie była w tym kraju, jest w swojej historii bardzo autentyczna. To powoduję, że po przeczytaniu tej książki już zawsze będę widziała Bułgarię oczami Magdy Genow.

Podsumowując:

Po lekturze tej książki mam ochotę wsiąść w dowolny środek transportu i znaleźć się w Bułgarii. Na własnej skórze poczuć powiew wiatru, zapach czubrycy lub jako pracownik przekonać się co znaczy niama byrza rabota. Mnie osobiście Magdalena Genow kupiła swoją opowieścią snutą tak barwnie i obrazowo, że nawet w trakcie lektury czułam ten niepowtarzalny klimat. Podczas czytania jednocześnie śmiałam się, czułam się głodna i z zaskoczeniem kręciłam głową, poznając tajniki bułgarskiej kultury. Ja jestem oczarowana! 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Poznańskiemu.
https://www.facebook.com/WydawnictwoPoznanskie/

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana