"Wschody i zachody słońca" - Aleksandra Tyl [PRZEDPREMIEROWO]
(...) zrozumiałam, że świat codziennie dla kogoś się zaczyna i dla kogoś kończy. Jedni się rodzą, inni umierają. Słońce dalej wschodzi i zachodzi, ale nie dla wszystkich..."
Seria Aleksandry Tyl z porami roku w tytule skradła moje serce. Dlatego bardzo ucieszyła mnie informacja o nowej książce autorki. Czy również mnie zachwyciła?
Dwie kobiety – młoda i stara. Dwa światy – teraźniejszy i ten z przeszłości. I mężczyzna, który podaje się za pisarza, jego tożsamość pozostaje jednak zagadką.
Do domu bogatej staruszki przyjeżdża nowa opiekunka, zatrudniona
przez rodzinę. Do obowiązków dziewczyny należy nie tylko dotrzymywanie
towarzystwa, lecz także pilnowanie, by w otoczeniu starszej pani nie
znalazły się niewłaściwe osoby czyhające na spadek. Zadanie wydaje się
proste, ale wychodzi na to, że staruszka ma własny plan dotyczący
wykorzystania pieniędzy i prowadzi osobliwą grę, by go zrealizować.
Główną bohaterką jest Małgosia, która po niefortunnym zakończeniu swojej 'kariery' pedagoga, rozpoczęła pracę w domu starszej pani w charakterze opiekunki. Jednak opieka nad ekscentryczną Hanką nie było jedynym zajęciem zleconym jej przez pracodawcę. Bohaterka miała bowiem przeprowadzić prywatne śledztwo i zdobyć informacje o potencjalnych osobach czyhających na spadek staruszki. Nie spodziewała się jednak, że ta pozornie niewinna praca, stanie się początkiem radykalnych zmian w jej życiu.
"Wschody i zachody słońca" to opowieść z historią w tle, w której na pierwszy plan wysuwa się Gdańsk. Jego losy połączone są z losami Anny, które śledzimy naprzemiennie z poczynaniami Gosi, zwanej Jadzią, w retrospekcji. To opowieść o niezwykłej przyjaźni dwóch kobiet, która wydawała się niemożliwa a zrodziła się dosyć niespodziewanie. Zarówno Gosia, jak i Hanka są wyjątkowe na swój sposób. Młodsza zagubiła się w dotychczasowym życiu. Po utracie pracy w szkole czuła się nic nie warta i długą drogę przeszła zanim zrozumiała, co tak naprawdę chciałaby robić w życiu. Jej niskie poczucie własnej wartości stało się przyczyną wielu niepowodzeń. Dopiero kiedy na jej drodze stanęła starsza pani, uświadomiła sobie, że drzemie w niej niezwykły potencjał. Drugą stanowczo silną osobowością jest Hanka. Jest już w takim wieku, że jedyne na co się czeka, to koniec ziemskiej wędrówki. A jednak skrywa ona pewną tajemnicę. Całe życie towarzyszy jej nadzieja... Na co? Tego nie zdradzę. Musicie sami się tego dowiedzieć sięgając po "Wschody i zachody słońca".
Podsumowując:
Nowa książka Aleksandry Tyl zabiera nas nad morze do urokliwego Sopotu. To wzruszająca, wielowątkowo opowieść o ludzkich losach, o przyjaźni, nadziei, a nade wszystko o wielkiej miłości, której nie jest w stanie pokonać ani wojna, ani czas. Dla zaostrzenia apetytu dodam tylko, że jest to książka, w której autorka wykorzystała prawdziwe wydarzenia. Niebagatelną rolę odegrały w niej bursztyny - zwłaszcza jeden, a także listy pisane z potrzeby serca... Wzruszenie gwarantowane!
Za możliwość przedpremierowego przeczytania dziękuję autorce.
Bardzo lubię powieści tej autorki. Oczywiście ta nowość jest w planach zakupu. Dzięki za recenzję.
OdpowiedzUsuń