"Kolorowych snów" - Monika Sawicka [PRZEDPREMIEROWO] - patronat medialny NIEnaczytana
Nasze dzieci to małe lustra. Gdy przedwcześnie odchodzą, wskazówki zegara machają na pożegnanie – i zamierają w miejscu. Zamarzają. Tak jak wszystko w tobie".
Książki, które są napisane na podstawie prawdziwych wydarzeń, zawsze ciężko się czyta. Zwłaszcza wtedy, kiedy dotyczą trudnych, bolesnych tematów. Tak ciężko się pogodzić z tym, że to wszystko wydarzyło się naprawdę...
Natalia prowadzi dynamiczne życie dwudziestolatki. Ma mnóstwo planów, energii i pomysłów na siebie. Do czasu strasznej informacji, która zmienia jej życie w jednej chwili. Początkowo dziewczyna nie wie jakie zagrożenie niesie ze sobą białaczka. Jednak gdy rozpoczyna leczenie, wyrwana z biegu, zmuszona do odłożenia swoich marzeń na półkę, powoli dowiaduje się z czym przyszło jej się mierzyć. Na szczęście nie zabraknie jej energii, by walczyć o siebie i innych – wielu osobom Natalia może pomóc, tylko czy podejmie się tego trudnego zadania?
Sięgając po książkę Moniki Sawickiej wiedziałam, że jest ona inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Ze wstępu dowiedziałam się, że pojawiły się w niej także wątki będące fikcją literacką. I jeśli spodziewacie się, że jedynym trudnym tematem podjętym przez nią, jest walka ze śmiertelną chorobą, to będziecie zaskoczeni. Wykorzystując w pewien sposób postaci 'literackich' braci Natalii, autorka poruszyła wiele społecznych tematów tabu. Poprzez wątek Tomka i Marka pokazała, że tak naprawdę często nie wiemy, co dzieje się tuż obok nas.
"Kolorowych snów" to jednak przede wszystkim historia Natalii. Powiem wam, że podziwiam Monikę Sawicką, że nie bała się utrwalić na kartach swojej książki tak delikatnej opowieści, którą napisało samo życie. Ile wrażliwości i subtelności trzeba było, aby uniknąć przesady i nadmiernego patosu. W moim odczuciu jej się to udało.
Ciekawym zabiegiem na jaki zdecydowała się autorka, to przedstawienie życia Natalii... w niebie! Na swojej podniebnej drodze spotyka wiele osób, głównie dzieci, które tak jak ona zakończyły swoją ziemską wędrówkę lub ktoś im w tym pomógł, przyspieszając kres ich istnienia. Pojawia się wiele historii, inspirowanych prawdziwymi wydarzeniami, po lekturze których, zatykamy usta z niedowierzaniem i przerażeniem... Ktoś może powiedzieć, że to irracjonalne, głupie. A wiecie co ja myślę? Że to niesamowite, bo sprawia, że dziewczyna w umyśle czytelnika jest wciąż żywa. Pomimo wszystko, nawet jeśli jej już nie ma... Myślę, że ten zabieg to być może ukłon w stronę najbliższych Natalii, w sercach i wspomnieniach których 'Calineczka' pozostanie wiecznie żywa, którzy chcą wierzyć, że nawet TAM, pomimo tęsknoty za nimi, jest nadal szczęśliwa, bo znalazła swój nowy dom.
Powiem szczerze, że nie spodziewałam się tego wszystkiego, co autorka zaserwowała mi w swojej książce. Tak trudno było mi czytać o zmaganiach Natalii z chorobą, o życiu w szpitalu, o bezduszności ludzi. To wszystko zestawione ze wspomnieniami i bólem jej rodziny, która musiała patrzeć, jak ich 'Calineczka' gaśnie, to bagaż emocji, który tak ciężko udźwignąć...
Podsumowując:
Nawet jeśli boicie się opowieści o śmierci, to i tak powinniście przeczytać tę książkę. Bo to naprawdę wspaniała historia, która pomimo niejako oczywistego zakończenia, daje czytelnikowi mnóstwo emocji i... siły! Zdziwieni? Nie wierzycie? To uwierzcie! Książka Moniki Sawickiej uświadamia, że zawsze, ale to zawsze trzeba cieszyć się życiem, tym co mamy. Że nasze pseudo problemy są niczym w obliczu śmiertelnej choroby, która jest nierównym przeciwnikiem, i w starciu z którą często z góry jesteśmy skazani na porażkę. A mimo to warto. Warto podnieść rzuconą rękawicę i walczyć. Nawet jeśli przyjdzie polec i pożegnać ukochaną osobę... Mimo bólu należy wierzyć, że to będzie pożegnanie na chwilę, bo przecież gdzieś, tam, niezależnie od tego kto w co wierzy, znowu się spotkamy.
Za
możliwość przeczytania oraz objęcia książki patronatem
medialnym dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Świetna recenzja. Książki Moniki uwielbiam. A ta książkę myślę, że powinien każdy przeczytać da dużo do myślenia.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zgadzam się. To jedna z takich książek, które pozostają w pamięci.
UsuńŚwietny tekst. Chciałam tę książķę przeczytać,ale teraz się zastanowię. Bo ja jestem za miękka... stanowczo za miękka🙂
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ja mimo wszystko polecam :)
UsuńTytuł już zapisany do upolowania. 😊
OdpowiedzUsuńJestem świeżo po lekturze "Kolorowych snów"🖤 Dziękuję Ci za tą recenzję,bo zachęciła mnie do przeczytania tej bardzo wartościowej książki.
OdpowiedzUsuń