"Zimny kolor nieba" - Magdalena Majcher
Każdy w jej rodzinie za czymś tęsknił. Matka i babka – za przeszłością. Za Kresami, za domem, który kiedyś był ich, a który został gdzieś w głębi Związku Radzieckiego. A ona? Ona tęskniła za ojcem, to pewne. I za przynależnością, którą sukcesywnie odbierały jej starsze pokolenia, pielęgnując swój strach. Gabrysia czuła, że jest z Pomorza, że pochodzi stąd, ale skoro starsi mówili, że to „stąd” z dnia na dzień znów może stać się „znikąd”… Jak pokonać ten międzypokoleniowy strach (…)?"
Pierwszy tom sagi Magdaleny Majcher szturmem wdarł się na moją listę najlepszych książek przeczytanych w tym roku. Czy w przypadku drugiego było podobnie?
Gabriela, córka Marcjanny, Kresy zna tylko z nostalgicznych opowieści
matki i babki. Nie tęskni za tym, co utracone, bo jej dom jest na
Pomorzu. Brakuje jej jednak ojca, o którym matka nie chciała nawet
rozmawiać. Kiedy poznaje prawdę, nie chce mieć nic wspólnego ze swoją
rodziną. Wiąże się z mężczyzną, który zmienia jej życie w piekło. Każdy
kolejny dzień przepełniony jest strachem i niepewnością. Gabriela nie
traci jednak nadziei, że jej życie się zmieni.
Drugi tom Sagi nadmorskiej jest w moim odczuciu inny niż "Obcy powiew wiatru". Zupełnie tak jakby w kontynuacji losów pań Zielczyńskich wróciła znana i lubiana Magdalena Majcher, która nie boi się poruszać trudnych tematów i pokazywać je tak, aby każdy miał szansę wyrobić sobie swoje zdanie. Niczego nie narzuca, dogłębnie analizuje problem i zostawia czytelnika z milionem pytań w głowie. Czy to dobrze? Tak, bo to właśnie za to pokochały ją czytelniczki. Dlatego dopiero po przeczytaniu drugiego tomu, dostrzelam odmienność pierwszego. Tamten odnosił się bardziej do historii, zarówno tej dotyczącej Kresów, jak i Polski w ogóle. Tutaj ta historia odsuwa się na dalszy plan. Autorka skupiła się w najnowszej książce na trudnym i bolesnym temacie - przemocy domowej. Jednak nie na tej fizycznej ale na psychicznej, która czasem może być gorsza, bo wyniszcza ofiarę krok po kroku, zostawiając ją całkiem pokonaną. Autorka z dużą wnikliwością i dbałością o szczegóły przedstawiła proces, który doprowadził do całkowitego zmanipulowania i zniewolenia bohaterki. Pokazała jej emocje, jej traumatyczną przemianę: od beztroskiej dziewczyny, po kobietę, która stała się bezwolną marionetką w rękach męża - oprawcy. Wydźwięk tej historii jest smutny, a jednak zakończenie daje nadzieję. W głowie czytelnika pojawia się bowiem pytanie, czy poza cechami charakteru czy wyglądu, można odziedziczyć rzeczywiście pewne schematy zachowań, a nawet rodzaje popełnianych błędów? Czy można odziedziczyć... brak szczęścia? Czy demony z przeszłości mogą przenosić się z matki na córkę? Jeśli odpowiedź jest twierdząca, to pojawia się kolejne: jak wielu pokoleniom można taki bagaż doświadczeń przekazać? Na to pytanie każdy powinien odpowiedzieć sobie sam. Ja jednak wierzę, że losy Jagody potoczą się inaczej. Że losy babki i matki nie będą miały negatywnego wpływu na jej życie, że będzie miała lepszy start i odnajdzie swoje szczęście dużo wcześniej. A jak będzie? Tego dowiemy się z trzeciego tomu Sagi nadmorskiej.
Podsumowując:
"Zimny kolor nieba" to Magdalena Majcher w swojej najlepszej formie. To kolejna odsłona specjalistki od rozkładania trudnych tematów na czynniki pierwsze. I chociaż liczyłam, że również w tym tomie autorka pokaże w szerszym spectrum wpływ historii na losy bohaterek, to jednak oceniam go bardzo wysoko. Autorka pokazała bowiem, że z każdą ze swoich powieści jest bardziej dojrzała, świadoma swojego warsztatu oraz miejsca, jakie bezsprzecznie zajmuje na naszym rodzimym rynku wydawniczym.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce oraz Wydawnictwu PASCAL.
Trafiłaś z recenzja w dziesiątkę!!! Taka jest Magdalena Majcher i jej powieści. Ten ród,rodzaj pisania lubię najbardziej🙂🙂
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie powieści. Poczekam na wszystkie tomy i wydanie pakietu /wyjdzie na pewno taniej/ i na pewno kupię.
OdpowiedzUsuń