"Ocalić życie" - Zofia Ossowska

Czasem życie pisze tak dziwne scenariusza, że każda próba doszukania się w nich głębszego sensu jest skazana na niepowodzenie".
Lubię sięgać po książki debiutantów. Zwłaszcza wtedy, kiedy opowiadają tak przejmujące historie...
 
Rok 1942. Do drzwi domu Rzewnickich puka uciekająca przed Niemcami rodzina polskiego pułkownika, która ukrywała okolicznych Żydów. Przerażeni ludzie błagają o schronienie, jednak pomaganie im byłoby dla małżeństwa zbyt niebezpieczne. Decydują się więc na ocalenie dwójki najmłodszych dzieci, pozostali muszą uciekać.
Po jakimś czasie do domu przyjeżdżają Niemcy i zabierają Antoniego Rzewnickiego. Mężczyzna wraca na drugi dzień, ale nie jest już sobą.
Rok 1989. Maria Wysocka mieszka wraz z mężem i córką w Nieckowie pod Tarnowem.
Tu się wychowała, tu jest jej miejsce na ziemi. Pewnego dnia otrzymuje jednak list, który wszystko zmienia… Czy kobiecie uda się zwyciężyć z demonami przeszłości?
Czy prawda wyzwala, czy niszczy? 
Kiedy zaczynałam czytać książkę Zofii Ossowskiej byłam przekonana, że to lektura idealna dla mnie. Rodzinna tajemnica, wojna, piętno przeszłości, które w bardzo znaczący sposób odcisnęło się na życiu wielu osób. I w zasadzie pod tym względem "Ocalić życie" spełniła moje oczekiwania. Początek mnie pochłonął. Byłam ciekawa jakie wydarzenia kryje rok 1942. Co takiego miało miejsce w tamtym czasie, że wpłynęło na życie rodziny Rzewnickich, a w szczególności na Antoniego? Odpowiedzi na to pytanie dostarczył list, który trafił w ręce jego córki Marii. Przyznaję, że to co zostało w nim zawarte, mną wstrząsnęło. Nie wyobrażam sobie co musiał czuć główny bohater stając w obliczu takiej tragedii. Nie zdradzę wam jednak co takiego wydarzyło się w 1942, bo to stanowi tak naprawdę clue całej historii.
Choć pomysł na fabułę był ciekawy, to książka była dosyć nierówna. Po obiecującym początku wpadałam w czytelniczy zastój, który pojawił się mniej więcej w połowie lektury. Miałam wrażenie, że autorka zbyt wiele uwagi poświęciła rozważaniom głównej bohaterki. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że pewne zdarzenia, przemyślenia wydawały mi się zdublowane, czy to przez Marię, czy przez jej bliskich. Zbyt duży nacisk autorka położyła na analizowanie sytuacji, a zbyt mały na dynamiczny rozwój fabuły. Trochę zabrakło mi także rozbudowania tła wydarzeń. Dotyczy to zarówno okresu drugiej wojny światowej, jak i "współczesnego", czyli roku 1989. W moim odczuciu stanowiło ono duży potencjał, a jednak nie został on w pełni wykorzystany.
Podsumowując:

W "Ocalić życie" podobał mi się pomysł na historię opowiedzianą całkiem zgrabnie przez autorkę. Poza kilkoma "ale", całość oceniam pozytywnie. Książkę czytało mi się dobrze, mimo sinusoidalnego zainteresowania fabułą. Zofia Ossowska stworzyła przejmującą opowieść pełną ludzkich dramatów. Historię, która udowadnia, że niczego nie możemy być pewni, bo oto przeszłość w najmniej spodziewanym momencie, może wywrócić nasze życie do góry nogami. Nostalgiczna i raczej smutna w przekazie historia o poczuciu zagubienia i próbie odnalezienia właściwej drogi, z której zboczyliśmy nie do końca z własnego wyboru. O próbie wybaczenia kłamstw, które zostały popełnione w dobrej wierze oraz zbudowania rodzinnych relacji, które nie miały szansy, aby wcześniej wykiełkować.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Filia.  

https://www.facebook.com/WydawnictwoFILIA/

Komentarze

  1. Mam na nią ochotę,bo lubię takie klimaty.Tajemnica,list z przeszłości ,wojna ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oo nie wiedziałam, że to debiut ;) Mnie opis bardzo zachęcił i myślę, że wkrótce po nią sięgnę :) Zobaczymy czy mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też lubię takie klimaty i chętnie sięgnęłam po "Ocalić życie". Dobrze że nie musiałam iść do pracy następnego dnia bo nie mogłam się oderwać :) Świetna!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ogromnie boli mnie serduszko widząc jak autorzy nie wykorzystują potencjału książki :( A uwielbiam historie z tłem historycznym!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana