"Zabić drozda" - Fred Fordham [komiksowa adaptacja książki Harper Lee]

 
Drozdy nikomu nie szkodzą, tylko nam wszystkim śpiewają. Nie niszczą ogrodów, nie gnieżdżą się w kukurydzy, nic złego nie robią. Tylko śpiewają dla nas z całego serca. Właśnie dlatego zabić drozda to grzech".
Nie sięgam często po powieści graficzne, ta jednak na tyle mnie zaintrygowała, że postanowiłam to zmienić.

Komiksowa adaptacja jednej z najważniejszych powieści wszech czasów, ponadczasowej, wielopokoleniowej opowieści o nierównościach na tle rasowym. 
Lata trzydzieste XX wieku, małe miasteczko na południu USA. Atticus Finch, adwokat i głowa rodziny, broni młodego Murzyna oskarżonego o zgwałcenie biednej białej dziewczyny Mayelli Ewell. Prosta sprawa sądowa z powodu wszechpanującego rasizmu, urasta do rangi symbolu. W codziennej walce o równouprawnienie czarnych jak echo powraca pytanie o to, gdzie przebiegają granice ludzkiej tolerancji. 
Przyznaję się bez bicia, że nie znam książki "Zabić drozda". To jednak nie przeszkodziło mi sięgnąć po jej komiksową wersję. Byłam ciekawa czy jej graficzna odsłona sprawi, że zechcę poznać tę powieść. 
Nie potrafię do końca wyjaśnić, co mi przeszkadzało w lekturze tego komiksu. Ilustracje, choć piękne, nie wprowadziły mnie w klimat lat 30 - tych XX wieku. Cały czas miałam wrażenie, że czegoś mi brakuje, że poszczególne wątki fabuły są tutaj szarpane i nie ma w niej ciągłości. Zupełnie tak, jakby był to niezbyt umiejętnie połączony zlepek zdarzeń, które starałam sobie poukładać w głowie podczas czytania. Poza tymi odczuciami towarzyszyło mi wrażenie, że jednak historia, która wyszła spod pióra Harper Lee nie jest dobrym materiałem na powieść graficzną. Nie będę tutaj uderzać w poważne tony, ale czułam, że taka jej wersja jest niestosowna.
Odwołując się do samej fabuły, to książka jest przejmującą historią o dorastaniu i zderzeniu z rzeczywistością, opowiedzianą przez małą dziewczynkę. Dziecięca niewinność, brak znajomości panujących reguł i uprzedzeń sprawia, że czytelnik może obserwować sprawę procesu młodego Murzyna oskarżonego o zgwałcenie biednej białej dziewczyny, w nieco naiwnej odsłonie, co nie znaczy, że mniej ciekawej. Czytając ją jako dorosła kobieta miałam swój pogląd na sprawę i cały czas konfrontowałam ją z przedstawioną przez, zwaną przez najbliższych Smykiem, główną bohaterkę. Myślę, że ta wersja na pewno byłaby dobrą propozycją dla młodego czytelnika. Dzięki wsadzeniu tej historii w ramy komiksu, miałby on okazję poznać "Zabić drozda" i przejść przez tę trudną emocjonalnie i światopoglądowo opowieść, z większą łatwością.
Podsumowując:

Po lekturze graficznej wersji książki Harper Lee, chętnie poznam oryginał. Choć komiksową wersję "Zabić drozda" skierowałabym raczej do młodszego czytelnika, to cieszę się, że dzięki niej mogłam poznać tę opowieść i rozbudzić w sobie apetyt na więcej. Bez względu na formę przekazu, jest to niezwykle ważna, uniwersalna powieść o uprzedzeniach rasowych, tolerancji, współczuciu i próbie zrozumienia świata dorosłych. Nawet jeśli z dziecięcego punktu widzenia wydaje się on bardzo niesprawiedliwy.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Jaguar. 
https://www.facebook.com/wydawnictwojaguar/
 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana