"Kiedy dojrzeje miłość" - Anna Szczęsna

Każdy musi popełnić swoje błędy. Jeden zrozumie i już ich drugi raz nie powtórzy, drugi zapętli się, utknie obrażony na cały świat i do końca będzie trwał rozgoryczony i nieszczęśliwy.
Po długiej zimie do Chabrowego Ustronia przychodzi upragniona wiosna, a wraz z nią nowe siły i pomysły. Daniela wraca do tworzenia biżuterii i prowadzenia sklepu internetowego. Cieszy się bliskością rozkwitającej przyrody i spokojem. Niestety nie na długo.
Niespodziewanie okazuje
się, że czekają ją zmiany, na które nie czuje się gotowa. Szczęście jej
przyjaciółki, Izy, zostaje zagrożone przez byłego męża. Córka oznajmia,
że rzuca studia i całkowicie poświęca się pracy. Różnica zdań sprawia,
że kobiety nie potrafią znaleźć porozumienia. Najbliżsi sąsiedzi
wyprowadzają się, a ich dom kupuje ekscentryczna para, początkowo
wzbudzająca nieufność Danieli.
Urokliwy zakątek czeka małe
trzęsienie ziemi, jednak los ma w zanadrzu jeszcze jedną niespodziankę.
Gdy do domu pośród pól i łąk puka pewien mężczyzna, życie nabiera nowych
barw, wysiłki zostają nagrodzone, skomplikowane relacje zaczynają się
prostować, a święty z kapliczki na rozstaju dróg wydaje się słuchać
uważnie wszystkich próśb, nawet tych szeptanych ze złością.

Czasami na naszej drodze stają ludzie, którzy zmieniają nasze życie diametralnie. To nie frazes, bo nic nie dzieje się bez przyczyny. Dzieje się nawet wówczas, kiedy wydaje nam się, że mamy wszystko, co nam potrzeba do szczęścia. Albo może – co daje nam spokój, swoje miejsce na ziemi, które stanowi naszą oazę. Bywa i tak, że dzielimy ją z innymi, kiedy staje się i dla nich wyjątkową lokalizacją, z której mogą rozpocząć drogę w nowym, nieznanym, ale często lepszym kierunku.
Ależ to była otulająca powieść! Macie czasami tak, że czujecie się przebodźcowani, że potrzebujecie teraz, natychmiast się wyciszyć, zatopić w lekturze historii, która przyniesie ukojenie? To „Kiedy dojrzeje miłość” stanowczo jest tego typu opowieścią. Nawet jeśli zakończenie zostawiło mnie zapłakaną…
Ponownie przenosimy się do Chabrowego Ustronia, by śledzić dalsze losy kobiecych postaci, które na pewno zdążył polubić każdy, kto czytał poprzedni tom cyklu Anny Szczęsnej. I muszę przyznać, że ta część była jeszcze lepsza, bardziej emocjonalna, poruszająca, ale i napawająca nadzieją, że nawet jeśli na swoich barkach przez lata „taszczyliśmy” nie lada balast, to możemy wyjść na przysłowiową prostą. Także wówczas, kiedy przyjdzie nieco nagiąć swoje, bywa, że skostniałe zasady i zmienić przyzwyczajenia. Bo wtedy może się okazać, że otrzymamy więcej, niż byśmy nawet śmieli oczekiwać.
Nowa powieść Anny Szczęsnej to przede wszystkim opowieść o kobietach. Cichych bohaterkach, które z codzienności czerpią swoją siłę do walki o własne szczęście. Do tego, by odkurzyć wszelkie niechciane wspomnienia z przeszłości, odciąć toksyczne relacje i skupić się na tych, które odtąd będą dla nas najważniejsze. Autorka z dużą czułością i wrażliwością odmalowała portrety swoich bohaterek, a fakt, iż każda jest w nieco innym wieku i na innym etapie życia sprawia, że książka spodoba się każdej czytelniczce, niezależnie od wieku.

Podsumowując:
To pełna ciepła, urocza, choć jednocześnie słodko-gorzka powieść obyczajowa, której fabuła rozwija się niespiesznie, dając czytelnikowi okazję, by rozsmakować się w wyjątkowości miejsca, jakie stworzyła autorka. I przyznaję, że i ja czułam, iż jest ono specjalne, że mogę oddychać tym samym powietrzem i napawać oczy pięknem krajobrazu, zupełnie jakbym przekroczyła granice kartek i weszła do tej historii. Nie dosyć, że „weszła”, to jeszcze poczuła się zupełnie na miejscu, wśród „swoich”. Jeśli szukasz czułej opowieści o kobiecej przyjaźni, o sile, którą można czerpać niemal zewsząd, jeżeli lubisz mądre, życiowe powieści o ludzkich losach, rodzinnych więzach, które czasami się rwą, byśmy mogli je ponownie posklejać, to polecam najnowszą książkę Anny Szczęsnej. Tutaj miłość, niekoniecznie romantyczna, dojrzewa pomału i staje się największym szczęściem. A po jej lekturze wielu z pewnością „dojrzeje" do tego, by zacząć doceniać to, co tu i teraz, bo nigdy nie wiemy, kiedy będzie nam dane celebrować tę zwyczajną-niezwyczajność po raz ostatni... Polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz