"Zaszłość" - Rafał Glina

Pamięć zbiorowa się zatarła. Ludzie zapomnieli o swojej historii. Ci, którzy pamiętali i mogli cokolwiek przekazać, powoli odchodzili. Wcześniej nikt nie chciał uch słuchać. A nielicznych, którzy usiłowali opowiadać, spychano gdzieś na bok. Liczyło się tu i teraz, a nie to, co było kiedyś.
W Stargardzie zostaje znaleziony martwy pasjonat starych fotografii – Janusz Manachiewicz.
Komisarz Okoński dostaje za zadanie wyjaśnienie
okoliczności tej śmierci. Ślady prowadzą go do Aliny Fritzhoff, uznanej
niemieckiej adwokatki od lat pomagającej ofiarom nazistowskich
prześladowań. Prawdopodobnie była ostatnią osobą, która widziała
Manachiewicza żywego. Przyjechała na spotkanie z nim, by porozmawiać o
pewnej starej fotografii.
Jaką tajemnicę skrywa zdjęcie podpisane
„Suchań 1946”? Czy Okońskiemu uda się wyjaśnić przyczynę śmierci
kolekcjonera? Czy ktokolwiek wie, co naprawdę zdarzyło się w okolicach
Suchania w czasie wojny?
Właśnie mija rok od sprawy z Dusicielem.
Policja w Suchaniu próbuje ustalić, dlaczego ktoś usiłował zabić nowego
właściciela domu Adriana Czyżewskiego. Czy obie sprawy są powiązane?

Demony przeszłości. One są niczym psy - stale skomlące o naszą uwagę. Ich cienie wciąż rozpostarte na ścianach naszych wspomnień. Wciąż czujemy strach, kiedy wracamy pamięcią do wydarzeń, które sprawiły, że przestaliśmy wierzyć w siebie, w sprawczość, która jest niczym w obliczu przerażenia. Przeszłość nie pozwala zapomnieć, kiedy to, co minęło, jest wciąż w nas żywe. Jeśli strach rezonuje w naszej głowie, nie pozwalając przestać myśleć o tym, że najgorsze może wrócić…
Co tu się działo! Do teraz zbieram szczękę z podłogi, bo Rafał Glina stworzył powieść, od której nie mogłam się oderwać. Plot twist za plot twistem, pokrętna gra, w którą wciąga czytelnika, a ten daje się prowadzić niczego nieświadomy. A przynajmniej ja nie byłam…
Bardzo podobało mi się nawiązanie do wydarzeń okresu z II wojny światowej. Wątek starego zdjęcia, niewyjaśnionego zainteresowania nim i tego, do czego było potrzebne, bardzo mnie zaintrygował. Autor świetnie wykorzystał lokalną historię, połączył ją z zamiłowaniem do wiekowych fotografii, a to wszystko wplótł w całą fabułę, dając nam dodatkowe smaczki, które powodują, że powieść nie jest klasycznym kryminałem, ale opowieścią niejako zakotwiczoną w przeszłości.
Rafał Glina niczym chirurg z precyzją kreuje poszczególne wątki, które coraz bardziej się zapętlają, wprowadzając chaos w czytelniczej głowie. Ale niewątpliwie w tym jest jego metoda, a kolejne tropy, często jak się okazuje – fałszywe, podrzucane przez autora, jeszcze bardziej potęgują napięcie i rosnącą z każdą stroną niecierpliwością, by w końcu odkryć całą prawdę.
W nowej książce Glina próbuje uzmysłowić nam, że są takie wydarzenia z lat minionych, które mimo ich upływu, nie przeszły w zapomnienie, nie dały się pogrzebać ani ukryć pod dywanem niepamięci. Nawiązanie do działalności jednej z postaci, do jej korzeni, również jest ciekawym wątkiem, który nadaje opowiedzianej historii nieco innego wydźwięku. Trochę jak coś między opowieścią pełną zagadek, tropienia tego, czego owa postać szuka, a rozliczeniem się z przeszłością w pokrętny sposób. Może i to brzmi nieco enigmatycznie, ale jak już przeczytacie „Zaszłość”, będziecie wiedzieli, o czym mowa.
Dodam jeszcze, że gdzieś między wierszami dostrzegam także gorzki wydźwięk powieści, być może nieoczywisty, bowiem autor uświadamia nam, że odchodzi stare pokolenie, które było świadkiem wydarzeń, o których nie powinniśmy zapomnieć. Niestety - niewysłuchane opowieści przechodzą w niepamięć... Dlatego warto słuchać, póki nadal są wśród nas ci, którzy opowiadają; by ocalało to, co powinno zostać bezwzględnie ocalone, jako spuścizna dla tych, którzy nadejdą po nich...

Podsumowując:
Nowa powieść Rafała Gliny to świetny kryminał, który bez efektownych, tanich popisów fabularnych, porywa czytelnika w objęcia napięcia, co przypomina trochę powolne zapadanie się w ruchomych piaskach. Autor rozbiera emocje na czynniki pierwsze z chirurgiczną precyzją, nie pozwalając czytelnikowi nawet na chwilę odetchnąć, jednocześnie sprawiając, że wszelkie odczucia bohaterów niejako nam się udzielają. Ta powieść nie oszczędza, ona nie pozostawia chwili na wątpliwości – po prostu czytasz do ostatniej strony, bo jeśli odłożysz ją w trakcie lektury, będziesz cały czas myślał, co wydarzyło się dalej…? To metodycznie opracowana recepta na świetny kryminał, w którym autor nie bawi się w moralne domysły. Zło jest jakie jest, niestety często ukryte pod warstwą pozorów…
Komentarze
Prześlij komentarz