"Zaszłość" - Rafał Glina

Pamięć zbiorowa się zatarła. Ludzie zapomnieli o swojej historii. Ci, którzy pamiętali i mogli cokolwiek przekazać, powoli odchodzili. Wcześniej nikt nie chciał uch słuchać. A nielicznych, którzy usiłowali opowiadać, spychano gdzieś na bok. Liczyło się tu i teraz, a nie to, co było kiedyś. 

Demony przeszłości. One są niczym psy - stale skomlące o naszą uwagę. Ich cienie wciąż rozpostarte na ścianach naszych wspomnień. Wciąż czujemy strach, kiedy wracamy pamięcią do wydarzeń, które sprawiły, że przestaliśmy wierzyć w siebie, w sprawczość, która jest niczym w obliczu przerażenia. Przeszłość nie pozwala zapomnieć, kiedy to, co minęło, jest wciąż w nas żywe. Jeśli strach rezonuje w naszej głowie, nie pozwalając przestać myśleć o tym, że najgorsze może wrócić…
Co tu się działo! Do teraz zbieram szczękę z podłogi, bo Rafał Glina stworzył powieść, od której nie mogłam się oderwać. Plot twist za plot twistem, pokrętna gra, w którą wciąga czytelnika, a ten daje się prowadzić niczego nieświadomy. A przynajmniej ja nie byłam…
Bardzo podobało mi się nawiązanie do wydarzeń okresu z II wojny światowej. Wątek starego zdjęcia, niewyjaśnionego zainteresowania nim i tego, do czego było potrzebne, bardzo mnie zaintrygował. Autor świetnie wykorzystał lokalną historię, połączył ją z zamiłowaniem do wiekowych fotografii, a to wszystko wplótł w całą fabułę, dając nam dodatkowe smaczki, które powodują, że powieść nie jest klasycznym kryminałem, ale opowieścią niejako zakotwiczoną w przeszłości.
Rafał Glina niczym chirurg z precyzją kreuje poszczególne wątki, które coraz bardziej się zapętlają, wprowadzając chaos w czytelniczej głowie. Ale niewątpliwie w tym jest jego metoda, a kolejne tropy, często jak się okazuje – fałszywe, podrzucane przez autora, jeszcze bardziej potęgują napięcie i rosnącą z każdą stroną niecierpliwością, by w końcu odkryć całą prawdę.
W nowej książce Glina próbuje uzmysłowić nam, że są takie wydarzenia z lat minionych, które mimo ich upływu, nie przeszły w zapomnienie, nie dały się pogrzebać ani ukryć pod dywanem niepamięci. Nawiązanie do działalności jednej z postaci, do jej korzeni, również jest ciekawym wątkiem, który nadaje opowiedzianej historii nieco innego wydźwięku. Trochę jak coś między opowieścią pełną zagadek, tropienia tego, czego owa postać szuka, a rozliczeniem się z przeszłością w pokrętny sposób. Może i to brzmi nieco enigmatycznie, ale jak już przeczytacie „Zaszłość”, będziecie wiedzieli, o czym mowa. 
Dodam jeszcze, że gdzieś między wierszami dostrzegam także gorzki wydźwięk powieści, być może nieoczywisty, bowiem autor uświadamia nam, że odchodzi stare pokolenie, które było świadkiem wydarzeń, o których nie powinniśmy zapomnieć. Niestety - niewysłuchane opowieści przechodzą w niepamięć... Dlatego warto słuchać, póki nadal są wśród nas ci, którzy opowiadają; by ocalało to, co powinno zostać bezwzględnie ocalone, jako spuścizna dla tych, którzy nadejdą po nich...
Podsumowując:

Nowa powieść Rafała Gliny to świetny kryminał, który bez efektownych, tanich popisów fabularnych, porywa czytelnika w objęcia napięcia, co przypomina trochę powolne zapadanie się w ruchomych piaskach. Autor rozbiera emocje na czynniki pierwsze z chirurgiczną precyzją, nie pozwalając czytelnikowi nawet na chwilę odetchnąć, jednocześnie sprawiając, że wszelkie odczucia bohaterów niejako nam się udzielają. Ta powieść nie oszczędza, ona nie pozostawia chwili na wątpliwości – po prostu czytasz do ostatniej strony, bo jeśli odłożysz ją w trakcie lektury, będziesz cały czas myślał, co wydarzyło się dalej…? To metodycznie opracowana recepta na świetny kryminał, w którym autor nie bawi się w moralne domysły. Zło jest jakie jest, niestety często ukryte pod warstwą pozorów… 

Książkę można zamówić tutaj: KLIK



[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Zwierciadło]


Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana