"LIST Z POWSTANIA" - Anna Klejzerowicz
(...) Nawet w czasie wojny ludzie kochają się i nienawidzą. Taka już ludzka natura, że nawet krew i pożoga nie pokonają jej.Sugerując się tytułem myślałam, że motywem przewodnim książki Anny Klejzerowicz będzie Powstanie Warszawskie. Jednak nie do końca tak było. A co znalazłam na kartach tej opowieści?
Julia i jej córka Marianna żyją w cieniu wydarzeń z roku 1944. Sen z ich powiek spędza niewyjaśniona zagadka zaginięcia siostry starszej z kobiet - Hanki. W poszukiwania informacji oraz czegoś, co może potwierdzić fakt, że działaczka Szarych Szeregów oraz czynna uczestniczka Powstania żyje, staje się ich obsesją, która niesie ze sobą zniszczenie oraz ściąga niebezpieczeństwo na całą ich rodzinę.
Co mogę powiedzieć o tej książce? Na pewno nie nie jest to kolejna opowieść stricte o Powstaniu Warszawskim, chociaż ten temat stanowi fundament, na którym autorka zbudowała swoją powieść. Ukazuje ona bowiem w głównej mierze życie "spadkobierców" powstańczego pokolenia, którzy nie potrafią odciąć tej "historycznej pępowiny". Wspomnienia tamtych dni stają się ich codziennością, a nawet przekleństwem. To misternie utkana, naszpikowana szczegółami, sieć wydarzeń, która sprawia, że nasze zainteresowanie rośnie z każdą przewracaną stroną.W trakcie czytania czułam, że autorka niejako 'przywiązuje' mnie do swojej książki. Lektura wymaga od nas bowiem pełnego skupienia i zaangażowania. Zdajemy sobie sprawę, że tutaj każdy dialog, każdy opis ma znaczenie i może doprowadzić nas do rozwiązania zagadki oraz odpowiedzi na gromadzące się w naszej głowie pytania.
Książka Anny Klejzerowicz to sensacyjna opowieść o tym, jak przeszłość determinuje teraźniejszość i przyszłość zarazem. To historia o miłości i nienawiści, o zemście i obsesyjnej potrzebie poznania prawdy, która ostatecznie wychodzi na jaw i jest swoistego rodzaju spowiedzią, wyznaniem winy i skrywanych przez lata sekretów, która burzy, zbudowany z takim trudem, spokój przedstawicieli młodego pokolenia...
Podsumowując:
Nie będę kreślić tutaj żadnej laurki. Są bowiem książki, które wymagają tego, aby je hołubić i takie, które warto, a nawet trzeba przeczytać. Wybór zostawiam wam. Ja już swojego dokonałam.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Replika.
Komentarze
Prześlij komentarz