"Fejm" - Joanna Opiat-Bojarska

 

To właśnie zachwyt był dla niego jak tlen. Brał więc głębokie oddechy i ładował baterie".

Czy podejrzany o morderstwo aktor manipuluje swoim wizerunkiem, aby ukryć tajemnicę z przeszłości?

Nowy thriller laureatki Nagrody Czytelników Wielkiego Kalibru.
Jeszcze poprzedniego wieczoru Alex Skorupsky świętował premierę filmu, rano budzi się w zupełnie innej rzeczywistości. Jego dziewczyna Agnieszka zniknęła, a kamery zarejestrowały, jak jej samochód potrąca kobietę, z którą Skorupsky'ego łączyło coś więcej niż tylko służbowa relacja.
Jeśli Alex nie odnajdzie Agnieszki przed policją, jego budowana latami kariera będzie skończona. Tylko czy Alex jest równie krystaliczny, jak bohaterowie, których gra w filmach? I czy szuka zaginionej dziewczyny, aby ją ocalić? Czy może... chce ją uciszyć na zawsze?
Fejm to nie tylko przewrotny thriller, w którym prawda ma wiele twarzy. Joanna Opiat-Bojarska otworzyła wiele zamkniętych dla publiczności drzwi, wniknęła do środka i obnażyła prawdę o mechanizmach rządzących światem sław.

Blichtr, przepych, pieniądze, kariera… Sława! Jedni jej łakną od zawsze, innym jest dane jej zasmakować. Zatopić w niej zęby niczym w soczystym jabłku i spijać komplementy, płynące z ust tych, którzy nas podziwiają. Poklask, atencja, popularność – to wszystko, co może być esencją życia, ale bywa, że staje się i… przekleństwem. Fejm okupiony jest permanentnym zainteresowaniem mediów. Każdy nasz krok jest śledzony, nie mamy odrobiny prywatności, bo niemal każdy pragnie zajrzeć za próg naszego domu. Zdobyć chwytliwy materiał, który będzie potem miliony razy przefiltrowywany przez kolejne portale, ludzkie emocje. Sława nigdy nie jest tożsama wyłącznie z sukcesem. Zazwyczaj ma swój nieodłączny cień, który rzuca na nasze życie mrok, zwłaszcza kiedy powinie nam się noga…
„Fejm” był moim pierwszym spotkaniem z twórczością Joanny Opiat-Bojarskiej. I muszę to powiedzieć – Pani Joanno, ma Pani nową fankę. Ależ to się dobrze czytało! Kolejne strony wciągały mnie niczym ruchome piaski, stopniowo pochłaniając kolejne etapy mojej uwagi, aż skupiłam się na fabule tak bardzo, że nikt i nic nie było w stanie mnie oderwać od lektury, która przypomniała wchodzenie do lasu – im głębiej, tym gęstszy mrok. Autorka buduje napięcie dyskretnie, zupełnie, jakbyśmy sięgając po tę historię, nie mieli do końca świadomości, że nakreślona ręką autorki opowieść może być tak wielowymiarowa. Czy mogę zatem porównać „Fejm” do… cebuli? Być może. Wydaje się ono adekwatne, ale wyłącznie wtedy, jeśli weźmiemy pod uwagę wielowarstwowość tej powieści. No może jeszcze także nieodparte uczucie, że im bliżej finału tej historii, tym bardziej jesteśmy pewni, że coś tu… „śmierdzi”. Mnogość wątków, kolejne poszlaki, postaci, pojawiające się w czasie lektury – wszystko to mogło sprawić, że czytelnik zgubi się w pewnym momencie w meandrach opowieści snutej przez autorkę. Nic bardziej mylnego! Bowiem wszystko to zostało tak misternie połączone, a Joanna Opiat-Bojarska utkała sieć powiązań, zależności oraz intryg w taki sposób, że czytelnik daje się złapać na zastawioną przez nią pułapkę niedopowiedzeń. I nawet wówczas, kiedy wydaje mu się, że oto zagadka została rozwiązana, autorka wyciąga asa z przysłowiowego rękawa, zupełnie jakby chciała nim pomachać mu przed nosem i powiedzieć z szerokim uśmiechem na twarzy: to jeszcze nie koniec lub tu cię mam – jak kto woli.
Jednak „Fejm” to nie tylko świetnie napisany thriller, ale także dosyć brutalna prawda o świecie show-biznesu. Na przykładzie głównego bohatera autorka pokazała, co może zrobić z człowiekiem sława, a nawet nie tyle z nim samym, ile z ludźmi, którzy mu jej zazdroszczą. Radość z sukcesów osiąganych w wyniku ciężkiej pracy i talentu, zdają się niczym w perspektywie zagrożenia, jakie może czyhać i nadejść z najmniej spodziewanej strony. W nowej powieści Joanna Opiat-Bojarska koncentruje uwagę na cieniach sławy, być może chcąc przez to pokazać, iż fakt, że czyjaś twarz pojawia się na pierwszych stronach gazet czy portali internetowych, nie zawsze jest tożsama z tym, że sukces ma słodki smak. Często bowiem trzeba przełknąć także jego gorycz. To, na którą stronę przechyli się szala zależy od tego, czy w odpowiednim czasie dostrzeżemy, gdzie leży cienka granica, której przekroczenie sprawi, że utoniemy w odmętach fejmu. I wtedy będzie już za późno na to, by zrozumieć, że sława to czasami także... przekleństwo .

Podsumowując:

„Wielka sława to żart, książę błazna jest wart. Złoto toczy się w krąg z rąk do rąk” – te słowa przyszły do mnie po lekturze powieści „Fejm”, która pokazuje, jaki wpływ na człowieka może mieć populraność. Jak zmienia się jego punkt widzenia, jak kręgosłup moralny staje się, wraz z jej wzrostem, dużo bardziej giętki i nagina się w zależności od potrzeb. Opowieść, która miesza w głowie czytelnika nie tylko, jeśli chodzi o główną oś fabuły i zagadkę, którą próbuje rozwiązać, ale także utrudnia mu identyfikację prawdy, odróżnienie jej od doskonałej gry aktorskiej. Autorka porywa nas do świata pełnego blichtru, namiętności, fałszu, gdzie nigdy nie można być pewnym, czy twarze, jaką pokazują ludzie wokół, są prawdzie, czy stanowią jedynie maski, markujące uśmiech i wsparcie. Powieść angażująca od pierwszej do ostatniej strony, niepozwalająca oderwać uwagi, bowiem nawet najmniejszy szczegół może być tutaj istotny. Prowadzenie narracji naprzemiennie, mieszanie czasów – wszystko to sprawia, że z jednej strony, wciąż jesteśmy skołowani, a z drugie, tak bardzo zaintrygowani finałem tej historii. A ten przynosi zaskoczenie i stanowi przysłowiową wisienkę na torcie. 

Książkę można zamówić tutaj: KLIK
 
 [Post sponsorowany przez Wydawnictwa AGORA].

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana