"Żona nazisty" - Sylwia Trojanowska - patronat medialny
Nie mogła mówić, bo w jej gardle rosła wielka gula. Nie czuła się łaskawa. Była po prostu zwyczajnym człowiekiem, którym kierują zwyczajne odruchy w niezwyczajnych czasach".
Miasto o dwóch obliczach, ludzie o dwóch twarzach. Kobiety szlachetne i upadłe, mężczyźni waleczni i bezwzględni.
Jest koniec 1939 roku. Mieszkańcy niemieckiego Szczecina żyją spokojnie i całkiem zwyczajnie. Ale nie wszyscy. Polki, zmuszane do ciężkiej pracy w szwalniach i fabrykach oraz służby niemieckiej elicie, żyją w ciągłej niepewności i strachu.
Anna Łabędź trwa u boku męża, Gustawa Guderiana – Niemca, który ocalił ją z egzekucji. Nie potrafi jednak pokochać miasta zamieszkiwanego przez nazistów. Wszyscy tu mają sekrety – nawet jej mąż – a każdy nowo napotkany człowiek wydaje się skrywać prawdziwą twarz za maską obłudy i nieszczerości. Anna tęskni za dawnym życiem, za utraconymi bliskimi i domem. W jej sercu wciąż goreje obraz fordońskich egzekucji. Prócz tego dokucza jej dojmująca samotność – aż do chwili, kiedy poznaje Michelle LaCour, aktorkę i salonową divę. Wtedy zmienia się wszystko…
Gdyby ktoś kazał Ci grać w teatrze życia, podjąłbyś się narzuconej roli? Gdybyś musiał uśmiechać się, mimo łez płynących bezgłośnie w Twoim wnętrzu, wytrzymałbyś? Gdyby Twoje serce wciąż było złamane, a ból straty przepełniał Cię po brzegi, czy potrafiłbyś się śmiać? Gdyby wokół panował strach, głód i wszechobecna niepewność jutra, czy mógłbyś brać udział w wystawnych rautach, ubrany w piękne stroje, jakby obok wcale nie rozgrywało się największe piekło? Nie? A ona musiała…
Czekałam na kontynuację „Łabędzia” od momentu, kiedy przewróciłam jego ostatnią stronę. Gdy czyta się powieści, które wzbudzają zachwyt, głód oczekiwania i niecierpliwość poznania dalszych losów bohaterów, jest wyczuwalny z jeszcze większą mocą. Dlatego lektura „Żony nazisty” była przeze mnie celebrowana w wyjątkowy sposób. Spijałam każde zdanie, złakniona zakończenia i kiedy zamknęłam i tę powieść, pomyślałam, że moje oczekiwania zostały zaspokojone w stu procentach. Sylwia Trojanowska postawiła poprzeczkę bardzo wysoko i dziś z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że czas spędzony na czekaniu, był tego wart, bowiem oddała ona w ręce czytelników kolejną poruszającą i porywającą opowieść, która traktuje o dylematach z serii tych najtrudniejszych.
Historia Anny Łabędź, którą autorka snuje z dużą wrażliwością, wywołuje skrajne emocje. Z jednej strony staramy się zrozumieć jej decyzje, zachowanie podyktowane sytuacją, w której się znalazła. A nie jest to łatwe, bowiem każde jej zderzenie z „prawdziwym życiem” prowokuje nas do oceniania. Do „dawania” dobrych rad, wymyślania alternatyw, co innego mogłaby zrobić. A z drugiej, nagle przychodzi do nas otrzeźwienie i zamierające w powietrzu pytanie: czy miała wybór? Co dałoby obnażenie prawdziwego pochodzenia? Czy jawnie okazywana nienawiść, podszyta bólem straty tych, których kochała, dałaby jej szansę na to, by przetrwać? Sylwia Trojanowska tak skonstruowała swoją bohaterkę, że mimowolnie przejmujemy jej emocje i wahania; jej wściekłość, poczucie osamotnienia w rzeczywistości, której częścią być nie chciała. Towarzyszymy jej każdego dnia, który próbuje przyjąć bez ciągłej analizy i rosnącej frustracji, kiedy musi oglądać okrutne obrazy, jakie dostarczała jej rzeczywistość w Stettinie. Jej oczami obserwujemy świat zbudowany na kontrastach, w którym królują brutalne rządy i bestialskie traktowanie przedstawicieli innych narodów, upodlonych, odartych z resztek godności. I to zderzenie skrajnej biedy z beztroską i zamożną egzystencją niemieckiej śmietanki towarzyskiej, wywołuje chyba największe emocje. Tuż obok toczyła się wojna, a oni wiedli normalne życie, zupełnie, jakby jej piekło nie dotyczyło każdego...
A mimo wszystko ona trwała... Dla niego. Dla człowieka, który postawił na szali wszystko, byle tylko ją uratować. Mężczyzny, który był dowodem na to, że po każdej stronie barykady są ludzie dobrzy, niezależnie od narodowości. I ten obraz miłości, który kreśli autorka, która chciała rozkwitać na najbardziej nieurodzajnym i niewdzięcznym gruncie, jest niezwykle ujmujący. Zadajemy sobie kolejne pytania – czy dla ukochanej osoby bylibyśmy w stanie zrobić absolutnie wszystko? Zdradzić siebie, poświęcić wartości, które były nam wpajane od dziecka? Sylwia Trojanowska skłania do refleksji, wywołuje narastające w nas wątpliwości, mnoży pytania, na które być może nigdy nie będziemy potrafili odpowiedzieć jednoznacznie…
Myślę, że to, co buduje napięcie, które jest wyczuwalne podczas lektury, to fakt, że autorka osadziła swoją opowieść na fundamencie tajemnic. I tak naprawdę niemal każda z postaci, coś ukrywa. Stopniowe odkrywanie kart, sprawia, że czytelnik jest zaskakiwany na każdym kroku, aż do finału, podczas którego Sylwia Trojanowska wyciąga prawdziwego asa z rękawa, zamykając tym samym wyrazistą klamrą oba tomy. Nie ukrywam, że rozwiązanie ostatniego sekretu było dla mnie niespodzianką, ale jednocześnie spowodowało, że dużo więcej byłam w stanie zrozumieć, że moje postrzeganie zachowania i decyzji podjętych przez niektórych bohaterów, cechowała większa wyrozumiałość. Czy taki finał mnie satysfakcjonuje? Tak! Uważam, że autorka bardzo dobrze skomponowała i wyważyła wszystkie elementy, składające się na opowieść o Annie Łabędź i dobrze, że zakończyła ją w takim, a nie innym momencie. Dla mnie to historia kompletna.
Podsumowując:
„Żona nazisty” to powieść, która wzrusza, wywołuje skrajne emocje, skłania do refleksji, a jednocześnie stanowi nakreślony z dużą wrażliwością obraz człowieczeństwa w tak okrutnych czasach. Opowieść o dylematach, które potrafią zżerać nas od środka, a których nie jesteśmy w stanie wyrazić otwarcie, zamknięci w więzieniu tajemnic i bezpośredniego zagrożenia, które na nas czyha, jeśli wyjdą na światło dzienne. To także historia wyjątkowej przyjaźni dwóch kobiet, których ścieżki los połączył… nie bez powodu. Aż wreszcie to powieść o miłości bez granic. O uczuciu, dla którego jesteśmy w stanie poświęcić absolutnie wszystko. Pełna nieoczywistych sekretów, które odkrywane stopniowo przez autorkę, zaskakują, sprawiając, że czytamy ją z zapartym tchem. Polecam z całego serca!
[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Marginesy]
Komentarze
Prześlij komentarz