"Meet Cute. Prawo do miłości" - Helena Hunting
Czasami największa tragedia przynosi najjaśniejsze światło".
Zawiedzione nadzieje, problemy rodzinne i emocje skrywane między
prawniczymi aktami. Pełen miłosnego napięcia i humoru romans w stylu
enemies to lovers!
Pierwszego dnia studiów prawniczych Kailyn
dosłownie wpadła na aktora, w którym kochała się jako nastolatka. Co
więcej, okazało się, że ów przystojniak – Daxton Hughes – również
studiował prawo, i to w grupie Kailyn! Ta fascynacja szybko przerodziła
się w przyjaźń. Zauroczona dziewczyna nie spodziewała się jednak, że tuż
przed zakończeniem studiów przyjaciel totalnie ją rozczaruje…
Kilka
lat później Dax niespodziewanie zjawia się w jej biurze i prosi o
poradę prawną. Jego rodzice właśnie zginęli w wypadku samochodowym, a na
nim spoczął ciężar opieki nad trzynastoletnią siostrą. Mimo dawnej
urazy Kailyn współczuje Daksowi i zrobi wszystko, aby mu pomóc. Przy
okazji może zyskać na polu zawodowym i zostać wspólniczką w kancelarii!
Musi tylko wykorzystać trudną sytuację życiową Daksa i namówić go na
przejście do ich firmy.
Sprawy się komplikują, kiedy w kwestie
zawodowe wkraczają uczucia. Kailyn przekonuje się, że z każdym dniem
coraz bardziej zależy jej na Daksie i jego siostrze… Co okaże się
ważniejsze: miłość czy awans?
Bardzo lubię wątek prawniczy w książkach. Dlatego tym chętniej sięgnęłam po „Meet Cute. Prawo do miłości”. Miałam nadzieję na lekką i zabawną historię. I chociaż powieść mnie zaskoczyła nieco innym, niż zakładałam, rozwojem fabuły, bardzo dobrze bawiłam się podczas czytania.
Studiowali razem, ale nie pałali do siebie jakąś wielką sympatią. Raczej rywalizowali ze sobą. Kiedy po latach przypadkowo spotykają się w jej gabinecie, nie spodziewają się, że to nie jest wyłącznie sprawa zawodowa i że nie widzą się ostatni raz. Bowiem los przygotował dla Daxtona i jego siostry przykrą niespodziankę. Czy Kailyn zdoła pomóc tej dwójce? Czy jej dawna fascynacja mężczyzną ożyje? Czy też przemówi zawodowy profesjonalizm?
Helena Hunting stworzyła historię, która, choć osadzona poniekąd w środowisku prawników, skupia się na innych tematach. To opowieść o ambicji, która każe realizować kolejne kroki w drodze do upragnionego celu. To praca dla bohaterki jest sprawą nadrzędną. Upór Kailyn jest godny podziwu, a także fakt, że tak wiele osiągnęła mimo tego, że dosyć wcześniej straciła bliskich. Czy w momencie starcia z uczuciem nadal szala będzie przechylała się w kierunku awansu? Czy posłucha głosu rozsądku, który doprowadził ją do miejsca, w którym się znalazła?
„Meet Cute” to z jednej strony ciepły i niepozbawiony humoru romans, a z drugiej powieść, która ma rozbudowaną również warstwę obyczajową. I chociaż miłosne potyczki grają tutaj ważną rolę, dodają opowieści pikanterii, to na pierwszy plan wysuwają się jednak rodzinne relacje i próba odnalezienia się w rzeczywistości po stracie najbliższych. Myślę, że autorce udało się zbalansować część romantyczną ze stroną „życiową”, dzięki czemu historia nie jest schematyczna ani płytka. Porusza, bawi i otula ciepłem serducho, które naprzemiennie przyspiesza i zwalnia podczas czytania.
Podsumowując:
Muszę przyznać, że powieść „Meet Cute. Prawo do miłości” pozytywnie mnie zaskoczyła. Cieszę się, że autorka nie uczyniła romansu motywem przewodnim książki, a elementem, który dodaje jej szczypty pikanterii i wywołuje rumieńce na twarzy. To opowieść o próbie dostosowania swojego dotychczasowego życia do nowych, niełatwych okoliczności. O relacjach rodzinnych, które czasem się komplikują, nawet jeśli członkowie familii chcą dla nas jak najlepiej. W książce pojawia się także pewna intryga, której rozwikłanie zaskoczy bohaterów. To historia o miłości, dojrzałej, która w konfrontacji w młodzieńczym zauroczeniem często wypada lepiej, bo nie warto patrzeć na kogoś przez pryzmat tego, jakim kiedyś był człowiekiem. Opowieść o tym, że nawet po najbardziej bolesnych wydarzeniach jesteśmy w stanie stanąć na nogi i zaznać szczęścia. W końcu każdy ma prawo… do miłości.
Komentarze
Prześlij komentarz