"Kaszubska ziemia, żuławski wiatr" - Daria Kaszubowska, Sylwia Kubik [PRZEDPREMIEROWO]
O swoje korzenie trzeba dbać, bo gdy one uschną, my również [...]".
Żuławy i Kaszuby… położone po sąsiedzku, a tak różne od siebie. Łączy
je jedno – miłość ich mieszkańców do małych ojczyzn.
Kiedy więc
charakterna Żuławianka spotka dumnego Kaszubę, zderzą się dwa żywioły.
Ich moc może być niszczycielska lub budująca, przyniesie spustoszenie
lub zrodzi coś silnego. Niełatwo bowiem pogodzić ze sobą kaszubską
ziemię, którą kolejne pokolenia kochają i za którą walczą, i żuławski
wiatr, który hula po szerokich przestrzeniach, opowiadając minione
dzieje. Czy ogień miłości przetrwa powódź wielkiej historii? Czy wiatr,
który gna niespokojną duszę Ilony, połączy się z ziemią, która tętni w
sercu Konrada?
Dajcie się porwać historii opowiedzianej przez dwie lokalne patriotki: ambasadorkę Żuław, Sylwię Kubik, i Darię Kaszubowską z samego serca Kaszub. Jak ich bohaterowie, tak i autorki musiały się zmierzyć z różnymi żywiołami, od huraganu natchnienia po morze wątpliwości, by stworzyć dla swoich czytelników tę pełną emocji i wzruszeń powieść.
Jak dwa żywioły — odległe. Jak dwa żywioły — różne. Wolne, niezależne, żyjące po swojemu. A jednak jest coś, co potrafi je zatrzymać. Coś, co sprawia, że w ich oczach widać ten wyjątkowy błysk. Ziemia. „Mała ojczyzna”, którą kochają bezgranicznie, do której są przywiązani. Niezależnie od echa przeszłości, od ludzkiej ignorancji i niezrozumienia dla lokalnej przynależności, dla tożsamości wyrytej głęboko w sercu…
Bardzo byłam ciekawa tego wyjątkowego duetu. Zwłaszcza że znam zarówno pióro Sylwii Kubik, jak i Darii Kaszubowskiej. Rozpoczynając lekturę, czułam się zaintrygowana i niejako pełna obaw, czy te dwie temperamentne autorki podołały wyzwaniu, jakim był literacki tandem. I cóż mogę rzec? Dały radę!
Jako osoba zakochana zarówno w Żuławach, jak i Kaszubach, stałam gdzieś pośrodku, kiedy śledziłam losy wykreowanych przez obie panie bohaterów. On dumny Kaszuba, ona niezależna Żuławianka. Różni jak ogień i woda, a jednak tak podobni… Podobni w miłości do regionu, który zamieszkują od pokoleń. I stanowczo to wyjątkowe uczucie przynależności i swego rodzaju w nim rozkochania jest mocno wyczuwalne podczas czytania. Muszę przyznać, że autorkom udało się „zarazić” mnie jeszcze bardziej pięknem obu regionów. Odmalowały one cudne krajobrazy, urzekające pejzaże, które na pewno rozbudzą w każdym czytelniku, który nie zna tych terenów chęć, by móc samemu je eksplorować. Ja już dawno zostałam „kupiona”, a teraz tęsknota uśpiona we mnie, odżyła na nowo. Zwłaszcza kiedy w książce pojawiały się miejsca, które znam, które i mnie zachwyciły, kiedy miałam okazję odwiedzić te wyjątkowe destynacje na mapie Polski.
Wielką zaletą książki, w moim odczuciu, nie jest wyłącznie miłość do przyrody, jaką autorki przekazują, która wybrzmiewa między wierszami, ale chęć pokazania, chociaż cząstki historii Kaszub i Żuław. Dzięki czemu czytelnik ma okazję raz, że zakochać się w malowniczych krajobrazach, dwa, lepiej zrozumieć podejście mieszkańców do życia, tę niewysłowioną dumę z bycia przedstawicielem każdej z rodzin bohaterów. To w pewien sposób ujmujące, zwłaszcza kiedy się wie, iż zapewne zarówno Daria Kaszubowska, jak i Sylwia Kubik, pisały te fragmenty sercem, bo z pewnością, jako ambasadorki obu regionów, podzielają miłość do regionalnej kultury, kuchni, tradycji oraz języka.
Nie można zapominać jednak, że poza lokalnym kolorytem „Kaszubska ziemia, żuławski wiatr” to opowieść o miłości. A ta niejedno ma imię. Jest uczuciem, któremu kiedyś nie było dane zakiełkować; które ugięło się pod ciężarem podziałów, stereotypów i uprzedzeń, by na zawsze unieszczęśliwić dwoje młodych ludzi, którzy niczym Romeo i Julia zapragnęli połączyć dwa zwaśnione „rody". Ale i uczuciem, które ma szansę przerwać bieg historii i nie pozwolić jej zatoczyć koła. Miłością, która może zbudować pomost między Kaszubami a Żuławami, który będzie fundamentem dla wzajemnego zrozumienia, tolerancji dla odmienności, a także otwartości na inną kulturę, która jest silnie zakorzeniona w każdym z serc. Czy przedstawiciele młodego pokolenia zdołają stworzyć wspólną przyszłość?
Bardzo byłam ciekawa tego wyjątkowego duetu. Zwłaszcza że znam zarówno pióro Sylwii Kubik, jak i Darii Kaszubowskiej. Rozpoczynając lekturę, czułam się zaintrygowana i niejako pełna obaw, czy te dwie temperamentne autorki podołały wyzwaniu, jakim był literacki tandem. I cóż mogę rzec? Dały radę!
Jako osoba zakochana zarówno w Żuławach, jak i Kaszubach, stałam gdzieś pośrodku, kiedy śledziłam losy wykreowanych przez obie panie bohaterów. On dumny Kaszuba, ona niezależna Żuławianka. Różni jak ogień i woda, a jednak tak podobni… Podobni w miłości do regionu, który zamieszkują od pokoleń. I stanowczo to wyjątkowe uczucie przynależności i swego rodzaju w nim rozkochania jest mocno wyczuwalne podczas czytania. Muszę przyznać, że autorkom udało się „zarazić” mnie jeszcze bardziej pięknem obu regionów. Odmalowały one cudne krajobrazy, urzekające pejzaże, które na pewno rozbudzą w każdym czytelniku, który nie zna tych terenów chęć, by móc samemu je eksplorować. Ja już dawno zostałam „kupiona”, a teraz tęsknota uśpiona we mnie, odżyła na nowo. Zwłaszcza kiedy w książce pojawiały się miejsca, które znam, które i mnie zachwyciły, kiedy miałam okazję odwiedzić te wyjątkowe destynacje na mapie Polski.
Wielką zaletą książki, w moim odczuciu, nie jest wyłącznie miłość do przyrody, jaką autorki przekazują, która wybrzmiewa między wierszami, ale chęć pokazania, chociaż cząstki historii Kaszub i Żuław. Dzięki czemu czytelnik ma okazję raz, że zakochać się w malowniczych krajobrazach, dwa, lepiej zrozumieć podejście mieszkańców do życia, tę niewysłowioną dumę z bycia przedstawicielem każdej z rodzin bohaterów. To w pewien sposób ujmujące, zwłaszcza kiedy się wie, iż zapewne zarówno Daria Kaszubowska, jak i Sylwia Kubik, pisały te fragmenty sercem, bo z pewnością, jako ambasadorki obu regionów, podzielają miłość do regionalnej kultury, kuchni, tradycji oraz języka.
Nie można zapominać jednak, że poza lokalnym kolorytem „Kaszubska ziemia, żuławski wiatr” to opowieść o miłości. A ta niejedno ma imię. Jest uczuciem, któremu kiedyś nie było dane zakiełkować; które ugięło się pod ciężarem podziałów, stereotypów i uprzedzeń, by na zawsze unieszczęśliwić dwoje młodych ludzi, którzy niczym Romeo i Julia zapragnęli połączyć dwa zwaśnione „rody". Ale i uczuciem, które ma szansę przerwać bieg historii i nie pozwolić jej zatoczyć koła. Miłością, która może zbudować pomost między Kaszubami a Żuławami, który będzie fundamentem dla wzajemnego zrozumienia, tolerancji dla odmienności, a także otwartości na inną kulturę, która jest silnie zakorzeniona w każdym z serc. Czy przedstawiciele młodego pokolenia zdołają stworzyć wspólną przyszłość?
Podsumowując:
Książka duetu Kaszubowska i Kubik to opowieść, która z jednej strony bawi, a to za sprawą humorystycznych dialogów i iskier wyraźnie wyczuwalnych między bohaterami, a z drugiej, otula ciepłem i podziwem dla wielkiej miłości dla rodzimego regionu. To historia o Żuławach i Kaszubach w pigułce, odmalowane wprawną ręką kadry, które zachwycą każdego, kto jest wrażliwy na piękno krajobrazu. Opowieść o miłości, której nie zawsze jest dane spełnienie, ale i takiej, która przychodzi nieoczekiwanie i staje się nie tylko szansą na szczęście, ale i przyczynkiem do zmian w postrzeganiu, przełamywaniu stereotypów, uprzedzeń i spojrzenia na innych za sprawą wpajanych przez pokolenia przekonań. To powieść, która uczy tolerancji, ale także ujmujący wyraz lokalnej przynależności. Historia, która bawi, wzrusza i rozkochuje czytelnika, którego serce jest po jej lekturze podzielone, równo po połowie, między miłością do Kaszub i Żuław.
Komentarze
Prześlij komentarz