"Hate Mail" - Donna Marchetti - patronat medialny
Może chciałam wierzyć, że zawsze byliśmy wyłącznie wobec siebie złośliwi, teraz jednak mam wrażenie, że to było coś więcej i że powinno zostać między nami".
Granica między miłością a nienawiścią jest bardzo cienka, a przyjaźń
może się przejawiać na różne sposoby. Wrogowie, przyjaciele czy
kochankowie?
Naomi i Luca znają się od piątej klasy podstawówki, choć nigdy się nie spotkali. Zmuszeni w szkole do zawarcia korespondencyjnej przyjaźni z losowo wybranym uczniem z innej części Stanów Zjednoczonych – ona jest z Oklahomy, on z Kalifornii – wysyłają do siebie złośliwe listy, które bardziej kojarzą się z regularną bitwą zaciekłych rywali niż z miłą znajomością. A mimo to oboje nie przestają na nie czekać.
Dwadzieścia lat później Naomi mieszka w Oklahomie i pracuje jako prezenterka pogody. Minęły dwa lata, od kiedy dostała od Luki ostatnią wiadomość. Zakłada, że ożenił się i dlatego milczy. Ale pewnego dnia otrzymuje od niego list – bez adresu zwrotnego.
Długo się nie zastanawiając, postanawia go odnaleźć. Co nie jest proste, ponieważ jako żołnierz piechoty morskiej przemieszczał się dotąd po całym kraju i za granicą. Ale Naomi jest zdeterminowana. I choć coraz więcej jej czasu i uwagi zajmuje przystojny sąsiad, który niedawno sprowadził się do jej domu, nie pozwoli, żeby Luca miał ostatnie słowo.
Muszę przyznać, że w przypadku tej powieści, moją uwagę przykuł sam fakt, że bohaterowie są po prostu… złośliwi. Uwielbiam inteligentny humor w książkach, to kiedy postaci „rozmawiają” ze sobą wykorzystując szyderę. I zapewne to, poza samą formą wymiany słów, stanowi na pewno ciekawy aspekt historii, która rozpoczyna się dosyć niewinnie, a z każdą przewróconą stroną, wciąga coraz bardziej.
„Hate Mail” to opowieść, która wywołuje uśmiech na twarzy. Musicie jednak przygotować się na to, że listy Naomi i Luki są mocno… specyficzne, żeby nie powiedzieć wredne. To jednak w żadnym stopniu nie odwraca uwagi od lektury. Wręcz przeciwnie – dodaje jej smaczku i pewnego rodzaju „słownej pikanterii”. Powieść Marchetti to historia, która pokazuje, jak silna może być więź, która zapoczątkowana została w dzieciństwie, jeśli jesteśmy systematyczni w jej podtrzymywaniu. Zażyłość, która kiełkuje tutaj niemal niedostrzegalnie, jest trudna do wyczytania między wierszami, kiedy listy przepełnione są uszczypliwościami. Dzięki temu jednak, że bohaterów „śledzimy” od początku ich znajomości, to mamy okazję nie tylko lepiej ich poznać, ale także zauważyć ewolucję tej nietuzinkowej relacji, która od tej nie do końca chcianej zaczyna stawać się czymś, bez czego nie wyobrażają sobie swojego życia…
„Hate Mail” to również powieść dla miłośników książek, w których pojawia się wątek zwierząt. To sprawia, że historia jest jeszcze bardziej urocza, chwyta za serce nie tylko przez ciekawy wątek romantyczny, ale także dzięki obecności kotów i pewnego psiaka, który sprawie wiele kłopotów.
Książka Donny Marchetti to najbardziej urocza i… złośliwa komedia romantyczna tych wakacji! Bawi, rozczula, ogrzewa serducho lepiej niż palące o tej porze roku słońce. Przygotujcie się jednak, że autorka lawiruje w meandrach fabuły... Dlatego, jeśli myślicie, że w tej opowieści nie czeka na was żadna niespodzianka, to bardzo się mylicie. Sądzę, że to najfajniejszy plot twist, jaki pojawił się w ostatnio przeczytanych przeze mnie książkach i stanowczo najbardziej oczekiwany. Jeśli lubicie historie romantyczne z wątkiem od wrogów do kochanków, jeśli czasami tęsknicie za możliwością napisania do kogoś listu, lub wręcz przeciwnie – uważacie taką korespondencję za przeżytek, to koniecznie przeczytajcie „Hate Mail”. Myślę, że po lekturze tej książki spojrzycie na taką wymianę faktów z życia łaskawszym okiem. Jeśli szukacie powieści, w której znajdziecie całe mnóstwo uroczych złośliwości, miłość, przyjaźń, trudne rodzinne relacje oraz nietuzinkową formę budowania zażyłości, to stanowczo sięgnijcie po nią! To jedna z takich opowieści, która potrafi obudzić w naszym brzuchu motyle, a także sprowokować do uszczypliwości, ale… tylko w takim uroczym wydaniu.
Komentarze
Prześlij komentarz