"Z różą w dłoni" - Jagoda Kwiecień - patronat medialny

 

[…] wszystko w naszym życiu jest po coś. Nawet jeśli chwilowo boli, to wydarzyło się po to, byśmy mieli szansę coś naprawić, coś sobie przemyśleć, dać sobie czas".

Róża z przejęciem wyciągnęła coś z kieszeni swetra mamy. „Miedziany kluczyk?” – zadała w duchu pytanie dziewczyna.

Nie spodziewa się nawet, że w chwili, w której otworzy nim drzwiczki do zamkniętej w sekretarzyku przeszłości zmarłej matki, jej życie po raz kolejny zacznie się rozsypywać...
Co Róża zrobi z prawdą odkrytą w pachnących różami dziennikach ukochanej mamy? Jak jej kruche serce zniesie wiadomość o nowym związku Huberta? Czy odkryje w sobie siłę, by zmierzyć się z przeszłością i na nowo odnaleźć radość życia?
Poznaj Roskę i zajrzyj do jej kwiaciarni, w której pachnie nie tylko kwiatami, ale też karmelową latte i starymi powieściami Jane Austen. Rozsiądź się wygodnie, bo to dopiero początek Trylogii Różanej...
Niemal w każdym domu choć raz zabrakło czyjegoś głosu… Pozostała pustka, która zdawała się wybrzmiewać mimo nieobecności. Serdecznym śmiechem, czasem złością, łkaniem, kiedy osoba, która odeszła, przeżywała coś w skrytości serca. Była, a teraz uporczywie jej nie ma… Ci, którzy zostają, muszą mierzyć się z bólem straty. Z faktem, że już nigdy nie będą mogli przytulić ukochanej osoby, że nie pobiegną do niej, kiedy będą potrzebować rady… I tak trudno jest się z tym pogodzić i nawet upływający czas zdaje się nie leczyć ran, a jedynie łagodzić smutek…
Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach wiele rzeczy robimy szybko. Żyjemy, pracujemy, gdzieś biegniemy, wciąż spieszymy się, by zdążyć. Gdyby się jednak głębiej zastanowić, to możemy dojść do wniosku, że nawet w tym zabieganiu jest czas na to, by zwolnić. Samoistnie, z własnej woli, a bywa i pod wpływem kogoś lub czegoś… Powieść „Z różą w dłoni” to właśnie mi dała. Otuliła, wręcz przytuliła do serca i sprawiła, że poczułam błogi spokój. To książka niezwykle czuła, tętniąca emocjami, a zarazem wyciszająca, spokojna i… dobra. Bo to właśnie wartościowy przekaz niesie jej lektura, która jednocześnie uświadamia, że pewne osoby, wydarzenia są w naszym życiu po coś. I nawet jeśli nie zawsze potrafimy sobie poradzić z przeszkodami, bólem, to ważne, by wsłuchać się w głos serca i odzyskać ufność. Ona stanie się naszą pochodnią, która oświetli pochmurną dotąd codzienność.
Jagoda Kwiecień dopiero debiutuje, a z każdą stroną czuć, jak dojrzała jest to powieść. Przemyślana, dopracowana w każdym calu. Począwszy od fabuły, przez bohaterów, a na wiadomościach dotyczących, chociażby życia św. Rity, która to odgrywa w tej opowieści ważną rolę, skończywszy. Myślę, że w przypadku „Z różą w dłoni” nie tylko styl autorki sprawia, że czytelnik chłonie nakreśloną jej ręką opowieść, ale i klimat Wrzosowa, które zaprasza w swe gościnne progi. Możliwość śledzenia niespiesznej rzeczywistości mieszkańców, trosk i radości grupy przyjaciół, którzy są dla siebie wsparciem – to wszystko sprawia, że czytelnik czuje się jak u siebie. Różnorodność doświadczeń postaci stanowi
natomiast swego rodzaju lustro, w którym przeglądając się, możemy dostrzec analogię do własnego życia.
Powieść Jagody Kwiecień to także opowieść o miłości. O uczuciu do Boga, które czasami, w momentach dla nas trudnych, może zostać nieco zachwiane. Nasza ufność w nim pokładana słabnie, a my czujemy się zagubieni. Autorka pokazuje, że niezależnie od naszych z Nim doświadczeń, zawsze możemy wrócić na drogę wiary. A ona stanie się drogowskazem, będzie niczym ramiona, w które możemy się wtulić, kiedy nam źle. W „Z różą w dłoni” nie brakuje również miłości romantycznej. Tej, która kiełkowała, by móc rozkwitnąć, ale i tej, która się skończyła wraz z rozpadem związku, a teraz wspomnienie o niej jest wciąż zadrą w naszym sercu. Zarówno bohaterowie, jak i czytelnik zastanawiają się zatem, czy prawdą jest, iż „stara miłość nie rdzewieje” oraz czy jeśli raz pokochaliśmy tak mocno, to możemy kiedykolwiek przestać, tak naprawdę, darzyć tę osobę uczuciem?

Podsumowując:

Piękna, czuła, otulająca powieść o tęsknocie za ukochaną mamą. Opowieść o tajemnicach codzienności ukrytych w dziennikach, które są niczym najpiękniejszy skarb ofiarowany po odejściu bliskiej osoby; które stanowią lek na wciąż niezabliźnioną ranę po stracie, ale jednocześnie dają możliwość, by z ufnością spojrzeć w przyszłość. Te zapiski są jak dłoń położona na ramieniu głównej bohaterki Roski, która choć nienamacalna, wyraźnie daje jej pokrzepienie. Jeżeli szukasz powieści, która wleje w twoje serce wiarę, nadzieję, ufność i zwyczajną-niezwyczajną radość, to koniecznie sięgnij po „Z różą w dłoni”. Myślę, że każdy z nas, niezależnie od doświadczeń, tego, w jakim miejscu obecnie jest, znajdzie w niej to, czego aktualnie szuka. Ona niczym czuła przyjaciółka ofiaruje pokrzepienie, a my poczujemy, że otula nas zapach róż, karmelowej latte i starych powieści Jane Austen i zrozumiemy, jakie te aromaty niosą ukojenie. Pozwól sobie na to, by zwolnić i daj się zaprosić do urokliwego Wrzosowa.
 

Książkę można zamówić tutaj: KLIK

[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Esprit]

 

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana