"Twoja aż po grób" - Ivy Fairbanks - patronat medialny

 
Miłość jest jak żywa istota. Rozrasta się niczym dzika roślina i przejmuje nad wszystkim kontrolę.

Miłość i dom pogrzebowy? Tak, dobrze słyszycie!

Callum Flannelly, nieśmiały spadkobierca rodzinnego biznesu pogrzebowego, musi znaleźć żonę przed trzydziestymi piątymi urodzinami, aby nie stracić firmy. Wyobraźcie sobie – facet, który wolałby zanurkować w otwartym grobie, niż iść na randkę! Ale na jego drodze staje Lark Thompson – pełna życia młoda wdowa z Teksasu, która przybywa do Galway, by zacząć od nowa. Twórczyni kreskówek, której życie potrzebuje kolorów, wolałaby zostać zmiażdżona przez spadające kowadło, niż zbliżyć się do domu pogrzebowego. Ale los miał inne plany. Kiedy ich ścieżki się krzyżują, zawierają niecodzienny układ…
Lark, zaintrygowana losem Calluma, postanawia mu pomóc w poszukiwaniu miłości, mimo że sama przysięgła nigdy więcej się nie zakochać. Im więcej czasu spędzają razem, tym mocniej rośnie między nimi przyciąganie…
Czy Callum i Lark są sobie przeznaczeni? Czy naprawdę można znaleźć miłość w cieniu domu pogrzebowego?
Czasami tracimy coś bezpowrotnie i nie potrafimy się z tym pogodzić. Pustka w naszym sercu zdaje się nie do zapełnienia, a my nie możemy rozpocząć życia niejako na nowo. Wciąż czujemy na swoich plecach oddech przeszłości, która doskwiera poczuciem winy za negatywne emocje, które towarzyszyły rozstaniu. To wszystko sprawia, że zamykamy się na świat i ludzi. Wolimy pozostać w pojedynkę, by niejako ochronić swoje serce przed kolejnym cierpieniem, którego może nie udźwignąć...
JAKIE
TO
BYŁO
UROCZE!
I zabawne do tego. Te dwa określenia pojawiły się w mojej głowie po przeczytaniu „Twoja aż po grób”. Romansu, w którym nie brakuje odrobiny pikanterii, ale przede wszystkim króluje… czarny humor, który w moim odczuciu jest głównym atutem powieści. Przyznaję, że to jedna z najzabawniejszych historii, jakie miałam okazję przeczytać w tym roku. Opowieść o nieśmiałym i wycofanym właścicielu zakładu pogrzebowego oraz gadatliwej i pełnej energii artystce wywoływała u mnie niekontrolowane wybuchy śmiechu, a komizm sytuacyjny wpisał się w moje poczucie humoru. Jeśli do tego dodamy szczyptę ironii i fakt, że główny bohater to totalny „słodziak”, to mamy receptę na idealną komedię romantyczną.
Książka Ivy Fairbanks to klasyczny slow burn romans, który poza rozwijającą się relacją bohaterów z zakładem pogrzebowym w tle, rozbraja urokiem i nieporadnością Calluma. Nie mogłam się powstrzymać od uśmiechu, kiedy próbował okiełznać swoje emocje, o które chyba sam siebie nie podejrzewał. Nie sposób było jednak nie dostrzec wyraźnie wyczuwalnej chemii, kiedy tych dwoje znajdowało się blisko siebie. Autorka buduje napięcie stopniowo. I nawet jeśli domyślamy się, że finał musi być happy endem (bo musi, prawda?), to wciąż przeżywamy wzloty i upadki relacji tej dwójki.
„Twoja aż po grób” to nie tylko urocza historia miłosna okraszona sporą dawką czarnego humoru, ale także opowieść o żałobie. Każdy przeżywa ją inaczej, doświadcza na swój sposób i niejako w pojedynkę próbuje sobie z nią poradzić. Powieść Fairbanks to zatem także historia o dwóch samotnych sercach, które spotkały się zupełnie przypadkiem dzięki… workom na zwłoki. Autorka wplata między wierszami emocje głównej bohaterki, która musi uporać się z bolesnymi wydarzeniami z przeszłości. I chociaż może się wydawać, że jest otwarta na ludzi, czym zaraża mimowolnie Calluma, to tak naprawdę sama jest zamknięta na uczucie, które być może jest w zasięgu ręki. Czy ostatecznie pozwoli sobie na to, by kochać i być kochaną?
Podsumowując:

Jeśli macie ochotę na zabawną opowieść ze sporą dawką czarnego humoru, to „Twoja aż po grób” będzie idealna. Nietuzinkowe postaci, odrobina pikanterii, miłość, która jest wyraźnie wyczuwalna w powietrzu, przyjaźń, która staje się dla dwojga samotnych serc bardzo ważnym wstępem do próby otworzenia się na romantyczne uczucie. To historia, która zdaje się potwierdzeniem powiedzenia, że przeciwieństwa się przyciągają, ale także tego, że trzeba być trochę podobnym, by się rozumieć i nieco różnym, by się kochać… Urocza, ciepła, ale niepozbawiona życiowego wymiaru opowieść idealna na chłodne wieczory. Ta dwójka na pewno was rozbawi, a historia ich relacji rozgrzeje serducho.

Książkę można zamówić tutaj: KLIK

[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Albatros]


Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana