"Skok na milion" - Krystyna Mirek [PRZEDPREMIEROWO]
Czasem życie pisze zaskakujące scenariusze. Lepsze niż w filmach".
W pewien mroźny zimowy poranek umiera wujek Maurycy. Oczekująca na spadek rodzina bez względu na plany i odległość natychmiast rusza w drogę. Uczcić, rzecz jasna, pamięć zmarłego. Ale przy okazji też przekonać się, co zapisano w owianym legendą testamencie.
Kiedy wśród śnieżnej zawieruchy przybywają do starego domu, okazuje się, że niewiele wiedzieli o seniorze rodu. Na jaw wychodzą tajemnice: prawnik zwleka z odczytaniem dokumentu, gospodyni zdecydowanie coś ukrywa, wieść o pieniądzach się rozchodzi i nagle pojawiają się potencjalne nieślubne dzieci, nieznani dotąd krewni i ponętne, choć nieco już wiekowe kochanki.
Każdy pragnie spadku. Pieniędzy, wielkich pieniędzy. Tymczasem trwa wigilijny wieczór i trzeba zachowywać pozory. Ktoś za chwilę stanie się bogaty. Ale kto?
Jak przechytrzyć sprytnego wujka, zgadnąć, co zaplanował, i na czas stanąć po właściwej stronie? I co zrobić, jeśli serce ciągnie w zupełnie innym kierunku? A we wszystkim przeszkadza prawdziwa magia świąt, która w starym domu wyłania się z każdego zakamarka.
Każdy pragnie spadku. Pieniędzy, wielkich pieniędzy. Tymczasem trwa wigilijny wieczór i trzeba zachowywać pozory. Ktoś za chwilę stanie się bogaty. Ale kto?
Jak przechytrzyć sprytnego wujka, zgadnąć, co zaplanował, i na czas stanąć po właściwej stronie? I co zrobić, jeśli serce ciągnie w zupełnie innym kierunku? A we wszystkim przeszkadza prawdziwa magia świąt, która w starym domu wyłania się z każdego zakamarka.
Czasem wydaje nam się, że bardzo dobrze znamy członka naszej rodziny. To przecież takie naturalne, wszak jesteśmy spokrewnieni, spędzamy ze sobą czas, nawet jeśli w ograniczonym stopniu. Tymczasem może się okazać, kiedy ta osoba odchodzi, że tak po prawdzie nic o niej nie wiemy. Że nigdy nie zadaliśmy sobie wystarczająco dużo trudu, by się do niej zbliżyć. Ot był ktoś obok, a teraz go nie ma, a my nie mamy pojęcia, czego pragnął, kogo kochał, za czym tęsknił…
Świąteczna powieść Krystyny Mirek to zawsze coś miłego, co otula nas w zimne wieczory i wlewa ciepło w serce, które z utęsknieniem wypatruje Bożego Narodzenia. Tym razem autorka postawiła na historię o zabarwieniu komediowym, zabierając nas do domu pewnego ekscentrycznego milionera, który niestety odszedł z tego świata (dla niektórych nawet „stety”). Jednak jego śmierć nie była ostatnim „słowem”, jakie wypowiedział na tym padole. Postanowił bowiem zostawić testament. Szkopuł w tym, że nikt nie wie, co on zawiera, natomiast bliscy, którzy spotykają się w jego domu, muszą wykonać pewne zadanie, by mieć szansę na… milion. Dla kogo wigilia okaże się tą najlepszą w życiu? I czy ten skok na kasę to naprawdę to, czego każdy z nich pragnie?
Krystyna Mirek kreśli opowieść o rodzinnych relacjach. Tych, które przez lata nieco się poluzowały. O ludziach bliskich i tak dalekich zarazem, którzy stopniowo się od siebie oddalali. Narastały głęboko skrywane urazy, żal, a może nawet zazdrość… To wszystko sprawiło, że prawdziwa więź niejako przestała istnieć. Autorka pod przykrywką humorystycznej opowieści traktuje o sprawach najważniejszych. Zdaje się, że wielu z bohaterów już dawno zapomniało, co takiego jest istotne w ich życiu. Tak bardzo skupieni na spadku, na możliwości „zgarnięcie kasy”, stali się ślepi na szczęście, które mieli na wyciągnięcie ręki. Czy fakt, że zostali zmuszeni, by spędzić czas w gronie w sumie obcych sobie ludzi, sprawi, że przejrzą na oczy?
„Skok na milion” to opowieść, która ma w sobie wiele uroku, a także tej, może na pierwszy rzut oka niewidocznej, świątecznej magii. Wydawać by się mogło bowiem, że ta przewrotna historia nijak ma się do bożonarodzeniowych opowieści, ale kiedy dotrzemy do finału (swoją drogą bardzo zaskakującego), to dostrzeżemy fakt, że pieniądze szczęścia nie dają. A także to, że kiedy stracimy z oczu tak bardzo upragniony cel, może się okazać, że być może pierwszy raz od wielu lat, wyraźnie zrozumiemy i zobaczymy, co jest dla nas ważne.
Podsumowując:
„Skok na milion” to słodko-gorzka opowieść otulona świątecznym klimatem, okraszona humorem, która wciągnie was od pierwszej strony. Tak jak autorka zaprasza do lektury, tak my, niejako uczestniczymy w pewnej tajemniczej intrydze, jaką zdaje się, zostawił pośmiertnie dla bliskich Maurycy. Fabuła, która utkana jest na kanwie tajemnicy, wciąż napędza do czytania, bowiem każdy chce dowiedzieć się, co skrywa testament i kto tak naprawdę otrzyma tytułowy milion. I chociaż komediowy wydźwięk powieści jest mocno wyczuwalny, to autorka z właściwymi sobie wyczuciem oraz umiejętnością obserwacji ludzkich zachowań, wplata w treść książki wartości, które są nam bliskie. Zwraca uwagę na to, co czasem gubi się w codziennym pędzie... Na związki, które w zaciszu domowego ogniska zdają się rozpadać, na tajemnice, które pragniemy ukryć przed światem, chociaż wolelibyśmy się nimi przed wszystkimi chwalić… Świąteczna powieść Krystyny Mirek to historia o miłości, także takiej, która potrafi przetrwać nawet największą próbę czasu; o rodzinie, przyjaźni, która czasem pojawia się zupełnie niespodziewanie. A także o sile rozmowy, jak również bliskości drugiego człowieka, która choć początkowo nieco wymuszona, może stać się początkiem wielu dobrych relacji, które wzbogacą naszą codzienność i otworzą oczy na to, co najważniejsze. Nie tylko w czasie świąt.
Świąteczna powieść Krystyny Mirek to zawsze coś miłego, co otula nas w zimne wieczory i wlewa ciepło w serce, które z utęsknieniem wypatruje Bożego Narodzenia. Tym razem autorka postawiła na historię o zabarwieniu komediowym, zabierając nas do domu pewnego ekscentrycznego milionera, który niestety odszedł z tego świata (dla niektórych nawet „stety”). Jednak jego śmierć nie była ostatnim „słowem”, jakie wypowiedział na tym padole. Postanowił bowiem zostawić testament. Szkopuł w tym, że nikt nie wie, co on zawiera, natomiast bliscy, którzy spotykają się w jego domu, muszą wykonać pewne zadanie, by mieć szansę na… milion. Dla kogo wigilia okaże się tą najlepszą w życiu? I czy ten skok na kasę to naprawdę to, czego każdy z nich pragnie?
Krystyna Mirek kreśli opowieść o rodzinnych relacjach. Tych, które przez lata nieco się poluzowały. O ludziach bliskich i tak dalekich zarazem, którzy stopniowo się od siebie oddalali. Narastały głęboko skrywane urazy, żal, a może nawet zazdrość… To wszystko sprawiło, że prawdziwa więź niejako przestała istnieć. Autorka pod przykrywką humorystycznej opowieści traktuje o sprawach najważniejszych. Zdaje się, że wielu z bohaterów już dawno zapomniało, co takiego jest istotne w ich życiu. Tak bardzo skupieni na spadku, na możliwości „zgarnięcie kasy”, stali się ślepi na szczęście, które mieli na wyciągnięcie ręki. Czy fakt, że zostali zmuszeni, by spędzić czas w gronie w sumie obcych sobie ludzi, sprawi, że przejrzą na oczy?
„Skok na milion” to opowieść, która ma w sobie wiele uroku, a także tej, może na pierwszy rzut oka niewidocznej, świątecznej magii. Wydawać by się mogło bowiem, że ta przewrotna historia nijak ma się do bożonarodzeniowych opowieści, ale kiedy dotrzemy do finału (swoją drogą bardzo zaskakującego), to dostrzeżemy fakt, że pieniądze szczęścia nie dają. A także to, że kiedy stracimy z oczu tak bardzo upragniony cel, może się okazać, że być może pierwszy raz od wielu lat, wyraźnie zrozumiemy i zobaczymy, co jest dla nas ważne.
Podsumowując:
„Skok na milion” to słodko-gorzka opowieść otulona świątecznym klimatem, okraszona humorem, która wciągnie was od pierwszej strony. Tak jak autorka zaprasza do lektury, tak my, niejako uczestniczymy w pewnej tajemniczej intrydze, jaką zdaje się, zostawił pośmiertnie dla bliskich Maurycy. Fabuła, która utkana jest na kanwie tajemnicy, wciąż napędza do czytania, bowiem każdy chce dowiedzieć się, co skrywa testament i kto tak naprawdę otrzyma tytułowy milion. I chociaż komediowy wydźwięk powieści jest mocno wyczuwalny, to autorka z właściwymi sobie wyczuciem oraz umiejętnością obserwacji ludzkich zachowań, wplata w treść książki wartości, które są nam bliskie. Zwraca uwagę na to, co czasem gubi się w codziennym pędzie... Na związki, które w zaciszu domowego ogniska zdają się rozpadać, na tajemnice, które pragniemy ukryć przed światem, chociaż wolelibyśmy się nimi przed wszystkimi chwalić… Świąteczna powieść Krystyny Mirek to historia o miłości, także takiej, która potrafi przetrwać nawet największą próbę czasu; o rodzinie, przyjaźni, która czasem pojawia się zupełnie niespodziewanie. A także o sile rozmowy, jak również bliskości drugiego człowieka, która choć początkowo nieco wymuszona, może stać się początkiem wielu dobrych relacji, które wzbogacą naszą codzienność i otworzą oczy na to, co najważniejsze. Nie tylko w czasie świąt.
Komentarze
Prześlij komentarz