"Garnet" - Karolina Wójciak - seria, którą pokochasz!
[...] życie jest zbyt krótkie, żeby zmarnować je na ściganie marzeń innych".
Pełne emocji zakończenie rewelacyjnej serii!
Czasami wyruszamy w podróż w nieznane. Zmuszeni przez los, ludzi czy niesprzyjające okoliczności, musimy stawić czoła temu, co najbardziej nas przeraża. Nie wiemy, jaki będzie finał drogi, którą mamy w planach przebyć, ale wiemy jedno – musimy przetrwać, dotrzeć do mety, nawet jeśli nie będzie ona jawiła się przed nami jako ta najbardziej upragniona, wyczekana... Czasami taka podróż, poza przemierzonymi kilometrami, jest jednocześnie drogą do poznania siebie. Do odkrycia siebie na nowo, do stawienia czoła nie tylko rzeczywistości, ale także swojemu obliczu, które odtąd będzie spoglądało na nas z lustra.
Garnet. Pokochałam to miejsce. Poczułam jego klimat od pierwszego wejrzenia, przywołał on miłe wspomnienia, kiedy jako młoda dziewczyna byłam zauroczona serialową historią pewnej lekarki. Karolina Wójciak najpierw kupiła mnie powieścią, która była kostiumowym romansem, odzwierciedleniem zasad i konwenansów angielskiej socjety, by zabrać mnie w podróż, która wraz z ostatnią stroną serii dobiegła końca…
Opinia ta nie będzie typową recenzją „Rozstania”, bowiem nie chciałabym odbierać tym z was, którzy jeszcze tej serii nie czytali, przyjemności przeżywania kontynuacji wydarzeń, które zakończyły trzeci tom, na własnej skórze. Zdradzę tylko, że ostatnia część była w moim odczuciu najbardziej dramatyczna, przejmująca, a tym samym stanowi świetne ukoronowanie przygody, jaką zaserwowała swoim czytelnikom Karolina Wójciak.
Dlaczego tak pokochałam „Garnet”? Za emocje, które buzują w każdym tomie inaczej. Pierwszy był zaledwie preludium, wstępem i od razu zabrał nas z deszczowej Anglii do Ameryki, gdzie mogliśmy towarzyszyć dwóm siostrom w podróży na śmierć i życie, o przetrwanie, kiedy zostały brutalnie wypchnięte z bańki oczekiwań, pozorów i zasad wpajanych im przez rodziców. Tom drugi pozwolił mi się zauroczyć miejscem, do którego zawitały panny Swanton. Patrzyłam na nie oczami Isabelle, która dostrzegała jego prawdziwe piękno. Jego autentyczność, tak daleką od świata, który zdążyła dotąd poznać. Tom trzeci jest idealny dla fanów romansu, najbardziej pikantny, ale też pokazujący urok kiełkującego uczucia. Wójciak opisuje tę relację tak, że trochę zazdrościmy bohaterom, bo taka miłość nie zdarza się często. Potem przychodzi jego zakończenie… I jeśli nie macie pod ręką tomu czwartego, to już wam współczuję. Nie da się zresztą czytać tej serii na raty, bowiem to jedna z tych, dla których zarwiecie noc. A rankiem, kiedy przetrzecie oczy, mimo niewyspania będziecie wiedzieli, że było warto!
Czasami wyruszamy w podróż w nieznane. Zmuszeni przez los, ludzi czy niesprzyjające okoliczności, musimy stawić czoła temu, co najbardziej nas przeraża. Nie wiemy, jaki będzie finał drogi, którą mamy w planach przebyć, ale wiemy jedno – musimy przetrwać, dotrzeć do mety, nawet jeśli nie będzie ona jawiła się przed nami jako ta najbardziej upragniona, wyczekana... Czasami taka podróż, poza przemierzonymi kilometrami, jest jednocześnie drogą do poznania siebie. Do odkrycia siebie na nowo, do stawienia czoła nie tylko rzeczywistości, ale także swojemu obliczu, które odtąd będzie spoglądało na nas z lustra.
Garnet. Pokochałam to miejsce. Poczułam jego klimat od pierwszego wejrzenia, przywołał on miłe wspomnienia, kiedy jako młoda dziewczyna byłam zauroczona serialową historią pewnej lekarki. Karolina Wójciak najpierw kupiła mnie powieścią, która była kostiumowym romansem, odzwierciedleniem zasad i konwenansów angielskiej socjety, by zabrać mnie w podróż, która wraz z ostatnią stroną serii dobiegła końca…
Opinia ta nie będzie typową recenzją „Rozstania”, bowiem nie chciałabym odbierać tym z was, którzy jeszcze tej serii nie czytali, przyjemności przeżywania kontynuacji wydarzeń, które zakończyły trzeci tom, na własnej skórze. Zdradzę tylko, że ostatnia część była w moim odczuciu najbardziej dramatyczna, przejmująca, a tym samym stanowi świetne ukoronowanie przygody, jaką zaserwowała swoim czytelnikom Karolina Wójciak.
Dlaczego tak pokochałam „Garnet”? Za emocje, które buzują w każdym tomie inaczej. Pierwszy był zaledwie preludium, wstępem i od razu zabrał nas z deszczowej Anglii do Ameryki, gdzie mogliśmy towarzyszyć dwóm siostrom w podróży na śmierć i życie, o przetrwanie, kiedy zostały brutalnie wypchnięte z bańki oczekiwań, pozorów i zasad wpajanych im przez rodziców. Tom drugi pozwolił mi się zauroczyć miejscem, do którego zawitały panny Swanton. Patrzyłam na nie oczami Isabelle, która dostrzegała jego prawdziwe piękno. Jego autentyczność, tak daleką od świata, który zdążyła dotąd poznać. Tom trzeci jest idealny dla fanów romansu, najbardziej pikantny, ale też pokazujący urok kiełkującego uczucia. Wójciak opisuje tę relację tak, że trochę zazdrościmy bohaterom, bo taka miłość nie zdarza się często. Potem przychodzi jego zakończenie… I jeśli nie macie pod ręką tomu czwartego, to już wam współczuję. Nie da się zresztą czytać tej serii na raty, bowiem to jedna z tych, dla których zarwiecie noc. A rankiem, kiedy przetrzecie oczy, mimo niewyspania będziecie wiedzieli, że było warto!
Podsumowując:
„Garnet” to jedna z najbardziej emocjonujących, pełnych przygód i wrażeń serii, jakie miałam okazję przeczytać w tym roku. I jedna z najlepszych! To idealna pozycja dla fanów romansu, przygody, klimatu Dzikiego Zachodu. Dla tych, którzy lubią angażować się w losy bohaterów bez reszty, zresztą tu nie da się inaczej. A dzieje się tak dlatego, że na naszych oczach przechodzą niewątpliwą przemianę. Nie dotyczy to tylko Isabelle, która doświadczyła chyba najbardziej spektakularnej metamorfozy, ale w zasadzie większości postaci wykreowanych przez autorkę, które w zderzeniu z przeciwnościami próbowały za wszelką cenę wyjść z tego starcia obronną ręką. „Garnet” to opowieść o miłości, namiętności, o przywiązaniu do miejsca, które dla niektórych stało się oazą i najpiękniejszą lokalizacją na ziemi. Historia o kobiecej sile, determinacji, odwadze, a także życiowej mądrości, która, nawet jeśli po drodze okaże się złym doradcą, kiedy do głosu dojdą emocje, ostatecznie doprowadzi do ważnych wniosków: słuchaj swojego serca i nie pozwól, by ktoś zmusił cię byś żył cudzym życiem lub spełniał nieswoje marzenia. Polecam!
„Garnet” to jedna z najbardziej emocjonujących, pełnych przygód i wrażeń serii, jakie miałam okazję przeczytać w tym roku. I jedna z najlepszych! To idealna pozycja dla fanów romansu, przygody, klimatu Dzikiego Zachodu. Dla tych, którzy lubią angażować się w losy bohaterów bez reszty, zresztą tu nie da się inaczej. A dzieje się tak dlatego, że na naszych oczach przechodzą niewątpliwą przemianę. Nie dotyczy to tylko Isabelle, która doświadczyła chyba najbardziej spektakularnej metamorfozy, ale w zasadzie większości postaci wykreowanych przez autorkę, które w zderzeniu z przeciwnościami próbowały za wszelką cenę wyjść z tego starcia obronną ręką. „Garnet” to opowieść o miłości, namiętności, o przywiązaniu do miejsca, które dla niektórych stało się oazą i najpiękniejszą lokalizacją na ziemi. Historia o kobiecej sile, determinacji, odwadze, a także życiowej mądrości, która, nawet jeśli po drodze okaże się złym doradcą, kiedy do głosu dojdą emocje, ostatecznie doprowadzi do ważnych wniosków: słuchaj swojego serca i nie pozwól, by ktoś zmusił cię byś żył cudzym życiem lub spełniał nieswoje marzenia. Polecam!
Komentarze
Prześlij komentarz