"Północne siostry" - Mag­da­ Knedler


Nie była już tamtą dziewczyną. Była kobietą. Miała blizny, na ciele i duszy, ale nie zamierzała nikomu ich pokazywać. Wiedziała jednak, że sama będzie je oglądać często. Przypominać sobie, jak powstały. Nie planowała ich rozdrapywać, co to, to nie. Chciała tylko widzieć ich strukturę, przywoływać pamięć bólu, który udało się jej przetrwać. 

Co ukrywa Aniela? Jaką rolę w jej życiu zaczęła odgrywać Frida? Czy siostrom w końcu uda się nawiązać serdeczniejszą relację? 

Prakseda cieszy się życiem młodej mężatki i szykuje do podróży poślubnej, gdy dostaje nieoczekiwaną wiadomość. Hrabina von Goltz spodziewa się dziecka i oczekuje rozwiązania na wyspie Rügen, dokąd wyjechała jedynie z mężem oraz służącą Fridą. Prakseda nie kryje zaskoczenia i coś w tej sytuacji nie daje jej spokoju. Jaka naprawdę zaszła zmiana w życiu Anieli? Czy w tajemniczej atmosferze kultu dawnego słowiańskiego boga zdołała naprawić swoje małżeństwo? Prakseda w to nie wierzy. I ma rację. Kolejne wieści są niepokojące. Na Rügen wydarzyła się tragedia. Państwo Koehlerowie postanawiają przerwać interesującą podróż i pospieszyć na wyspę.


Kobiecość to pojęcie, które wraz z upływem czasu przeszło swego rodzaju metamorfozę. Kiedyś tożsame przede wszystkim z byciem wzorową panią domu, opiekunką rodzinnego ogniska, dobrą matką i ozdobą swego męża. I chociaż w wielu domach wciąż tak definiuje się kobiecość, to jednak jej współczesna odsłona bardziej kojarzy się z niezależnością i możliwością decydowania o sobie. Nie bacząc jednak na to, czym kiedyś i dziś jest owa kobiecość, to zawsze musiała stawiać czemuś czoła. Zderzać się z oceną społeczeństwa i poddawać się panującym konwenansom. Bo to one miały swoją definicję tego, co kobiecie przystoi a co wręcz przeciwnie.
„Północne siostry” to kontynuacja losów Praksedy i Anieli. I muszę przyznać, że ta część jest niezwykle dynamiczna. Nie mają na to wpływu wyłącznie wydarzenia, które autorka rozpisała z dużą dbałością o napięcie i niepokój, jakie wywołuje fabuła, ale także metamorfoza sióstr, które niewątpliwie pokazują swoje nowe oblicza. Chociaż nie wiemy do końca, czy spokornienie Anieli nie jest podyktowane wyłącznie sytuacją, w której się znalazła… A ta jest nie do pozazdroszczenia i gdyby nie wsparcie siostry i jej męża, którzy mimo podróży poślubnej postanawiają stanąć u jej boku, kto wie, jakby potoczyły się jej dalsze losy w świetle mrocznych wydarzeń, które rzucają się kolejnym cieniem na trudnej rzeczywistości hrabiny von Goltz. Czy to, co się stało na Rügen zbliży je do siebie? Czy ich relacja ulegnie ociepleniu?
Nowa powieść Magdy Knedelr to niewątpliwie opowieść o kobiecości. O byciu kobietą w XIX wieku, jej znikomej roli w obliczu konwenansów i przekonań społecznych oraz o rozbudzonej chęci na więcej, która była przez wielu krytykowana. Magda Knedler pisze o nich, biorąc na tapet różne dziedziny ich życia, ich pozycje na drabinie społecznej, ukazując tym samym, że pochodzenie wcale nie było przeszkodą, by marzyć i chcieć robić coś zupełnie innego, niż to, do czego kobieta z zasady była przygotowywana od dziecka. Bohaterki Knedler są idealnym portretem ówczesnych przekonań i tego, jak niewiele miał patriarchalny świat do zaoferowania płci pięknej. A mimo to wciąż znajdywały się w XIX wieku jej przedstawicielki, które nie tylko podejmowały ryzyko wystawienia się na społeczny ostracyzm, ale także z uśmiechem na ustach obserwowały efekty swojego postępowania. Patrzyły jak ich decyzje, choć szeroko krytykowane, stanowiły kolejną dziurę w murze ograniczeń. A że nie bez kozery mawia się, że kropla drąży skałę, tak nawet mała wyrwa mogła przybliżyć je do momentu, kiedy ów mur runie, dając im prawa, o które tak bardzo walczyły, mimo ograniczeń narzuconych im przez epokę, w której przyszło im żyć, a które to musiały, chcąc nie chcąc, mieć na uwadze.
„Północne siostry” to także opowieść o ambicji. A ta, choć stanowi siłę napędową do działania, czasami doprowadza do zaślepienia nieposkromioną chęcią osiągniecia tego, co w naszym mniemaniu nam przysługuje. Brak możliwości realizacji celów bywa niebezpieczne i zgubne, bo wywołuje w nas instynkty i zachowania wątpliwie moralne. A te niehamowane przez nic i nikogo, mogą prowadzić do tego, że niepostrzeżenie staniemy po niewłaściwej stronie. Tam, gdzie zazdrość i zawiść dochodzą do głosu, nie może bowiem być inaczej. A tego typu „doradcy” i wsłuchiwanie się w ich „głosy” stają się początkiem drogi do autodestrukcji…
Podsumowując:

„Północne siostry” to powieść, która wywołuje wiele emocji, a jednocześnie jest mocno zakorzeniona w epoce; opowieść będąca barwnie odmalowanym obrazem tamtych czasów. Knedler niczym malarz sięga po całą paletę kolorów, by wykorzystać je to stworzenia obrazu stanowiącego odzwierciedlenie realiów XIX wieku, oddając jednocześnie głos kobietom, portretując ich rolę, która była tak bardzo ograniczona przez ówczesnej konwenanse i społeczną ocenę. A ta często stanowiła wyrok, któremu przedstawicielki płci pięknej musiały się poddać, godząc się na pełnienie niewdzięcznych ról, na przemoc, która ukryta w czterech ścianach domostw, niezależnie od pochodzenia, była ich gorzką codziennością. Jednak nowa książka Magdy Knedler ukazuje także pierwsze próby zerwania „kajdan”, które tożsame były z niemożliwością stanowienia o sobie, z byciem uzależnioną i podległą mężczyźnie; pierwsze próby zburzenia muru, który tak wiele odbierał kobietom. Nawet jeśli ich decyzje i postępowanie miało być zaledwie dziurą w owym murze, nawet jeśli miał to być proces, który wymagał czasu. To wreszcie opowieść o siostrzanej relacji, która przeszła, i wciąż przechodzi, niejedną burzę. I o miłości, która dla jednych jest największym szczęściem, dobrem, które chcemy zwrócić w dwójnasób, a dla innych czymś wydaje się abstrakcyjne, co może być wyłącznie narzędziem w dążeniu do wyznaczonego celu, będącego zaspokojeniem własnych ambicji. Polecam!

Książkę można zamówić tutaj: KLIK


[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Zwierciadło]

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana