"Sto mil ciszy" - Aleksandra Rak



[…] niekiedy potrzeba czasu, by zrozumieć, że to, co najważniejsze, mieliśmy tuż pod nosem, ale wcześniej tego nie docenialiśmy.

Nie podróżujemy, aby uciec przed życiem, lecz aby życie nam nie uciekło…

Gdy Filip odnajduje w szpargałach mamy starą fotografię z żółtym kamperem, Pola wraca wspomnieniami do podróży, która na zawsze zmieniła nie tylko jej życie. Sześć lat wcześniej tajemnice rodzinne ujrzały światło dzienne i pod wpływem impulsu dziewczyna zamieściła na grupie podróżniczej post z prośbą o pomoc w dotarciu do Lublina. Na wiadomość odpowiedzieli Kostek, zapalony młody globtroter, który pół roku wcześniej wyjechał z domu, paląc za sobą wszystkie mosty, i Rafał, jego przyjaciel. Wspólnie wyruszyli w drogę przez Polskę, która okazała się bardziej kręta, niż mogliby przypuszczać.
Mierząc się z problemami, walcząc z pogodą i złośliwościami losu, nieznajomi dotąd sobie ludzie nawiązali nić przyjaźni, która z każdym dniem zaczęła przybierać coraz silniejszy splot. Kostek uciekał od prawdy i za wszelką cenę chciał udowodnić wszystkim, że poradzi sobie bez najbliższych. Rafał mierzył się z wyrzutami sumienia i brakiem kontaktu z rodzicami, którzy karali go w najgorszy z możliwych sposobów, czyli milczeniem. Natomiast Pola skrywała w plecaku małą kartkę z adresem i okłamując swoich dziadków o kierunku podróży, żywiła się nadzieją na odszukanie utraconej w dzieciństwie cząstki samej siebie. Czy każdemu z nich udało się dotrzeć do zamierzonego celu?
Niespodziewanie po latach, gdy wszystkie wspomnienia zostały zamknięte w najgłębszych pudłach i skryte na dnie szafy, Pola kontaktuje się z Konstantym w sprawie kolejnej niecodziennej prośby. Wkrótce może się okazać, że choć przemierzyli razem sto mil ciszy, najważniejsze słowa jeszcze czekają na dogodny moment, by mogły zostać wypowiedziane… 

Kiedy wyruszamy w drogę, niezależnie od obranego kierunku, wydaje nam się, że to cel jest tym, co liczy się najbardziej. Jednak bardzo się mylimy, bo to właśnie droga jest kluczowa. Codzienne porażki i małe radości – to one nas kształtują, nadają sens temu, co robimy. Cel może być ulotny, zmienić się niespodziewanie, jednak to, czego doświadczymy w trakcie podążania do niego, buduje naszą siłę, pokorę i wdzięczność za to, co mamy. Liczy się droga nie cel… A tak naprawdę najważniejsze jest to, z kim jesteśmy na trasie. Bo to ludzie sprawiają, że piękne są tylko chwile, jakie dane jest nam z nimi spędzić.
W nowej powieści Aleksandra Rak zaprasza nas w podróż żółtym kamperem. Jeśli jednak myślicie, że to wyłącznie geograficzna przygoda, to nic bardziej mylnego. Bo tak naprawdę to nie jedna droga, a trzy, gdyż bohaterowie mają swoje własne cele, mniej lub bardziej sprecyzowane, których początek skrywa Yellow Rover – środek transportu, ale także świadek rozterek, emocji i przełomowych wydarzeń, które na zawsze odmienią życie towarzyszy wyprawy.
Aleksandra Rak w swojej książce zwraca uwagę na tajemnice. A te jak to zazwyczaj bywa, nęcą, kuszą, by wydobyć je z mroku. By dzięki nim odnaleźć to, co kiedyś zostało zgubione. By odmienić swoją codzienność, nadal połączoną niewidzialną nicią z przeszłością. I to właśnie tajemnica jest przyczynkiem do wyruszenia w podróż przez Polę. To ona staje się determinantem jej spontanicznej decyzji, która w dosyć nieoczekiwany sposób, wpłynie na jej dalsze życie… I chociaż mówi się, że lepsza gorycz prawdy, niż słodycz każdego kłamstwa, to w swojej powieści autorka udowadnia, że czasami lepiej nie rozgrzebywać niektórych tajemnic, bo nigdy nie wiemy, co w sobie skrywają…
„Sto mil ciszy” to także opowieść o przyjaźni. Dosyć nieoczekiwanej, ale takiej, której nie są straszne żadne burze. Nawet jeśli doświadczają ich sami zainteresowani, gdzieś głęboko w sobie. Każdy z bohaterów książki Aleksandry Rak skrywa bowiem rozterki, z którymi czasami ciężko jest sobie poradzić. Poczucie uwięzienia w klatce ludzkich oczekiwań, ograniczeń, które odbierają wolność, aż wreszcie braku wiedzy o tym, co wydarzyło się przed laty – to wszystko łączy i jednocześnie dzieli troje znajomych. Czy ich relacja przetrwa „sto mil ciszy”? Czy podobne doświadczenia scementują zrodzoną niespodziewanie przyjaźń? A może wręcz przeciwnie – nie przetrwa ona próby czasu i trudów podróży? Tego nie zdradzę, sami się przekonajcie.
Podsumowując:

„Sto mil ciszy” to ciepła, choć niepozbawiona życiowej goryczki, powieść, która jest podróżą w nieznane. To nie tylko wyprawa kamperem po kraju, ale także w głąb siebie. To próba zrozumienia siebie, dojrzenia do niektórych spraw czy przemyśleń, ale także historia, która udowadnia, że nie cel podróży jest ważny, ale droga i… ludzie, którzy nam w niej towarzyszą. To opowieść o tajemnicach, które kiedyś ukryte, powinny pozostać w cieniu, ale także o miłości, której nie zawsze jest dane rozkwitnąć, trwać, ale na pewno może nas czegoś nauczyć… Aleksandra Rak zabiera nas w podróż, która stanie się przyczynkiem do refleksji nad życiem. Nad tym, co nas ogranicza, za czym tęsknimy, czego się boimy, czego pragniemy. Aż wreszcie uświadomi, że najważniejsze rzeczy mamy często tuż na wyciągnięcie ręki, ale czasami po prostu potrzeba czasu, byśmy potrafili to dostrzec i po to sięgnąć.

Książkę można zamówić tutaj: KLIK



[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Flow]




Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana