"Serca żyjące nadzieją" - Edyta Świętek

 

Między wybaczeniem a zapomnieniem jest przepaść, na której dnie pełno jest ostrych skał i cierni. Lepiej unikać wycieczek w takie miejsca […].

Alina cudem unika śmierci z rąk zbójców. Gdyby nie Eustachy, nie wiadomo, czy wyszłaby z tego żywa. Po raz pierwszy uświadamia sobie, że to właśnie on jest jej opoką. Strach i wdzięczność splatają się w jej sercu w sposób, którego nie potrafi jeszcze nazwać.

Nadchodzi czas zmian. Małżeństwo opuszcza Dolinę Pustelnika i szuka nowego początku w Sandomierzu. Eustachy rozpoczyna pracę w urzędzie, a ich dom staje się azylem dla Marcjanny samotnie wychowującej synka. Tymczasem mroczna przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Odnaleziono szczątki Bożydara. Rodzina pogrąża się w rozpaczy, a właściciel piekarni, załamany ciężarem tragedii, postanawia ją sprzedać. Wtedy Eustachy podejmuje odważną decyzję…

Alina musi odpowiedzieć sobie na pytania, które nie dają jej spokoju: czy prawdziwa miłość może przyjść z czasem, niczym cichy i niespodziewany gość? Co zrobi, jeśli już jest za późno, by Eustachy odwzajemnił jej uczucia?


Miłość nie zawsze jest nagła. Nie zawsze od razu jesteśmy „rażeni” strzałą amora, by zapałać uczuciem do drugiej osoby. Czasami dojrzewa niespiesznie, bywa, że i bez perspektyw na spełnienie, kiedy jedna ze stron kocha bardziej, a druga boi się bliskości... Miłość kiełkuje powoli, kiedy u jej fundamentów znajdują się przyjaźń, szacunek i bliskość, która nie musi być tożsama wyłącznie z namiętnością. Często jednak to właśnie tak silne podwaliny stają się zalążkiem uczucia, które jest w stanie przetrwać więcej niż to, które zrodziło się nagle.
W trzecim tomie wracamy do dramatycznych wydarzeń, z którymi zostawiła nas autorka w poprzedniej części. I muszę przyznać, że ta odsłona „Sandomierskich wzgórz” jest chyba najbardziej emocjonująca, bo dzieje się sporo, nie tylko uczuciowo, ale także kryminalnie, bowiem autorka wplotła w fabułę wątek poszukiwań zaginionego bohatera, a także wydarzenia, które są mroczną próbą realizacji zemsty.
Na pierwszy plan wysuwa się jednak miłość. A ta nie jest tożsama z porywami serca ani namiętnością, bowiem nasi bohaterowie wciąż niejako kluczą wokół siebie. I chociaż jedno z nich wypiera z myśli to, że relacja przeszła na wyższy poziom, to uczucie, jakie zakiełkowało kiedyś na nieurodzajnym gruncie, zaczyna wzrastać i stawać się najważniejszym aspektem w życiu kluczowych postaci serii. Muszę przyznać, że opisana przed Edytę Świętek relacja ma w sobie coś ujmującego. To właśnie tu najważniejsze są zaufanie, przywiązanie, poczucie bezpieczeństwa, czułość, troska – wszystko to, co może stanowić fundament silnego uczucia. I możliwość obserwowania emocji, jakie targają bohaterów w tym tomie, wywołuje ciepło wokół czytelniczego serca. Wszak miłość nie musi przypominać uderzenia piorunem, może niepostrzeżenie wkraść się do naszego świata, niosąc ze sobą radość i szczęście.
Nie sposób nie spojrzeć z perspektywy trzech tomów na metamorfozę postaci. Edyta Świętek odmalowuje ich portrety z niezwykłą dbałością o psychologiczne aspekty, sprawiając, że postaci są bardzo realne, a ich motywacje, lęki czy słabości, niezwykle autentyczne. Autorka nie potrzebuje efektownych zwrotów akcji, by za sprawą ich losów poruszyć. Wystarczy subtelny gest, niedopowiedziane zdanie, wewnętrzny monolog. Niewątpliwie na uwagę zasługuje Eustachy, który, choć początkowo mógł wywoływać ambiwalentne uczucia, teraz staje się w oczach czytelnika ulubieńcem. Zwłaszcza że jest to postać, której poglądy względem roli kobiet w codziennym życiu, stanowczo odbiegają od ogólnie przyjętych. I chociaż pancerz, za którym skrył się ów bohater, zaczyna nieznacznie pękać, to myślę, że jeszcze może nas czymś zaskoczyć, że nie powiedział ostatniego zdania…
Podsumowując:

„Serca żyjące nadzieją” to kompilacja emocji romantycznych i tych, które wywołują lęk, bowiem autorka nie stroni od wątków około kryminalnych. To opowieść, która zachwyca pięknem krajobrazu, tłem wydarzeń, które niby subtelnie wplecione w fabułę, a jednak oddziałują na losy bohaterów. To historia o miłości, ale i o zemście. O siostrzanej miłości, ale i o niezaleczonych ranach, które nie chcą się zabliźnić, a także o drugiej szansie, na którą nie każdy zasługuje. Jak również o winie i karze, która czasami zostaje wymierzona nader dotkliwie, niosąc za sobą konsekwencje dla tych, którzy doświadczyli bólu straty… To powieść, która pachnie chlebem, bowiem piekarnia, która od pierwszego tomu stała się ważnym miejscem akcji, nabiera wielowymiarowego znaczenia. Dla jednych jest symbolem utraconego dziedzictwa, dla innych źródłem zarobku, a jeszcze dla innych – nowym początkiem i szansą na odmianę losu. To wreszcie historia o tym, że życie nie zawsze układa się według planu, ale mimo ran, utraty nadziei i zwątpienia – warto wierzyć, że jeszcze będzie dobrze. To opowieść o codzienności – nie spektakularnej, ale prawdziwej, zwyczajnej, a tym samym najpiękniejszej, jeśli potrafimy odnaleźć szczęście w małych rzeczach. Obowiązkowa pozycja dla fanów sag rodzinnych, emocjonalnych historii i opowieści o miłości, która czasami rozkwita niespiesznie, ale w tym jest jej cały jej urok.

Książkę można zamówić tutaj: KLIK


[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Mando]

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana