"Nim zapadnie wyrok" - Nina Zawadzka


Ludzie dokonują w życiu różnych wyborów, kierując się tym, jaką wiedzę oraz doświadczenie w danej chwili posiadają. Ale często są to wybory chybione. Gdybyśmy mieli wiedzę na temat przyszłych dni, połowy z nich nigdy byśmy nie dokonali. 

Dwie kobiety, jeden mężczyzna, decyzja, która zmieniła wszystko.
1945 rok, koszmar II wojny światowej wreszcie się zakończył. Ignacy Jakubiak przybywa do Norymbergi, by relacjonować przebieg największego procesu w dziejach. Jednak prawdziwy cel podróży to zemsta na mężczyźnie, z którego rozkazu zginęła żona i dzieci Ignacego. Nieoczekiwanie właśnie ten nazista zostaje świadkiem koronnym Amerykanów, a wszyscy oskarżeni w procesie Niemcy odrzucają stawiane im zarzuty. Polska delegacja bezskutecznie próbuje wykazać ich winę, a Ignacy, powracając pamięcią do przeszłości, oddaje głos kobietom, które na zawsze zmieniły jego życie. Lecz czy mogą zmienić też bieg historii?
Oparta na prawdziwych wydarzeniach powieść o akcji organizacji „Ojczyzna”, która wpłynęła na oblicze procesu norymberskiego.

Miłość. Czyż może być tak silna, by przezwyciężyć wszystko? Bo pokonać dzielące zakochanych bariery, by rozkwitnąć mimo upływu czasu, w okolicznościach, które przypominają piekło i są dalekie od sprzyjających dla wielkiego uczucia? Czy miłość można napiętnować? Jeśli łączyła tych, których nie powinno nigdy łączyć coś tak pięknego, bowiem los, świat, ludzie zdecydowali inaczej? Czy chęć jej podsycania w takiej sytuacji jest czymś, co zasługuje na potępienie? Miłość. Może przetrwać tak wiele, ale czy jest w stanie wyjść zwycięsko z każdej… wojny?
Na rodzimym rynku pojawia się wiele powieści z historią w tle. I chociaż każda z nich jest na swój sposób inna, to mam wrażenie, że te autorstwa Niny Zawadzkiej potrafią dostarczyć czytelnikowi czegoś więcej. Zwrócić jego wzrok na wydarzenia, fakty, o których być może do tej pory nie wiedział, których nie śledził, a które na stałe zapisały się na kartach historii naszego kraju; które z czasem zdaje się, przykrył nieco kurz zapomnienia… W nowej książce autorka „odkurza” takie właśnie ważne wątki, kierując uwagę na proces norymberski, a fabuła jej powieści nie jest wyłącznie opowieścią utkaną na fundamencie prawdziwych zdarzeń, ale staje się żywą sceną, na której rozgrywa się dramat zwykłych ludzi. Nina Zawadzka nie skupia się bowiem wyłącznie na faktach, ale w pełnych emocji i wrażliwości słowach opisuje uczucia bohaterów rozdartych między chęcią zemsty, pragnieniem sprawiedliwości, a własnymi odczuciami, które wciąż wybrzmiewają tęsknotą i potrzebą życia dalej.
Nie sposób nie zaangażować się z całą mocą, kiedy śledzimy wydarzenia z Norymbergi. Kiedy czujemy wręcz poczucie bezsilności, frustracji, gdy nieprzyznanie się do winy tych, którzy faktycznie dopuścili się najgorszych czynów, rozrywa bólem serce, które było świadkiem okrucieństwa okupantów względem polskiego narodu w czasie II wojny światowej. Nina Zawadzka odmalowuje ówczesne wydarzenia i pokazuje jej widziane oczami mężczyzny, który stracił wszystko. Którym kieruje chęć zemsty nie tylko w jego sprawie, ale również pragnienie ujawnienia prawdy, która zatrzyma machinę zdającą się zmierzać nie w tym kierunku, w którym powinna. I chociaż te fakty, które autorka wplotła w fabułę książki, uderzają w nas, to jednocześnie skupiamy swoją uwagę na retrospekcjach, której są wypadkową wydarzeń z powojennego okresu.
„Nim zapadnie wyrok” to opowieść, która boli. Która zadaje pytania o to, czy sprawiedliwość istnieje? Czy tak naprawdę proces zbrodniarzy wojennych, nawet ich skazanie, to wystarczająca kara za cierpienie milionów ludzi? Czy zdoła to uleczyć ból tych, którzy zostali, którzy wciąż przed oczami mają tamte kadry, łamiące ich jako ludzi. Którzy stracili ukochane osoby… Jednak jednocześnie nie daje ona jednoznacznej odpowiedzi, często pozostawiając nas z pustką, której nic nie jest w stanie zapełnić… Bo nawet jeśli jesteśmy tylko niemymi obserwatorami tego, co się działo, co relacjonuje niejako autorka, to mamy poczucie, że jesteśmy jednocześnie częścią dyskusji o człowieczeństwie i okrucieństwie, dla którego żadna kara nie wydaje się adekwatna…
Podsumowując:

Nina Zawadzka w nowej książce splata emocje. Te prawdziwe, wyrosłe z realnych wydarzeń, i te, które rodzą się w nas, gdy śledzimy losy bohaterów uwikłanych w miłość, stratę i nadzieję. To nie jest po prostu opowieść o trudnej miłości. To przejmująca podróż przez uczucia, które musiały przetrwać w cieniu wojennej zawieruchy, wśród ruin świata, który rozpadał się na naszych oczach. Ale to również, a może przede wszystkim historia o pamięci. O tym, że przeszłość żyje, dopóki ktoś o niej mówi. Że dopóki czujemy ból tamtych chwil, dopóty jesteśmy z nimi połączeni. To książka, która porusza sumienie i otwiera serce. Pełna wzruszeń, ważna, potrzebna... Która daje nadzieję na to, że nawet tam, gdzie było tylko cierpienie, istniał sens, by walczyć o miłość, o siebie, o to, by prawda nie utonęła w odmętach niepamięci.

Książkę można zamówić tutaj: KLIK


[post sponsorowany przez Wydawnictwo FILIA]


Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana