"Za późno na nas" - Gabriela Gargaś

Jeden moment. Jedna chwila. Jeden oddech i już nie można ich powstrzymać. Bo łzy są jak deszcz – nie pytają, czy mogą spaść. Po prostu spadają.Trzy rodziny. Trzy sekrety. Jedno kłamstwo.
Wiktoria budzi się w
pustym domu. Jej mąż, dzieci i teściowa zniknęli bez śladu. Wszystko
wskazuje na to, że wyszli tylko na chwilę… Gdy na światło dzienne
wychodzą mroczne tajemnice Krzysztofa, Wiktoria zaczyna wątpić we
wszystko, co dotąd uważała za pewne.
Anna i Michał próbują
odnaleźć się po tragicznej śmierci syna. Każde z nich przeżywa żałobę na
swój sposób, a gdy wychodzą na jaw bolesne rodzinne sekrety, ich
związek zostaje wystawiony na ciężką próbę.
Eliza, przytłoczona
depresją poporodową i zdradą męża, desperacko próbuje odzyskać sens
życia. Tymczasem tuż obok niej czai się zagrożenie, które może zniszczyć
wszystko, co jeszcze jej zostało.
Jak odnaleźć siebie, gdy traci się wszystko, co dotąd definiowało nasze życie?

Budowane na fundamencie ułudy życie, kreowane na najpiękniejsze. Nałożona maska pozorów, która, choć uwiera, daje poczucie bezpieczeństwa. Jest niczym mur, który oddziela od świata, daje wrażenie normalności i szczęścia, które, choć tak upragnione, jest jedynie słabo odgrywanym na co dzień spektaklem. Za zamkniętymi drzwiami z głuchym łoskotem na podłogę upadają maski. Zaczyna się prawda, z którą czasami ciężko iść przez życie. Która boli tak bardzo, że czasem trudno oddychać…
Ta książka zostaje w człowieku na długo… Nie da się jej po prostu przeczytać i odłożyć na półkę. Ona wnika głęboko, zostawia ślad. Gabriela Gargaś pisze o kobiecych emocjach z taką szczerością, że stają się one niejako naszymi emocjami. Każde słowo zdaje się wypływać prosto z serca, trafiając w to, co najbardziej kruche, najbardziej ukryte. Ta opowieść boli. Ale to ból potrzebny, oczyszczający. Taki, który otwiera oczy i serce. Bo przecież… to mogłam być ja, to mogła być moja historia. Moje łzy. Moje milczenie, kiedy chciałam krzyczeć. Mój bagaż, który dźwigam każdego dnia z pozornym spokojem. Przecież też się staram. Być silna. Być dzielna. Bo muszę. Bo ktoś musi. Bo nie wolno się rozsypać… prawda?
W tych trzech kobiecych historiach Gabriela Gargaś zamknęła cały wachlarz uczuć, których tak często się wstydzimy, chowamy je gdzieś głęboko. Ale one są i w tej książce możemy je zobaczyć. Jak w lustrze. Przeglądamy się w tych bohaterkach i nagle… rozpoznajemy siebie. I choć to boli, to równocześnie daje ukojenie, bo już nie jesteśmy same.
„Za późno na nas” to niezwykle poruszająca powieść. Życiowa, niełatwa, traktująca o stracie, zdradzie, depresji, o problemach zamiatanych pod dywan. O życiu w cieniu, pod maską pozorów, bo lepiej wierzyć, że wszystko jest dobrze, niż zmierzyć się z prawdą. Gabriela Gargaś uświadamia, że czasami strach przed konsekwencjami sprawia, że unikamy szczerości, że wolimy przymknąć oczy na to, co nas boli i nadal odgrywać swoją rolę dzielnej żony czy matki. Bo tak łatwiej, znamy tę rolę niemal na pamięć, a reszta? Przecież się jakoś ułoży, prawda?
Nowa książka autorki to rozpisane na kilka głosów studium kobiecej duszy. Autorka nie boi się obnażać prawdy, pokazywać, że każda z nas może być słaba. Że może sobie nie radzić, a kiedy przyjdzie doświadczyć straty – będzie musiała się z tym zmierzyć. Bo czas nie leczy ran, ale uczy żyć z bólem, który łatwiej znieść, kiedy się go współdzieli. Ale nawet jeśli wydaje nam się, że nie ma już nic, zawsze jest nadzieja na to, że uda się odbudować to, co zostało zniszczone. Już nie takie samo, już będące wypadkową doświadczeń nowe życie, ale wciąż z opcją, by mogło się ułożyć. Pomimo wszystko. Nawet jeśli na niektórych „nas” jest już za późno…
Podsumowując:
Ta historia wchodzi pod skórę i zostaje na długo. To powieść, która boli, ale i daje nadzieję. To opowieść, która porusza, która czasami jest solą rzuconą na otwartą ranę, a jednak tak prawdziwa, że pochłania nas bez reszty. Gabriela Gargaś nie ucieka od prawdy, nawet jeśli jest ona „niewygodna”. Ona pisze o życiu takim, jakie naprawdę bywa: rozedrganym, trudnym, często niesprawiedliwym. Pokazuje, że są chwile, które uciekły nam między palcami. Ludzie, których już nie zatrzymamy. Słowa, które nigdy nie zostały wypowiedziane, choć powinny paść. I tak, są rzeczy, na które jest już za późno. Ale… są też te, na które wciąż mamy czas. Autorka uświadamia, że nawet jeśli rozpadliśmy się na milion kawałków, zawsze możemy zacząć zbierać siebie na nowo. Powoli, cierpliwie, z czułością. Bo może nie będzie już tak, jak było. Może nigdy nie wróci to, co utracone. Ale może… będzie inaczej. I będzie dobrze.

Komentarze
Prześlij komentarz