"Słowo się rzekło, Madame" - Magdalena Kordel

Ale jak się w życiu trafia coś ważnego, to nie ma znaczenia, czy rozwija się dzień, czy całe lata. Ważne, że jest ważne.
Tam, gdzie marzenia rodzą się wśród szumu fal, a każdy dzień przynosi nowy początek. Historia, która otula serce jak ciepły morski wiatr…
Klara
i Wacław od lat prowadzą malowniczy pensjonat nad brzegiem morza.
„Eden” to ich dom, pełen wspomnień i rodzinnego ciepła, to serce ich
małżeństwa. Jednak czas nie stoi w miejscu, a codzienne obowiązki i
upływające lata sprawiają, że zaczynają rozważać sprzedaż pensjonatu i
przeprowadzkę do słonecznej Hiszpanii. Wiedzą jedno: nie może on trafić w
przypadkowe ręce… a chętnych nie brakuje.
I wtedy,
niespodziewanie, odwiedza ich Emilka, młoda kobieta, którą Klara i
Wacława znają od lat i traktują jak córkę. Dziewczyna przeżywająca
życiowy kryzys: rozstanie, utratę pracy i pustkę po śmierci ukochanej
babci, przyjeżdża do „Edenu”, aby odzyskać równowagę. Nie zdaje sobie
sprawy, że to właśnie tutaj, pośród morskiej bryzy i słonego powietrza,
stanie przed decyzją, która odmieni jej los.
Dla małżonków jej
powrót jest znakiem od losu. Proponują dziewczynie coś więcej niż dach
nad głową, dają jej szansę na nowy początek, chcą, aby to ona przejęła
„Eden”. Pojawia się też Krzysztof, przystojny, zaradny mężczyzna o
złotym sercu, który pomaga przy pensjonacie. Z czasem jego obecność
sprawia, że serce Emilki zaczyna bić szybciej.
Jak potoczą się
losy małżeństwa? Czy Emilka odważy się przejąć pensjonat i zaufać
uczuciom? Czy ma szansę na miłość? Wkrótce okaże się, czy „Eden” stanie
się jej rajem na ziemi, pomimo ludzi, którzy chcą jej odebrać wszystko.

Książki z szumem morskich fal w tle mają dla mnie niemal magiczną moc. To coś więcej niż zwykła lektura - to podróż do miejsca, gdzie każde słowo miesza się z dźwiękiem przypływów, a każda strona otula ciszą. Mam w sercu szczególne miejsce dla Bałtyku, dla jego nieoczywistego piękna, dla spokoju, który niesie ze sobą rytmiczne uderzanie fal o brzeg. Tam odnajduję ciszę, która koi. Kiedy sięgam po książkę, która potrafi przywołać takie emocje, mam wrażenie, jakbym znów tam była. Pod palcami niemal czuję ciepły, drobny piasek, słyszę krzyk mew szybujących nad głową i widzę niebo zlewające się z wodą w nieskończonym błękicie. I właśnie takie uczucia wywołała we mnie lektura książki Magdaleny Kordel.
Kiedy całe życie czemuś się poświęcamy, trudno zdecydować się na zmianę. Drastyczny zwrot, który wprowadza w naszą codzienność rewolucję, wywołuje lęk, a mimo to to, co należy zrobić, wciąż przeważa szalę. W takich momentach chcielibyśmy, by nasza spuścizna, trafiła w ręce kogoś, kto będzie dostrzegał w niej całe dobro i ogrom uczucia, jakie zostało ukryte w murach domu. Przed taką decyzją stanęli bohaterowie. Czy Klara i Wacław zrealizują swoje plany? Czy Emilka zdecyduje się przejąć Eden i zachować magię, która niewątpliwie otacza to urokliwe miejsce?
Magdalena Kordel snuje niespieszną opowieść o codzienności, która jest zwyczajna w swej niezwyczajności. Gdzie obecność bliskiej osoby, kubek gorącej czekolady z bitą śmietaną, czy smak świeżej ryby przyrządzonej z miłością, to atrybuty każdego dnia. Nie każdy potrafi je docenić, nie każdy chce zmienić swoje przyzwyczajenia, a jednak czasami trzeba pójść dalej i pozwolić, by ktoś inny zaopiekował się tym, co dla nas było dotąd najcenniejsze. „Słowo się rzekło, Madame” to urokliwa opowieść, która uświadamia, że należy celebrować takie chwile, co nie znaczy, że to, co przyjdzie potem, nie będzie równie wartościowe.
W najnowszej książce autorki nie brakuje humoru. Zabawne sytuacje, pełne uroku powiedzonka i błyskotliwe dialogi sprawiają, że uśmiech mimowolnie pojawia się na twarzy. Historia snuta niespiesznie, z łagodnym rytmem codzienności, jest zarówno kojąca, jak i zaskakująca. Od czasu do czasu pojawia się cień w postaci wydarzenia, które burzy spokój i wystawiają bohaterów na próbę.
Nowa powieść Magdaleny Kordel to także opowieść o miłości dojrzałej i prawdziwej, utkanej z milczącego porozumienia, drobnych gestów i spojrzeń. Autorka odmalowała na jej kartach uczucie, które nie potrzebuje wielkich słów, by było pewne, że trwa. Czuły obraz dwojga ludzi, którzy są dla siebie domem, bezpiecznym miejscem, do którego chce się wracać. I ten wątek jest dla mnie najbardziej ujmujący. Myślę, że każdy chciałby się zestarzeć, mając u boku taką „drugą połówkę”, jak bohaterowie książki.

Podsumowując:
„Słowo się rzekło, Madame” to kojąca opowieść ze szczyptą humoru, która na myśl przywodzi szum morskich fal. Która uczy doceniać to, co mamy, bliskość ukochanej osoby i to, że wokół są ludzie, na których możemy polegać – nawet jeśli dopiero co los postawił ich na naszej drodze. Historia o nowych początkach, odcinaniu przeszłości grubą kreską tam, gdzie tego wymaga, ale i pozostawienie w naszym życiu jej „skrawków”, tych najcenniejszych, które na zawsze zapiszą się w naszej pamięci i sercu. Jeśli tęsknicie za latem i szukacie otulającej opowieści, która zabierze was nad morze, to sięgnijcie po nową powieść Magdaleny Kordel.
Komentarze
Prześlij komentarz