"SZCZĘŚLIWA 12-TKA CZYLI GWIAZDY NA GWIAZDKĘ"- JOANNA SZARAŃSKA - CZTERY PŁATKI ŚNIEGU


Tradycja mówi, że na stole wigilijnym powinno być 12 potraw. A jak było w Pani domu rodzinnym? 

J.SZ.: W moim rodzinnym domu co roku pojawiały się a stole te same potrawy i raczej nigdy nie było ich dwanaście. Ale i tak nie mogłam doczekać się wigilijnego wieczoru, by skosztować tych wspaniałości. Biały barszcz z grzybami, smażony karp, kompot z suszu u nas podawany z gotowanym „jaśkiem”, chrupiąca kukiełka. No i zrobiłam się głodna :)

Czy kontynuuje Pani tę tradycję u siebie w domu? 


J.SZ.: Tak, nie zrezygnowałam z żadnej z tych potraw i obecnie pojawiają się one na każdej naszej Wigilii. Dodatkowo pojawiły się dania lubiane przez męża i tak zawiązała nam się nowa tradycja. 

Jaka jest Pani ulubiona potrawa wigilijna?

J.SZ.: Stanowczo barszcz biały z grzybami i ziemniakami. 

Jaka jest Pani ulubiona tradycja kojarzona z Bożym Narodzeniem ? 
J.SZ.: Uwielbiam Boże Narodzenie i wszystkie związane z tymi świętami tradycje. Ubieranie choinki, wypatrywanie pierwszej gwiazdki, nakrywanie do świątecznego stołu i gotowanie wigilijnych przysmaków. Wszystkie te czynności sprawiają mi wiele przyjemności, a równocześnie ściskają za gardło i sprawiają, że czasem ucieknie jakaś łezka. Uwielbiam śpiewanie kolęd, uwielbiam modlitwę przed wieczerzą i składanie sobie życzeń. Niestety, od narodzin Milenki nie chadzamy na Pasterkę, więc zarzuciliśmy naszą najulubieńszą tradycję buszowania po lodówce w poszukiwaniu wigilijnych resztek po powrocie z nocne mszy :P

Czy jako dziecko czekała Pani na „pierwszą gwiazdkę” ? 


J.SZ.: Myślę, że tak, ale jeszcze bardziej czekałam na zapalenie świątecznych lampek na choince. Bo u nas w domu choinkę ubierało się w wigilijne przedpołudnie, ale światełek nie wolno było zapalać do wieczerzy. Gdy mama wkładała wtyczkę do kontaktu, albo w późniejszym czasie prosiła, żebym ja to zrobiła, wiedziałam, że kolacja wigilijna tuż tuż. I wtedy naprawdę odczuwałam świąteczną atmosferę.

Zdania na temat tego kto przynosi prezenty pod choinkę są podzielone. Aniołek, Mikołaj, Gwiazdor w Poznaniu. A jak jest u Pani ?

J.SZ.: A u mnie mąż :P
Żartuję. W naszych stronach prezenty 6 grudnia przynosi Mikołaj i wsuwa je pod poduszkę. A zwyczaj wsuwania prezentów pod choinkę wprowadziliśmy, gdy byłam już dorosła :) 

Jaki byłby Pani wymarzony prezent pod choinką? A może już Pani taki dostała?

J.SZ.: Takim prezentem na pewno była Milenka. Która urodziła się co prawda w styczniu, ale jakoś zawsze mi się kojarzy świątecznie. A czy jeszcze o jakimś marzę, hmmm, kto to wie ;) Generalnie nie mam dużych wymagań jeśli chodzi o prezenty, ale chyba każdy kto mnie zna, wie, że najbardziej cieszę się z książek i przy nich mogłabym nie zauważyć brylantowej kolii, haha :)) 

Co jest w Pani odczuciu najważniejszą rzeczą w czasie Świąt?

J.SZ.: Zdecydowanie rodzina i możliwość zgromadzenia się razem przy tym wigilijnym stole. 
 
Czy lubi Pani przygotowania do Świąt? Dekoracje, ozdoby, czyli wszystko to co tworzy ten szczególny nastrój?

J.SZ.: Bardzo lubię i bardzo mnie cieszy, gdy mam czas na takie przygotowania. Lubię wykonywać ozdoby z filcu, lubię wyskubać jakiś stroik na stół. Jestem chyba jedną z nielicznych osób, którym w listopadzie nie przeszkadza wystrój świąteczny w sklepach. Ja po prostu jestem taką idealistką i romantyczką, że zauważam samą magię, bez metki :D No i uwielbiam świąteczne szlagiery. I komedie :D 

Czy wykonuje Pani samodzielnie jakieś ozdoby choinkowe lub dekoracje świąteczne?


J.SZ.: Jeśli tylko pozwala mi czas – bardzo chętnie. Najwięcej wykonałam ich, gdy Milenka była mała i zachodziła obawa, że rozpracuje choinkę. Wtedy powstały takie oto filczaki :) Są już mocno sfatygowane,urodą też nie grzeszą ... ale dają radę. Kto wie, może przetrwają w rodzinie dla następnych pokoleń?
 
Co sprawiło, że zdecydowała się Pani napisać książkę w świateczno-zimowym klimacie?

J.SZ.: Sympatia do tego okresu i fascynacja świątecznymi komediami. Święta, gdy jesteśmy tak zabiegani i zapracowani, wprost sprzyjają różnym pechowym i dziwnym zdarzeniom. A równocześnie to chyba najbardziej magiczna część roku, która wyzwala w ludziach pokłady serdeczności, empatii i to też warto podkreślać świątecznymi opowieściami.

Jakiego bohatera ze swojej najnowszej świątecznej książki lubi Pani najbardziej i dlaczego?


J.SZ.:  Młynka :)
A tak serio, lubię wszystkich moich bohaterów: nieco zwariowaną Zuzannę, szorstką w obejściu panią Michalską i upierdliwą Mamę Kwiatek. Im charakterniejsze postacie tworzę, tym bardziej je lubię. Nawet skąpy Waldemar cieszy się moją łaską, choć podobnie jak 99% czytelniczek chcę gada udusić :)
Dziękuję za udział w wywiadzie!  
https://www.facebook.com/joannaszaranska/
/ fot. prywatne zdjęcia autorki, baner - profil na facebooku/

Komentarze

  1. A ja tam do Waldemara nic nie mam, mógłby mi listy tworzyć (ale bez cen), chociaż nie zamieszakłabym z nim nawet na 10 minut ;) Uwielbiam p. Michalską - jest Aniołem tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie skończyłam czytać "Psiego najlepszego" i szukam czegoś w podobnym, świąteczno-zimowym klimacie. Mam nadzieję, że "Cztery płatki śniegu" tak samo przypadną mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana