"SZCZĘŚLIWA 12-TKA CZYLI GWIAZDY NA GWIAZDKĘ" - KAROLINA WILCZYŃSKA "ZMARZNIĘTE SERCA"
Tradycja mówi, że na stole wigilijnym powinno być 12 potraw. A
jak było w Pani domu rodzinnym?
K.W.: Dokładnie
tak. Zgodnie z tradycją. Pięknie udekorowane mieszkanie, biały
obrus, pod nim sianko i oczywiście dodatkowe nakrycie. A na stole
wszystkie tradycyjne potrawy – między innymi śledzie według
przepisu Babci, smażony karp, zupa grzybowa i moje ulubione pierogi
z grzybami. Ech, rozmarzyłam się…
Czy kontynuuje Pani
tę tradycję u siebie w domu?
K.W.: Moja
Mama przywiązywała dużą wagę do świątecznej tradycji. Zawsze
bardzo jej zależało na zebraniu rodziny przy wspólnym stole. Po
jej śmierci staramy się z Siostrą kontynuować tradycję. Smutne
jest tylko to, że przy świątecznym stole nie ma już Babci,
Dziadka i Mamy. Ale pamiętamy o nich, wspominamy i staramy się
cieszyć z nowych członków rodziny.
Jaka jest Pani
ulubiona potrawa wigilijna?
K.W.: O,
już to zdradziłam. 😊 W takim razie
powiem o tej, której nie lubię. To smażony karp. Panicznie boję
się ości. Ale podobno w Wigilię trzeba spróbować każdej
potrawy, bo każda pominięta to stracona okazja na szczęście w
kolejnym roku. Jem więc tego karpia, chociaż podejrzewam, że
niezakrztuszenie się ością jest właśnie tym szczęściem od
niego.
Jaka jest Pani
ulubiona tradycja kojarzona z Bożym Narodzeniem ?
K.W.: Z
największym sentymentem wspominam rodzinne śpiewanie kolęd.
Pochodzę z muzykalnej rodziny, wiec zawsze kolędowaniu towarzyszyły
instrumenty, a śpiewano często na dwa głosy. W dzieciństwie mnie
to nudziło, a teraz wspominam ze wzruszeniem. Na szczęście ocalała
stara kaseta magnetofonowa z nagraniami. Przegrałam na płytę i
często słucham głosów tych, których już przy mnie nie ma.
Czy jako dziecko
czekała Pani na „pierwszą gwiazdkę” ?
K.W.: Właściwie
jakoś specjalnie nie celebrowałam akurat tego zwyczaju. Nie wiem
dlaczego, po prostu jakoś tak było. Siadaliśmy do stołu, gdy
zebrała się cała rodzina.
Zdania na temat tego
kto przynosi prezenty pod choinkę są podzielone. Aniołek,
Mikołaj, Gwiazdor w Poznaniu. A jak jest u Pani ?
K.W.: W
Kielcach prezenty przynosi Mikołaj. To 6 grudnia. W Wigilię jest
różnie – u jednych też Mikołaj, u innych są to upominki od
Gwiazdki.
Jaki byłby Pani
wymarzony prezent pod choinką? A może już Pani taki dostała?
K.W.: Nie
mam wymarzonych prezentów. Lubię wszystkie. Nieważna jest ich
wartość, chodzi o to, aby były wybrane z myślą o mnie. Wole
drobiazg ręcznie wykonany niż drogą rzecz, ale kupioną „dla
sztuki”.
Co jest w Pani
odczuciu najważniejszą rzeczą w czasie Świąt?
K.W.: Poczucie,
że jest się z tymi, których się kocha i którzy nas kochają.
Czy lubi Pani
przygotowania do Świąt? Dekoracje, ozdoby, czyli wszystko to co
tworzy ten szczególny nastrój?
K.W.: Lubię
w wymiarze rodzinnym, domowym. Natomiast nachalność plastikowego
świątecznego konsumpcjonizmu bardzo mnie drażni. No i
niespecjalnie lubię kuchenne przygotowania, ale przed Świętami
jakoś mniej mi to przeszkadza. Poza tym moja Siostra jest prawdziwą
mistrzynią kulinarną, dzięki niej mamy na stole prawdziwe
smakołyki. A ja, na szczęście, nie muszę robić nic
skomplikowanego. Za to specjalizuję się w śledziach.
Czy wykonuje Pani
samodzielnie jakieś ozdoby choinkowe lub dekoracje świąteczne?
K.W.: Trochę
tego zrobiłam. Malutkie choinki z szyszek, bombki zdobione technikom
decoupage, szydełkowe gwiazdki i dzwoneczki. Czasami sama komponuję
stroiki. Bardzo cenię rękodzieło i jeżeli sama nie potrafię
zrobić, to kupuję – filcowe ozdoby czy pięknie zdobione
pierniczki. Wolę to od masowych ozdób z marketów.
Co sprawiło, że
zdecydowała się Pani napisać książkę w świateczno-zimowym
klimacie?
K.W.: Moje
bohaterki żyją tak samo jak ja i wszystkie Czytelniczki. Naturalnym
więc było, że na Kwiatową musi przyjść zima. I, jak to w życiu,
dla każdej z Sąsiedzkiej Grupy Kapciowej nieco inna. Jak przeżyły
Święta? To już musicie sprawdzić sami.
Jakiego bohatera ze
swojej najnowszej świątecznej książki lubi Pani najbardziej i
dlaczego?
K.W.: Lubię
wszystkie moje bohaterki. W „Zamarzniętych sercach” króluje
Liliana i muszę przyznać, że chociaż nie była moją ulubienicą,
to gdy poznałam jej historię, patrzę na nią z dużo większą
sympatią. Ciekawa jestem, czy podobnie będą myśleć Czytelnicy. 😊
Dziękuję za udział w wywiadzie !
/fot. ozdób - zdjęcia prywatne autorki/
Komentarze
Prześlij komentarz