"Zatoka Francuza" - Daphne du Maurier

Nasze jest to, co dzieje się teraz, ta chwila, słońce, wiatr i morze, i śpiewający ludzie tam na pokładzie". 

Londyn, połowa XVII wieku. Lady Dona St. Columb, jedna z pierwszych dam na dworze Karola II Stuarta, jest znużona trywialnością codziennego życia w królewskim otoczeniu.

Choć zwykle znajduje się w samym centrum pałacowych intryg, w głębi ducha tęskni za swobodą i płomienną miłością, nawet jeśli ta miałaby się wiązać z pewną dozą niebezpieczeństwa.
Chcąc uciec przed odrętwiającą nudą i pełną zakłamania uprzejmością wyższych sfer, wyjeżdża do Navron w odległej Kornwalii. Na miejscu odkrywa, że w należącej do jej męża posiadłości, nieużywanej od kilku lat i ukrytej pośród lasów oraz malowniczych górskich krajobrazów, zaszył się francuski pirat, który budzi postrach całego wybrzeża. Co więcej, Dona szybko orientuje się, że mężczyzna wcale nie jest nieokrzesanym zbirem, a z pewnością ma więcej ogłady i kultury niż jej głupkowaty małżonek. I że tajemniczego korsarza łączy z nią jedno: on także jest w stanie zaryzykować wszystko dla upragnionej chwili szczęścia. Rodzące się uczucie wkrótce postawi Donę przed wyborem: skazać ukochanego na pewną śmierć czy postawić na szali własne życie, by go ocalić?
 
Życie niektórych może wydawać nam się idealne. I zapewne takie powinno było być dla bohaterki powieści Du Maurier. A jednak jest zupełnie inaczej. Lady Dona St. Columb trwa w beztroskiej codzienności, roli matki i żony bogatego męża - w zasadzie o nic nie musi się martwić. Mimo to taka egzystencja ją nudzi. Nie dostrzega w niej niczego atrakcyjnego. Być może dlatego bawią ją niektóre ryzykowne akcje, w których czasami bierze udział dla rozrywki. Jednak kiedy i to nie jest w stanie ukoić jej buńczucznej duszy, postanawia wyjechać do Navron do należącej do jej męża posiadłości, którą zdaje się, przykrył już kurz zapomnienia. Na miejscu odkrywa, że w pobliskiej zatoce ukrył się francuski pirat, który budzi postrach całego wybrzeża. Czy słusznie miejscowa ludność się go obawia?
„Zatoka Francuza” to nieco inna odsłona twórczości autorki. Jest to poniekąd romans, ale nie jest osadzony na fundamencie cielesności i scen zbliżeń, ale raczej znajdujący swoje ujście w powinowactwie dusz. Kapryśna Dona i, o dziwo, ułożony i elokwentny pirat stanowią parę dosyć nieoczekiwaną. Czytelnik ma okazję śledzić, jak tych dwoje znajduje we wspólnej rozmowie nić porozumienia. Inteligentne dysputy na temat otaczającego świata, podszyte subtelnym humorem, nadają pieprzyka niespiesznej fabule. Czytając, mamy bowiem okazję nie tylko poznać bliżej bohaterów, ale odkryć, że oboje czują się jak uciekinierzy. Nie chcą żyć w sztywnych ramach, w które próbuje włożyć ich przewrotny los, zwłaszcza Dona, która mimo niewątpliwych kobiecych walorów, chętniej widziałaby się w roli… męskiego poszukiwacza przygód.
Du Maurier stworzyła historię, która, choć skonstruowana na bazie romansu, jest jednocześnie powieścią przygodową spod znaku płaszcza i szpady. Bowiem w drugiej połowie książki akcja zdecydowanie przyspiesza, podobnie jak serce czytelnika, który z niepokojem śledzi losy głównych bohaterów. Zwłaszcza kiedy przyjdzie im stawić czoła przedstawicielom mieszkańców, którzy będą próbowali za wszelką cenę pojmać Francuza. Czy tych dwoje zdoła ocalić to, co ich łączy? Czy będą w stanie zaryzykować wszystko dla wspólnych chwil szczęścia?

Podsumowując:

„Zatoka Francuza” to powieść, która mnie zaskoczyła. Spodziewałam się romansu, a dostałam opowieść o niewysłowionej samotności i niezrozumieniu przez otaczający świat i ludzi. I choć wątek romantyczny weń występuje, to moim zdaniem jest on bardzo subtelny i oscylujący wokół opowieści o porozumieniu dusz na co dzień zmuszonych, by odgrywać określone role. To także opowieść, która pokazuje, że miłość nie zawsze wystarczy, by zmienić naszą rzeczywistość. Zawsze jednak warto próbować zawalczyć o uczucie, a przede wszystkim o siebie i swoje pragnienia. Powieść Du Maureier to także historia o tym, że wciąż dla wielu ludzi życie pod płaszczykiem pozorów, jest dużo ważniejsze niż życie w zgodzie z samym sobą. Łatwiej im założyć maskę, zwłaszcza kiedy idą za tym jakieś profity. Czy wynika to z lenistwa, czy po prostu z braku wyższych potrzeb – to chyba zależy od człowieka. Niemniej autorce udało się świetnie skreślić postaci, które ukazane w nieco krzywym zwierciadle pokazują, jak wygląda codzienność osnuta na trywialnych rozrywkach. Kluczowym przesłaniem książki jest znane wszystkim carpe diem – i to tymi słowami powinniśmy się kierować w życiu. Powinniśmy cieszyć się choćby okruchami szczęścia wyrwanymi od losu… Nawet jeśli jutra miałoby nie być – warto.

Książkę można zamówić tutaj: KLIK
 
 
[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Albatros]
https://www.facebook.com/WydawnictwoAlbatros/
 

 

Komentarze

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana