"Kobieta w burzy" - Dorota Milli
[...] trwała miłość to nie ta szalona, w którą rzucamy się z zamkniętymi oczami, ale ta, która przychodzi ze spokojem i po cichu wkrada się do naszego serca".
W Kołobrzegu, przy dźwiękach burzy i uderzeń deszczu, budzi się wiosna.
Trzy kobiety mierzą się ze swoimi wyzwaniami, z determinacją chcąc
udowodnić, że zasługują na spokój i szczęście. Czy miłość będzie
najlepszym rozwiązaniem?
Psychoterapeutka Aletta Różańska na dobre zadomowiła się w gabinecie, który otrzymała w spadku po swoim mentorze. Na horyzoncie pojawiają się jednak ciemne chmury – ryzyko podważenia testamentu, a co za tym idzie utrata miejsca, gdzie przyjmuje pacjentów. Kobieta nie zamierza jednak rezygnować, wciąż poświęca się klientom. Wyzwaniem okaże się dość delikatna sprawa, z którą zgłosi się do niej detektyw Wysocki. Tym razem role się odwrócą, ale czy ich współpraca przyniesie efekty?
Julia walczy o równowagę po tym, jak jej życie legło w gruzach. Zaczyna od początku, próbując uleczyć się po toksycznym związku. Cienie i lęki są na tyle żywe, że nie dają się łatwo rozproszyć. W jej nowej relacji pojawiają się pęknięcia i nurtujące pytanie, czy po złamanym sercu kolejna miłość jest właściwym lekarstwem.
Eryka porzuciła starą drogę i teraz w pojedynkę mierzy się z samą sobą i diagnozą, którą postawiła jej Aletta, podczas gdy pomysł na otwarcie kafeterii nabiera realnych kształtów. Musi jednak nie tylko uporać się z tym, co skrywa głęboko w sercu, lecz także odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jeszcze może kogoś pokochać.
Psychoterapeutka Aletta Różańska na dobre zadomowiła się w gabinecie, który otrzymała w spadku po swoim mentorze. Na horyzoncie pojawiają się jednak ciemne chmury – ryzyko podważenia testamentu, a co za tym idzie utrata miejsca, gdzie przyjmuje pacjentów. Kobieta nie zamierza jednak rezygnować, wciąż poświęca się klientom. Wyzwaniem okaże się dość delikatna sprawa, z którą zgłosi się do niej detektyw Wysocki. Tym razem role się odwrócą, ale czy ich współpraca przyniesie efekty?
Julia walczy o równowagę po tym, jak jej życie legło w gruzach. Zaczyna od początku, próbując uleczyć się po toksycznym związku. Cienie i lęki są na tyle żywe, że nie dają się łatwo rozproszyć. W jej nowej relacji pojawiają się pęknięcia i nurtujące pytanie, czy po złamanym sercu kolejna miłość jest właściwym lekarstwem.
Eryka porzuciła starą drogę i teraz w pojedynkę mierzy się z samą sobą i diagnozą, którą postawiła jej Aletta, podczas gdy pomysł na otwarcie kafeterii nabiera realnych kształtów. Musi jednak nie tylko uporać się z tym, co skrywa głęboko w sercu, lecz także odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jeszcze może kogoś pokochać.
W życiu każdego z nas przychodzi czas na burzę. Na zawirowania, które zmieniają bieg zdarzeń, sprawiając, że możemy poczuć się zagubieni. Bywa, że na oślep brniemy przed siebie, nie wiedząc tak naprawdę, jakich dokonać zmian, by poczuć, że w końcu można wziąć głęboki oddech, bez uczucia ciężaru spoczywającego na naszej piersi. Zamknięci w okowach oczekiwań ludzi z najbliższego otoczenia, egzystujemy, często frustrując się coraz bardziej, kiedy pozornie poprawna rzeczywistość zderza się z tym, co podpowiada nasz wewnętrzny głos. Głos, który chce nas zmotywować do walki o swoje szczęście...
Po świetnej „Kobiecie w deszczu” przyszedł nas na „Kobietę w burzy”. Bardzo lubię ten cykl Doroty Milli, w której autorka nie tylko porusza wiele ciekawych tematów, zwłaszcza tych dotyczących nas — kobiet, ale i w pewien sposób odczarowuje zawód psychoterapeuty. Bo nadal, mimo postępu w wielu dziedzinach, tak trudno nam się wciąż oswoić z przyznaniem się do faktu, że mamy problem, że konieczna jest pomoc specjalisty. Choć ta powieść jest bardzo dobrze skrojoną obyczajówką, to autorka postawiła weń w dużej mierze na rozbudowane tło psychologiczne właśnie, którego zgłębianie, angażuje czytelnika równie mocno, jak losy wykreowanych przez nią postaci.
W drugim tomie poznajemy nieco bliżej Erykę. Kobietę, która jest 40+ i zdecydowała się zmienić diametralnie swoje życie. Bohaterka wciąż zmaga się z poczuciem winy względem swoich dzieci, co niejako stoi jej na przeszkodzie, by zawalczyć w końcu o własny rozwój. Czytelnik ma okazję obserwować, jak zmienia się, również pod wpływem sesji terapeutycznych, jak zaczyna w końcu otwierać się na nowe. Zaczyna wierzyć, że życie może „wystartować" także dopiero po czterdziestce, co więcej – możemy poukładać je od nowa, stawiając u jego fundamentów: kobiecą siłę, przyjaźń, odwagę oraz… miłość. Dorota Milli w nowej powieści pokazuje, że tzw. kryzys wieku średniego nie zawsze musi być tożsamy z czymś negatywnym. Że ten swego rodzaju przełom niesie ze sobą wiele dobrego, zwłaszcza dla nas samych, naszego rozwoju. Że da się pogodzić dawne życie z tym, które dopiero będziemy kreowali na swoich warunkach.
Równolegle wciąż poznajemy pozostałe przyjaciółki. Autorka kontynuuje wątek tej, która próbuje zbudować nową rzeczywistość po wyjściu z toksycznego związku. Tymczasem Aletta nadal zdaje się trwać w żałobie po swoim mentorze, ale jej życie nabiera rumieńców, kiedy w jej otoczeniu pojawiają się interesujący mężczyźni. Trzy kobiety na różnych etapach i mnóstwo życiowych kadrów, z których czytelnik ma okazję czerpać, kiedy odkrywa, że w losach postaci może przejrzeć się jak w lustrze. Dzieje się tak również dlatego, że w gabinecie terapeutki pojawiają się osoby, które muszą zmagać się z różnymi zaburzeniami i troskami. I tak na tapet wzięty zostaje: przypadek kompleksu Edypa, kult piękna u… panów, nieśmiałość, a także problem budowania życia na nowo po odejściu partnera — żałoba po rozpadzie związku. Mnogość ciekawych przypadków sprawia, że książka staje się jeszcze bardziej wciągająca, zwłaszcza dla osób, które lubią powieści z mocno rozbudowanym wątkiem psychologicznym.
Po świetnej „Kobiecie w deszczu” przyszedł nas na „Kobietę w burzy”. Bardzo lubię ten cykl Doroty Milli, w której autorka nie tylko porusza wiele ciekawych tematów, zwłaszcza tych dotyczących nas — kobiet, ale i w pewien sposób odczarowuje zawód psychoterapeuty. Bo nadal, mimo postępu w wielu dziedzinach, tak trudno nam się wciąż oswoić z przyznaniem się do faktu, że mamy problem, że konieczna jest pomoc specjalisty. Choć ta powieść jest bardzo dobrze skrojoną obyczajówką, to autorka postawiła weń w dużej mierze na rozbudowane tło psychologiczne właśnie, którego zgłębianie, angażuje czytelnika równie mocno, jak losy wykreowanych przez nią postaci.
W drugim tomie poznajemy nieco bliżej Erykę. Kobietę, która jest 40+ i zdecydowała się zmienić diametralnie swoje życie. Bohaterka wciąż zmaga się z poczuciem winy względem swoich dzieci, co niejako stoi jej na przeszkodzie, by zawalczyć w końcu o własny rozwój. Czytelnik ma okazję obserwować, jak zmienia się, również pod wpływem sesji terapeutycznych, jak zaczyna w końcu otwierać się na nowe. Zaczyna wierzyć, że życie może „wystartować" także dopiero po czterdziestce, co więcej – możemy poukładać je od nowa, stawiając u jego fundamentów: kobiecą siłę, przyjaźń, odwagę oraz… miłość. Dorota Milli w nowej powieści pokazuje, że tzw. kryzys wieku średniego nie zawsze musi być tożsamy z czymś negatywnym. Że ten swego rodzaju przełom niesie ze sobą wiele dobrego, zwłaszcza dla nas samych, naszego rozwoju. Że da się pogodzić dawne życie z tym, które dopiero będziemy kreowali na swoich warunkach.
Równolegle wciąż poznajemy pozostałe przyjaciółki. Autorka kontynuuje wątek tej, która próbuje zbudować nową rzeczywistość po wyjściu z toksycznego związku. Tymczasem Aletta nadal zdaje się trwać w żałobie po swoim mentorze, ale jej życie nabiera rumieńców, kiedy w jej otoczeniu pojawiają się interesujący mężczyźni. Trzy kobiety na różnych etapach i mnóstwo życiowych kadrów, z których czytelnik ma okazję czerpać, kiedy odkrywa, że w losach postaci może przejrzeć się jak w lustrze. Dzieje się tak również dlatego, że w gabinecie terapeutki pojawiają się osoby, które muszą zmagać się z różnymi zaburzeniami i troskami. I tak na tapet wzięty zostaje: przypadek kompleksu Edypa, kult piękna u… panów, nieśmiałość, a także problem budowania życia na nowo po odejściu partnera — żałoba po rozpadzie związku. Mnogość ciekawych przypadków sprawia, że książka staje się jeszcze bardziej wciągająca, zwłaszcza dla osób, które lubią powieści z mocno rozbudowanym wątkiem psychologicznym.
Podsumowując:
„Kobieta w burzy” to pachnąca dobrą kawą, wielowątkowa opowieść, która nie tylko skłania do refleksji, jest ciekawym źródłem wiedzy z zakresu psychologii, ale i może pełnić funkcję poniekąd terapeutyczną. Historia o kobiecej przyjaźni i sile, która w każdej z nas drzemie, tylko musimy ją odkryć, by czerpać w pełni z jej pokładów. O codziennym podejmowaniu prób odnalezienia wewnętrznego spokoju, okiełznania własnych lęków, negatywnych emocji, które kiełkowały w nas przez lata oraz podsycanie w sobie odwagi, by sięgać po więcej i realizować swoje marzenia. Jak również o miłości, która nie zawsze jest tożsama z gwałtownym porywem serca; czasem musi dojrzewać, leżakować niczym dobre wino, by w konsekwencji zachwycić nas całą feerią „smaków i aromatów" tego uczucia. A to wszystko z malowniczym Kołobrzegiem w tle. Polecam!
„Kobieta w burzy” to pachnąca dobrą kawą, wielowątkowa opowieść, która nie tylko skłania do refleksji, jest ciekawym źródłem wiedzy z zakresu psychologii, ale i może pełnić funkcję poniekąd terapeutyczną. Historia o kobiecej przyjaźni i sile, która w każdej z nas drzemie, tylko musimy ją odkryć, by czerpać w pełni z jej pokładów. O codziennym podejmowaniu prób odnalezienia wewnętrznego spokoju, okiełznania własnych lęków, negatywnych emocji, które kiełkowały w nas przez lata oraz podsycanie w sobie odwagi, by sięgać po więcej i realizować swoje marzenia. Jak również o miłości, która nie zawsze jest tożsama z gwałtownym porywem serca; czasem musi dojrzewać, leżakować niczym dobre wino, by w konsekwencji zachwycić nas całą feerią „smaków i aromatów" tego uczucia. A to wszystko z malowniczym Kołobrzegiem w tle. Polecam!
Śliczna i zachęcająca recenzja.
OdpowiedzUsuń