"Bez przebaczenia" - Sylwia Kubik
Chwila, gdy uświadamiasz sobie, że dla osoby, którą kochasz najbardziej na świecie, jesteś balastem i problemem, jest chwilą, gdy wali ci się na głowę cały świat i nie chcesz już żyć, bo nie masz po co. Nie masz dla kogo".
Jak wiele trzeba znieść, by pokonać przeszłość?
Lilka ma za sobą traumatyczne dzieciństwo i tragiczny okres dorastania w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym. To, co przeżyła, ma olbrzymi wpływ na jej obecne życie. Szansę na rozliczenie się z demonami przeszłości dostrzega w stoczeniu walki w oktagonie z osobą, która wyrządziła jej ogromną krzywdę. Lilka stawia wszystko na jedną kartę i rezygnuje z pracy, by pod okiem wymagającego instruktora dojść do formy, która umożliwi jej udział w zawodach MMA. Nieoczekiwanie otrzymuje od trenera wsparcie psychiczne, którego nigdy wcześniej nie zaznała. I teraz tylko od niej zależy, czy wykorzysta daną jej szansę i zacznie wszystko od nowa.
Jak wiele można znieść? Ile ciosów przyjąć, by nadal utrzymać się na powierzchni? Czy raz nadstawiony policzek zapiecze tak bardzo, że drugiego nie będziesz w stanie poświęcić? Jak długo można żyć w matni, niczym osaczone zwierzę w permanentnej gotowości do ataku…? Czy kolejny upadek nie okaże się ostatnim, kiedy nadszarpnięte siły staną się niewystarczające, by podnieść się i stawić czoła całemu złu, które nas otacza? Bez wsparcia, bez stabilnych fundamentów, które lata temu zaczęły kruszeć pozbawione opieki i miłości tych, którzy powinni być w naszym życiu najważniejsi…
Drugi tom serii „Harde babki” od pierwszej strony wywołuje ciarki na plecach. Poruszenie uderza niczym cios celnie wymierzony w drugą stronę. Autorka kreśli bowiem opowieść, która po części jest zlepkiem prawdziwych historii… Dzieci z rodzin dysfunkcyjnych, które nigdy nie doświadczyły uczucia. Dla których każdy dzień był próbą przetrwania; które nie mogły liczyć, że kiedy upadną, obok pojawi się ktoś, kto wyciągnie do nich pomocną dłoń… Lilka upadała wiele razy. Oczerniana, szykanowana, niekochana… Była balastem dla własnej matki - alkoholiczki, która w niej ulokowała swą winę za niechęć do całego świata. To odcisnęło na dziewczynie piętno, które pogłębiało się wraz z każdym uderzeniem, jaki los dla niej szykował. Toczyła swoją prywatną walkę, resztkami sił próbowała uwierzyć, iż kiedyś nadejdzie dzień, że będzie mogła odciąć się od przeszłości i zacząć żyć od nowa. Mimo wszystko.
Historia Lilki to opowieść, która ma dwojaki przekaz. Dla mnie, jako rodzica, może stanowić swego rodzaju ostrzeżenie, by nie lekceważyć niepokojących symptomów i zachowań moich dzieci. Nigdy bowiem nie wiemy, kiedy niepostrzeżenie zło zaczai się za rogiem, by chwycić w swe macki najbliższą nam osobę… Dla młodych ludzi to może być powieść, która daje nadzieję. Na to, że nawet jeśli nie otrzymali w domu kapitału miłości i wsparcia, jeszcze nie jest za późno. Nie muszą powielać negatywnych wzorców, mogą i powinni zawalczyć o siebie, nawet jeśli są przekonani, że z góry są skazani na porażkę… Może i brzmi to nieco utopijnie, ale bardzo chciałabym w to wierzyć, że taka historia, jak ta opisana przez Sylwię Kubik, może kogoś ocalić przed drogą w jednym kierunku – ku zniszczeniu…
„Bez przebaczenia” to także opowieść o pasji, która może uskrzydlać. Która czasem daje nam przysłowiowego kopa, abyśmy dążyli do wyznaczonego celu. Nie słuchali podszeptów tych, którzy karmią się naszym strachem i lękiem przed porażką. To historia o młodej kobiecie, która odnalazła w sobie wystarczające pokłady siły, by dokonać tego, co sobie założyła. I tak sobie myślę, że jej postawa może być dla wielu nas wzorem odwagi i determinacji, kiedy sami kolejny raz porzucamy swoje marzenia, bo wmawiamy sobie, że nie damy rady… Choć pobudki głównej bohaterki były zbudowane na kanwie piekła, jakiego kiedyś doświadczyła, to jej chęć dotarcia do mety swoich pragnień, trud włożony w przebytą drogę, okupioną bólem, cierpieniem i łzami frustracji, są godne podziwu.
Podsumowując:
Kiedy jesteśmy na dnie, ciężko jest uwierzyć, że można podnieść się po kolejnym upadku. Kiedy nie mamy już nic i nikogo, kto mógłby zmotywować nas do walki o kolejny oddech, musimy polegać wyłącznie na sobie. Są jednak uczucia, które mogą stać się doskonałym orężem i motywatorem, by jeszcze jeden raz postawić wszystko na jedną kartę... „Bez przebaczenia” to opowieść o zemście. O bolesnym dzieciństwie, które naznaczyło naszą duszę i serce razami, których nie potrafiliśmy wówczas odeprzeć. Ale w życiu każdego z nas przychodzi moment, w którym dochodzimy do ściany. Nie mamy już nic do stracenia, a zyskać możemy wiele – życie bez balastu, który towarzyszył nam niczym kula nogi przez ostatnie lata. To opowieść o nadziei, która jest bardzo ulotna. Jednak determinacja, a także wsparcie tych, których los czasami przypadkowo stawia na naszej drodze, muszą wystarczyć za cały kapitał, który posłuży nam w tej ostatniej, decydującej walce… Przejmująca, ale i, mam nadzieję, dająca kopa tym wszystkim, których życie nie rozpieszczało.
Drugi tom serii „Harde babki” od pierwszej strony wywołuje ciarki na plecach. Poruszenie uderza niczym cios celnie wymierzony w drugą stronę. Autorka kreśli bowiem opowieść, która po części jest zlepkiem prawdziwych historii… Dzieci z rodzin dysfunkcyjnych, które nigdy nie doświadczyły uczucia. Dla których każdy dzień był próbą przetrwania; które nie mogły liczyć, że kiedy upadną, obok pojawi się ktoś, kto wyciągnie do nich pomocną dłoń… Lilka upadała wiele razy. Oczerniana, szykanowana, niekochana… Była balastem dla własnej matki - alkoholiczki, która w niej ulokowała swą winę za niechęć do całego świata. To odcisnęło na dziewczynie piętno, które pogłębiało się wraz z każdym uderzeniem, jaki los dla niej szykował. Toczyła swoją prywatną walkę, resztkami sił próbowała uwierzyć, iż kiedyś nadejdzie dzień, że będzie mogła odciąć się od przeszłości i zacząć żyć od nowa. Mimo wszystko.
Historia Lilki to opowieść, która ma dwojaki przekaz. Dla mnie, jako rodzica, może stanowić swego rodzaju ostrzeżenie, by nie lekceważyć niepokojących symptomów i zachowań moich dzieci. Nigdy bowiem nie wiemy, kiedy niepostrzeżenie zło zaczai się za rogiem, by chwycić w swe macki najbliższą nam osobę… Dla młodych ludzi to może być powieść, która daje nadzieję. Na to, że nawet jeśli nie otrzymali w domu kapitału miłości i wsparcia, jeszcze nie jest za późno. Nie muszą powielać negatywnych wzorców, mogą i powinni zawalczyć o siebie, nawet jeśli są przekonani, że z góry są skazani na porażkę… Może i brzmi to nieco utopijnie, ale bardzo chciałabym w to wierzyć, że taka historia, jak ta opisana przez Sylwię Kubik, może kogoś ocalić przed drogą w jednym kierunku – ku zniszczeniu…
„Bez przebaczenia” to także opowieść o pasji, która może uskrzydlać. Która czasem daje nam przysłowiowego kopa, abyśmy dążyli do wyznaczonego celu. Nie słuchali podszeptów tych, którzy karmią się naszym strachem i lękiem przed porażką. To historia o młodej kobiecie, która odnalazła w sobie wystarczające pokłady siły, by dokonać tego, co sobie założyła. I tak sobie myślę, że jej postawa może być dla wielu nas wzorem odwagi i determinacji, kiedy sami kolejny raz porzucamy swoje marzenia, bo wmawiamy sobie, że nie damy rady… Choć pobudki głównej bohaterki były zbudowane na kanwie piekła, jakiego kiedyś doświadczyła, to jej chęć dotarcia do mety swoich pragnień, trud włożony w przebytą drogę, okupioną bólem, cierpieniem i łzami frustracji, są godne podziwu.
Podsumowując:
Kiedy jesteśmy na dnie, ciężko jest uwierzyć, że można podnieść się po kolejnym upadku. Kiedy nie mamy już nic i nikogo, kto mógłby zmotywować nas do walki o kolejny oddech, musimy polegać wyłącznie na sobie. Są jednak uczucia, które mogą stać się doskonałym orężem i motywatorem, by jeszcze jeden raz postawić wszystko na jedną kartę... „Bez przebaczenia” to opowieść o zemście. O bolesnym dzieciństwie, które naznaczyło naszą duszę i serce razami, których nie potrafiliśmy wówczas odeprzeć. Ale w życiu każdego z nas przychodzi moment, w którym dochodzimy do ściany. Nie mamy już nic do stracenia, a zyskać możemy wiele – życie bez balastu, który towarzyszył nam niczym kula nogi przez ostatnie lata. To opowieść o nadziei, która jest bardzo ulotna. Jednak determinacja, a także wsparcie tych, których los czasami przypadkowo stawia na naszej drodze, muszą wystarczyć za cały kapitał, który posłuży nam w tej ostatniej, decydującej walce… Przejmująca, ale i, mam nadzieję, dająca kopa tym wszystkim, których życie nie rozpieszczało.
Komentarze
Prześlij komentarz