"Osada" - Anna Olszewska

 

 - Jest czas, żeby milczeć, i czas, żeby wyrównać rachunki".

Nad Zalewem Czorsztyńskim górują dwa zamki, jednak to nie one rzucają cień na taflę jeziora. 

Stara osada na półwyspie Stylchyn skrywa tajemnice okolicznych mieszkańców. Gdy w jednym z budynków policja odnajduje ciało Magdaleny Zachary, odżywają dawne lęki.
Wydaje się, że pożar osady, który wydarzył się dziesięć lat temu, pochłonął znacznie więcej ofiar, niż początkowo sądzono. Co z tym wszystkim mają wspólnego czaszki ukryte na strychu jednego z domów?
Czy Igor Schutt, który dopiero osiedlił się w Czorsztynie, rozwikła zagadkę seryjnego zabójcy?

Czasami przeszłość ma okrutne oblicze. Odpychającą aparycję, której widok wolelibyśmy wymazać z pamięci. Wyzierające niczym demony z dna duszy wspomnienia, ciążą tym, który dopuścili się zła… Ono nie daje o sobie zapomnieć. Wciąż dopomina się odkupienia. Bo jest czas winy i czas kary, a ta nie może zostać odpuszczona…
Nie miałam do tej pory okazji poznać twórczości Anny Olszewskiej, więc tym bardziej byłam ciekawa jej nowej powieści. Nowej, ale i niejako debiutanckiej w gatunku, jakim jest kryminał. Jak wypadła jej pierwsza próba wzięcia na tapet mrocznej historii? W moim odczuciu bardzo dobrze!
Ależ to miało świetny klimat! To moim zdaniem jeden z wielu plusów powieści „Osada”. Autorka osadziła fabułę w realnych okolicznościach, zaczerpnęła garściami z prawdziwych wydarzeń związanych z budową zapory oraz przesiedleniem mieszkańców wsi Maniowy. To one stały się kanwą dla fikcyjnej historii, która od pierwszych stron otula nas wyjątkowo mroczną atmosferą. Coś złego i przerażającego zarazem jest wyczuwalne niczym swąd spalenizny, który unosi się w powietrzu mimo upływu czasu… Majaczące w oddali budynki osady odpychają swoim wyglądem, są miejscem, w którym przebywanie wywołuje ciarki na plecach. I takie uczucia udało się autorce przenieść niejako z postaci na czytelnika. Ja bawiłam się doskonale, próbując rozwikłać zagadkę. A ta jest utkana z dużą pomysłowością i starannością. Olszewska prowadzi nas krok po kroku do okrycia prawdy, która swoje korzenie ma w przeszłości…
„Osada” to opowieść, której fabuła toczy się dwutorowo. Z jednej strony, wspólnie z bohaterami próbujemy rozwikłać tajemnicę kolejnych morderstw. Z drugiej zaś, autorka odsłania stopniowo sekrety z przeszłości, które nie dają o sobie zapomnieć… My niemalże wyczuwamy ten mroczny klimat, który otula stare domy. Próbujemy wyłuskać ze skąpych tropów podrzucanych przez autorkę, co takiego wydarzyło się lata temu, a czego pokłosiem są bieżące makabryczne czyny. Był moment, w którym udało mi się odkryć, kto może za nimi stać. Wciąż jednak nie wiedziałam, jaki ma motyw. I tak było niemal do samego końca.

Podsumowując:

„Osada” to opowieść o błędach z przeszłości, które dla jednych są wciąż żywym wyrzutem sumienia, a dla innych, uciążliwą prawdą, którą chcą powstrzymać przed wyjściem na światło dzienne. To historia, która stanowi świetny mariaż rzeczywistych wydarzeń i fikcji literackiej, a całość tworzy bardzo ciekawą i tajemniczą łamigłówkę, którą chcemy rozwiązać. Jeśli do tego dorzucimy bohatera, który ma za sobą traumatyczne przeżycia, a sam nie chce do końca pokazać swojego wnętrza, stając się człowiekiem-zagadką, to poziom zaintrygowania rośnie. Bardzo zaciekawiły mnie wątki historyczne, które autorka zgrabnie wplotła w fabułę. Fakt, iż cienka linia dzieląca prawdę od wydarzeń będących wynikiem wyobraźni, się zaciera, sprawia, że całość nabiera innego wymiaru. Jeśli lubicie lżejsze kryminały, w których klimat oraz interesujące tło stanowią największą wartość historii, to mroczne oblicze Anny Olszewskiej na pewno przypadnie wam do gustu.

Książkę można zamówić tutaj KLIK

#kryminalnykwiecień #zwierciadłokryminalnie

[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Zwierciadło]
 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana