"Czereśniowy sad" - Aleksandra Rochowiak

 

Życie bywa kompletnie nieprzewidywalne. Zagmatwane, a zarazem pełne niespodzianek czy nieszczęśliwych zbiegów okoliczności".

Jakie tajemnice odkryje przed dębską opowieść leżącej na łożu śmierci kobiety? I jaką rolę w życiu chorej odegrał czereśniowy sad?

Eliza Dębska wiedzie uporządkowane życie u boku ukochanego męża oraz dziesięcioletniej córki, Poli. Kiedy dziewczynka wyjeżdża na obóz, nie potrafi przestać się o nią zamartwiać. Jakby tego było mało, jej kruchy spokój zostaje bezpowrotnie zburzony, gdy pewnego dnia odbiera telefon z mieszczącego się w Gdyni hospicjum Azyl, w którym rzekomo przebywa Maria Zaborowska, jej zaginiona matka.
Targana wątpliwościami, po namowie męża, Eliza postanawia wsiąść do pociągu i wyjechać na drugi koniec Polski, by zmierzyć się z bolesną prawdą. Kierowana żalem i gniewem, jest przekonana, że umierająca pacjentka hospicjum nie może być z nią spokrewniona. Kogo więc zastanie po przekroczeniu progu jej pokoju?

Matka. Powinna być największą opoką i wsparciem. Od dziecka dawać poczucie bezpieczeństwa, kochać bezgranicznie. Matka to osoba, która zawsze jest obok, która ochroni nas przed każdym złem, nawet kosztem własnego szczęścia. Otrze łzy smutku, wyciągnie pomocną dłoń, kiedy kolejny raz upadniemy. Matka. Ktoś ważny i niezastąpiony. Bez niej świat dziecka, a potem osoby dorosłej jest niepełny. Jak poradzić sobie, kiedy odejdzie…?
Książka „Czereśniowy sad” była moim pierwszym spotkaniem z twórczością Aleksandry Rochowiak. Okładka sugerowała opowieść iście wiosenną. I chociaż motyw tytułowych czereśni jest istotny w całej historii, to nie spodziewałam się jednak, że wywoła ona we mnie tak wiele emocji, ze wzruszeniem na czele.
Autorka kreśli opowieść o trudnych relacjach na linii matka – córka. I ta więź, a raczej jej strzępki są niejako powtarzalne w kolejnym pokoleniu. Nie tyle sama oziębłość i nieczułość wobec własnego dziecka, ile deficyt obecności i wsparcia kobiety, która powinna być dla niego przystanią. Bezpieczną zatoką, do której może zawsze „podpłynąć” pokiereszowane przez kolejny życiowy sztorm. A jednak bywa różnie… Aleksandra Rochowiak odmalowuje obraz macierzyństwa, które nie zawsze jest tożsame z bezgraniczną miłością i czułością. Bywa, że jest niczym bryła lodu, której nie jest w stanie skruszyć nawet najbardziej kochające dziecięce serce. Ten chłód zostaje w latorośli, która jako dorosła osoba, nie potrafi sobie poradzić z odtrąceniem, a często także próbuje zrekompensować niejako z nawiązką brak uczucia, którego nigdy nie doświadczyła, swojemu własnemu dziecku…
Powieść autorki to historia o drugiej szansie o wielu obliczach. O tej, którą daje nam niespodziewanie los, ale nie chcemy jej przyjąć. Okopujemy się w zakorzenionym w nas żalu, nie pozwalając dojść do głosu ciepłym uczuciom, które pogrzebaliśmy dawno temu, tak jak pamięć o osobie, która kiedyś zniknęła z naszego życia, stała się dla nas martwa… Ale to także opowieść o szansie, która może być swego rodzaju nagrodą za wszystkie bolesne momenty, jakie zaserwowała nam rzeczywistość. O okazji na szczęście, o którym przestaliśmy marzyć, zbyt poranieni przez kolejne wydarzenia, które ukształtowały nas, które podcięły nasze skrzydła, a także odebrały nadzieję… A jednak los bywa przewrotny i nigdy nie wiemy, co też wyciągnie dla nas z rękawa.
Opowieść Aleksandry Rochowiak jest niezwykle poruszająca. Fakt, że pokazała ona ją z różnych perspektyw, widzianą oczami zaangażowanych w nią bohaterów, daje czytelnikowi możliwość spojrzenia na historię Marii i jej córki Elizy z szerszej perspektywy. Może on wziąć pod uwagę wszelkie za i przeciw, a także spróbować zrozumieć racje każdej z kobiet. Mam wrażenie, że taki wybór poprowadzenia fabuły pozbawia ją jednocześnie jednoznacznie oceniającego wydźwięku. Każdy z nas bowiem może przeanalizować podejmowane przez kobiety decyzje, ich uczucia i wyciągnąć własne wnioski. Całość składa się na bardzo dojrzałą, choć bolesną historię, która zapada w serce.

Podsumowując:

„Czereśniowy sad” to opowieść o wielkiej miłości. Takiej, która potrafi przetrwać nawet największą życiową zawieruchę. Ale także o uczuciu matki do dziecka, które nie mija, nawet kiedy los postanawia zerwać łączące ich więzi. Powieść Aleksandry Rochowiak to historia o tajemnicach, wybaczeniu, popełnionych błędach, ale także o żalu, który ewoluuje przez lata, tworząc mur, który ciężko skruszyć… Chociaż podczas lektury nie zabraknie emocji, a także łez wzruszenia, to opowieść ta niesie nadzieję na to, że nawet jeśli wiatr ciągle dmie nam w oczy, to zawsze znajdą się w naszym życiu rzeczy, z których możemy się cieszyć. Choćby ta radość miała trwać zaledwie przez chwilę… 
 
Książkę można zamówić tutaj: KLIK
 
 
[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo FILIA] 

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana