"Bajtel" - Magdalena Majcher

 

Pieprzona, pełna przemocy rzeczywistość każdego dnia odbierała beztroskę zbyt wielu dzieciom.

Rok 1998. W Szopienicach – zaniedbanej i uważanej za patologiczną dzielnicy – znika dziecko. 

Ciało dziewczynki zostaje znalezione w pobliskim stawie. Wszystko wskazuje na morderstwo, a podejrzenia dość szybko padają na jej wujka.
Borys Dyrda, doświadczony dziennikarz rozpoczyna śledztwo. Badając sprawę, odkrywa, że w przeszłości bez wieści przepadło kilka dziewczynek. Wszystkie zaginęły w niewielkiej odległości od domu, w okresie jesienno-zimowym, kiedy na zewnątrz szybko robi się ciemno. Każda z nich dorastała w śląskich dzielnicach biedy.
Dziennikarz dociera do ludzi, którym miejsce urodzenia odebrało szanse na równy start, a alkohol, bezrobocie, przemoc i bieda stępiły najbardziej podstawowe ludzkie odruchy, w tym troskę o własne dzieci.

 

Kiedy w powieści na tapet wzięta jest krzywda dziecka, jej lektura jest na starcie czymś, co z pewnością uderzy najmocniej. Trudno bowiem przejść obojętnie obok tego tematu, odciąć się od emocji, które pojawiają się w trakcie czytania. A jeśli książka jest mariażem prawdy i przejmującej historii o zabarwieniu kryminalnym, to eskalacja wrażeń, jakich doświadczamy, boli dotkliwiej niż w przypadku jakiejkolwiek innej krzywdy zadanej człowiekowi...
Magdalena Majcher to jedna z tych autorek, które nie odwracają wzroku od tematów trudnych, niewygodnych, moralnie nieetycznych. Nie inaczej jest w przypadku powieści „Bajtel”, w której dokonuje ona swoistej wiwisekcji Śląska lat 90. XX wieku. Wchodzi w krwiobieg tętniącego życiem regionu, wkracza do świata rodzin zamieszkujących familoki, portretując mroczną codzienność, która była „chlebem powszednim” wielu z tamtejszych familii. I chociaż powieść Majcher to kompilacja prawdy i fikcji literackiej, to zatrważająca inspiracja jest wystarczającym przyczynkiem do tego, by pochylić się nad wydarzeniami, które miały miejsce przed laty.
Głównym bohaterem książki jest dziennikarz Borys Dyrda, który na potrzeby swojej pracy bada sprawę zaginięcia dziewczynki. Niestety ciało małej mieszkanki Szopienic zostaje odnalezione w pobliskim stawie. Wszystko zdaje się przemawiać za morderstwem, co w dzielnicy kojarzonej głównie z patologią, nie jest niczym zaskakującym. Jednak Dyrda odkrywa, że być może nie jest to odosobniony przypadek, a ofiara była jedną z wielu. Jedną z wielu dziewczynek, które wydaje się łączyć taka sama trudna i bolesna rzeczywistość…
„Bajtel” to nie jest zwyczajny kryminał. Tutaj pierwsze skrzypce nie odgrywa kluczowe śledztwo, ale całe tło, jakim jest patologiczna codzienność biednych dzielnic. Autorka nie skupia się wyłącznie na poprowadzeniu kolejnych tropów w ten sposób, byśmy dali upust swojej ciekawości. Ona chce pokazać okoliczności, w jakich egzystowały tamtejsze rodziny. To, jak zastana rzeczywistość zbudowana na fundamencie nałogów, przemocy, biedy, była czymś na kształt powtarzalnej historii, która z pokolenia na pokolenie zdawała się stanowić smutną schedę przekazywaną z matki na córkę...
Nowa książka Magdaleny Majcher to bezkompromisowy obraz dziecięcej krzywdy. Począwszy od deficytu relacji z rodzicami, wsparcia, a na braku podstawowych potrzeb skończywszy. I to, co ujęło mnie w tym całym mrocznym wydźwięku powieści to fakt, że autorka przedstawia ówczesne realia bez zbędnego patosu. Ona nie dąży do tego, byśmy my-czytelnicy potępili rodziców, byśmy wskazali palcem – tak, to wasza wina, to przez wasze zaniedbania wydarzyła się tragedia… Majcher opisuje tamten świat takim, jaki był, uświadamiając wyłącznie, z czym musieli się mierzyć najmłodsi mieszkańcy biednych dzielnic. I właśnie to zderzenie – dziecięcej krzywdy, prawdy odmalowanej tą ciemną farbą na kartach książki stanowi jej największą, w moim odczuciu, siłę. To dla czytelnika wstrząs po zderzeniu się z nią, który autentycznie boli. I ja czułam ten ból. Jako matka, jako kobieta, jako człowiek… 


Podsumowując:

„Bajtel” to stanowczo kolejna powieść Magdaleny Majcher, która nie tyle mówi, ile krzyczy o rzeczach ważnych. O sprawach bolesnych, trudnych, niewygodnych, ale takich, o których trzeba mówić głośno. To odmalowany z wrażliwością, ale jednocześnie w dosadny sposób obraz mrocznej strony Śląska lat 90. XX wieku. To świetnie skonstruowana intryga kryminalna, która przeplata się z rzeczywistością rodzin, w których codzienność topiona była w morzu alkoholu oraz łez wylanych za straconą szansą na normalne życie. W tej gęstej, dusznej atmosferze Magdalena Majcher osadziła akcję swojej książki, wplatając weń także losy i problemy głównego bohatera, Borysa Dyrdy. Jest on przykładem mężczyzny, który z bagażem własnych traum próbuje przebić się przez pancerz zakłamania, by odkryć prawdę o wydarzeniach związanych z zaginięciem dzieci, ale jednocześnie o sobie samym. Jestem bardzo ciekawa, jak autorka poprowadzi fabułę w kolejnych tomach serii „Kryminalny Śląsk”.

Książkę można zamówić tutaj: KLIK

 
[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo W.A.B.]

 

 

Komentarze

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana