
Życie potrafi płatać figle. Pewnie gdyby ludzie mieli możliwość władania czasem, to nie robiliby nic innego, tylko cofali się do przeszłości i próbowali wszystkiego na nowo. Niestety czasu nie da się cofnąć, błędnych decyzji nie można odwrócić. Trzeba mierzyć się z ich konsekwencjami i na podwalinach tego, co już się stało, budować teraźniejszość i przyszłość.
Ratować małżeństwo czy rodzinny dworek, brnąc przy tym w nowe kłopoty?
Agata,
roztrzepana pisarka z problemami małżeńskimi, latem wyjeżdża z dziećmi
na podlaską wieś. Pod jednym dachem spotykają się cztery pokolenia. Z
jednej strony są dystyngowana babcia arystokratka i szalona ciotka
zielarka, z drugiej - odkrywający uroki wsi nastolatkowie i niesforne
zwierzaki. Pośrodku tego rodzinnego zamieszania tkwi Agata. Serce
pisarki wyrywa się do dawnej, młodzieńczej miłości - Pawła, a jej córki
Gabrysi do przystojnego, choć irytującego Kaspiana.
Romantyczna
katastrofa to afirmująca życie komedia romantyczna, pełna zaskakujących
pomyłek, zwariowanych sytuacji, zabawnych konwersacji. Mądra i ciepła
jest jak balsam na serce niejednej kobiety.

Katastrofa kojarzy nam się z porażką. Nie chcemy jej w naszym życiu, dlatego usilnie staramy się, aby unikać jej za wszelką cenę. Czasami jednak katastrofą nazwać można również subtelne potknięcia, które, chociaż bywa, że bolesne, niejako nas kształtują; hartują w drodze do szczęścia.
Kiedy humor idzie w parze z miłością, nawet te trudne tematy nie bolą tak bardzo. A przynajmniej w literaturze. I tym sposobem, bazując niejako na kontrastowych słowach w tytule, Urszula Gajdowska stworzyła prawdziwie… romantyczną katastrofę. Jak możecie się domyślić, miłości w nowej książce nie brakuje, a fakt, że autorka dużo miejsca poświęca zarówno jej młodzieńczej, jak i dojrzałej odsłonie, sprawia, iż powieść zyskuje na uniwersalności przekazu i będzie doskonałą rozrywką dla kobiet w każdym wieku.
I tak jak romantyzm teoretycznie nie idzie w parze z katastrofą, a przynajmniej dobrze, by tak się nie stało, tak tutaj pod przykrywką humorystycznej historii Urszula Gajdowska przemyca poważne tematy związane z relacjami. Zarówno tymi na linii mężczyzna-kobieta, ale także rodzic-dziecko. Kreśli obraz kobiecych trosk i rozterek, które rzutują na poczucie własnej wartości, które nie pozwalają ruszyć naprzód bez wyrzutów sumienia, że oto stawiając czasami na siebie, coś po drodze zaniedbujemy…
To, co mnie osobiście w pewnym stopniu rozczuliło, to nieoczywista zamiana ról, jaka następuje, może nie na stałe, ale w tych newralgicznych momentach, kiedy to dziecko widzi więcej, niż sami byśmy dostrzegli i czuje więcej, niż myślimy, że może czuć. Poprzez wprowadzenie takiej narracji autorka udowadnia, że jest dobrą obserwatorką ludzkich zachowań, jednocześnie zadając kłam, że oto wszystkie nastolatki są skupione wyłącznie na sobie, że zawsze to rodzic musi być wsparciem. Nic takiego się nie stanie, jeśli od czasu do czasu po prostu odpuścimy i posłuchamy, co też nasza latorośl ma do powiedzenia, prawda?
„Romantyczna katastrofa” to ciekawa kompilacja obyczajówki i komedii. Tutaj humor przejawia się przede wszystkim w dialogach, a także w pewnej „przypadłości” głównej bohaterki, która niejako niechcący przyciąga do siebie tytułowe katastrofy. No i nie można zapomnieć o ekscentrycznych seniorkach rodu – one również dostarczają nam powodów do uśmiechu. Na szczególną uwagę, w mojej ocenie, należy także kreacja młodego pokolenia. Świetnie się bawiłam, śledząc perypetie Agaty, ale równie dobrze patrząc na to, co też dzieje się w życiu jej córki. A musicie wiedzieć, że dzieje się sporo, a podczas lektury wspomnienia z młodości wracają, tak jak przyjemne ciepło w okolicy serca, kiedy na myśl przywołujemy pod wpływem lektury naszą własną, pierwszą fascynację.
Podsumowując:
Nowa powieść Urszuli Gajdowskiej to nieco inna, ale wciąż pełna humoru osłona autorki, która bawi i skłania do refleksji. To osadzona w pięknych okolicznościach przyrody historia o drugiej szansie, na którą nigdy nie jest za późno, jeśli tylko otworzymy się na to, co szykuje nam los, jeśli wsłuchamy się w głos serca. Opowieść, która pokazuje, że życie z nałożoną na co dzień maską pozorów, nigdy nie będzie szczęśliwe, a już na pewno nie będzie autentyczne, bo ta „gra” kiedyś się skończy, a prawda wyjdzie na światło dzienne. Dlatego powinniśmy odważnie zmierzyć się z tym, co nas „uwiera” i pozwolić sobie na to, by ruszyć naprzód, by żyć w zgodzie ze sobą. Z nową energią, z wiatrem w żaglach, a może i z… inną osobą u boku? Urocza, zabawna, okraszona szczyptą życiowej mądrości powieść idealna na wiosnę i nie tylko!
Komentarze
Prześlij komentarz