"Cud grudniowej nocy" - Magdalena Majcher

W życiu potrzebna jest równowaga. Nie może być przez cały czas dobrze, bo gdyby od czasu do czasu nie było źle, nie potrafilibyśmy tego docenić".
Magdalena Majcher to autorka, która nie boi się poruszać trudnych tematów. Dlatego kiedy dowiedziałam się, że na rynku wydawniczym pojawi się jej powieść świąteczna, byłam bardzo ciekawa tego nowego oblicza.
 
Magdalenę spotkała prawdziwa tragedia, która odcisnęła na jej życiu piętno i sprawiła, że kobieta nie potrafi się nim cieszyć. Kamila musi przeorganizować swoje dotychczasowe życie i odnaleźć się w roli partnerki i matki. Kinga prowadzi idealne życie, a przynajmniej tak to wygląda w mediach społecznościowych. Teresa pragnie spędzić wigilię inaczej niż do tej pory, bez lepienia uszek i świątecznej krzątaniny. W przeciwieństwie do jej siostry Marii, której marzy się suto zastawiony stół i licznie zgromadzona przy nim rodzina. Czy ten wyjątkowy wieczór w roku odmieni ich życie?
"Cud grudniowej nocy" skończyłam czytać już kilka dni temu. Jednak potrzebowałam czasu, aby poukładać sobie w głowie wszystko to, co czułam po lekturze najnowszej książki Magdaleny Majcher.

Autorka pozostała wierna sobie. Po raz kolejny poruszyła w swojej książce tematy, które dla wielu mogą wydać się niewygodne. Gdybym miała wskazać ten, który przykuł moją uwagę najbardziej, to był nim wątek Kingi. W dobie mediów społecznościowych, kiedy osób które nie mają konta na Facebooku jest zdecydowanie mniej, niż tych, które je posiadają, wydał mi się bardzo aktualny. Z jednej strony niby całkiem niewinny, bo co komu przeszkadza, że ktoś relacjonuje swoje życie i pokazuje je w internecie, a z drugiej... I właśnie tę ciemniejszą stronę tworzenia swojego wizerunku, pokazała Magdalena Majcher. Silna potrzeba bycia perfekcyjnym może spowodować, że zatracimy czujność i przekroczymy tę cienką granicę pomiędzy życiem w realu, a tym w wirtualnym świecie. A to może doprowadzić do tego, że skutki będą nieodwracalne. Wątek Kingi zmusza z całą pewnością do refleksji i zastanowienia się nad tym, jakie jest nasze miejsce w tej 'medialnej machinie'? Czy podobnie jak bohaterka nie kreujemy swojego życia tak, aby wydawało się bardziej atrakcyjne niż jest naprawdę? Bo przecież znajomi z Facebooka tego nie sprawdzą. Być może nawet nie dostrzegą naszego prawdziwego "ja", ukrytego pod kolejnym filtrem...
 
"Cud grudniowej nocy" to także przejmująca opowieść o stracie ukochanej osoby i o próbach odnalezienia się w nowej po-rzeczywistości. O stracie tym boleśniejszej, że dotyczy matki, a nie ma większego bólu niż śmierć dziecka. Autorka pokazuje jak destrukcyjnie może ona wpływać na życie tych, którzy zostali. Jak bardzo można zatracić się w rozpaczy i sprawić, że nasze życie będzie przypominało dobrze zaprogramowany scenariusz. Tylko gdzie w tym wszystkim jest miejsce na prawdziwe emocje? Czy obok tragedii matki, dostrzegamy także ból ojca, który przecież równie mocno kochał i także cierpi? W końcu - czy można żyć dalej bez wzajemnego żalu i pretensji oraz pytania: "co by było gdyby..." ?

Nie byłabym uczciwa wobec was, wobec siebie, gdybym nie powiedziała o moich pierwszych odczuciach po lekturze tej książki. Po jej zakończeniu pojawiło się przygnębienie. Było mi smutno ze względu na to, co wydarzyło się w życiu bohaterek. Jednak w miarę upływu czasu, zaczęłam dostrzegać to, co autorka chciała przekazać przede wszystkim. I chociaż nie jest to w moim odczuciu typowa opowieść świąteczna, podczas której słyszymy w głowie "Jingle bells", to daje nadzieję. Nadzieję na to, że nawet po największej tragedii można się podnieść. Że można przewartościować swoje priorytety i dać szansę na lepsze jutro przede wszystkim sobie. Że można spróbować zacząć żyć od nowa, otworzyć kolejny rozdział, który nie będzie lepszy, ani gorszy. Będzie po prostu inny. 
Podsumowując:

Jeżeli oczekujcie typowej świątecznej książki, przepełnionej radością, dźwiękami kolędy i zapachem pierników, to w "Cudzie grudniowej nocy" odnajdziecie coś zgoła innego. Najnowsza książka Magdaleny Majcher to refleksyjna opowieść o kobietach, których los nie oszczędzał, a każda z nich znalazła w się na życiowym zakręcie. To na pewno nie jest cukierkowa opowieść, która opisuje jedynie tę jasną stronę świąt. To historia, która daje nadzieję i pokazuje, że bez względu na ilość tragedii w naszym życiu, rodzina powinna być zawsze najważniejsza. 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję autorce oraz Wydawnictwu PASCAL.

https://www.facebook.com/magdalenamajcherautorka/
https://www.facebook.com/WydawnictwoPascal/

Komentarze

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana