"TAJEMNICA POD JEMIOŁĄ" - RICHARD PAUL EVANS
Różnica pomiędzy samotnym życiem a samotnością polega na tym, że pierwsze istnieje w świecie fizycznym, a drugie w sercu".Ta powieść świąteczna była moim kolejnym spotkaniem z bestsellerowym amerykańskim pisarzem. Poprzednia książka nieszczególnie mnie zachwyciła. Czy zimowa odsłona Richarda Paula Evansa wpisała się w mój czytelniczy gust?
Alex rozstaje się z żoną, która znajduje swoje szczęście u boku innego mężczyzny. Namówiony przez kolegów postanawia poszukać miłości w internecie. Tym sposobem trafia na blog LBH. Jego zainteresowanie i fascynacja tajemniczą blogerką są tak silne, że wyrusza do zaśnieżonego miasteczka na drugim końcu kraju pomimo faktu, że zna tylko jej inicjały. Czy mężczyzna odnajdzie kobietę, która skradła jego serce?
Mówi się, że można być samotnym w tłumie. Jest w tych słowach wiele prawdy, a biorąc pod uwagę fragment z książki Richarda Paula Evansa, stan ten to kwestia naszego umysłu i serca. "Tajemnica pod jemiołą" zaczyna się mało świątecznie, co mogłaby sugerować sielankowa i zimowa okładka. Od pierwszych stron uderza nas proza życia i smutek współodczuwany wraz z bohaterem. Jednak im bardziej zagłębiamy się w lekturze, tym bardziej dostrzegamy "światełko w tunelu". Pojawia się nadzieja na to, że można zamknąć za sobą pewien rozdział i ruszyć dalej. Koniec danego etapu w życiu wcale nie świadczy o tym, że nic więcej nie czeka na nas za przysłowiowym zakrętem. Czasem los odbiera coś, aby ofiarować nam coś innego. Jakby chciał powiedzieć: nie martw się! Jeśli szczęście nie zapukało do twoich drzwi, zawsze możesz wpuścić je oknem.
Historia Alexa i LBH to dowód na to, że można odnaleźć bratnią duszę nawet jeśli jesteśmy przekonani o tym, że samotność stała się naszą codziennością. To także smutny obraz dzisiejszych czasów, kiedy to w dobie Internetu, całego mnóstwa możliwości kontaktu, tak wielu ludzi czuje się osamotnionych, niezauważanych, pozostawionych samym sobie. I chociaż wiele w tej książce momentów, które skłaniają nas do refleksji, chociaż jest to ciepła i napisana w dobrym stylu opowieść, która niesie nadzieję, to... jakoś mnie nie urzekła. Być może czegoś mi w niej zabrakło, a być może przeszkadzała mi jej przewidywalność i to, że autor nie pozostawił czytelnikowi żadnego elementu zaskoczenia?
Podsumowując:
"Tajemnica pod jemiołą" to książka, którą zakwalifikowałabym do kategorii: "można przeczytać". Nie rozczarowała mnie, ale też nie wniosła do mojego życia niczego nowego. Być może jest to efekt dużych oczekiwań, które mam wobec tegorocznego "wysypu" książek świątecznych? Niemniej jednak czytało się ją całkiem przyjemnie i na pewno umili wam nadchodzące zimowe wieczory.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova.
Myślę, że na mikołajkową lekturę będzie w sam raz.:)
OdpowiedzUsuńCzyli dobrze, że po nią nie sięgałam. Spotkałam się już z opinią, że wszystkie książki tego autora są na jedno kopyto. Sprzedawca marzeń też mnie nie porwał..
OdpowiedzUsuńmnie też niekoniecznie ;)
UsuńDaruję sobie lekturę :) Ładna ale szkoda kasy tylko po to, żeby stałą na półce i ładnie wyglądała :)
OdpowiedzUsuńmożna sięgnąć, ale dla mnie nie było wow ;)
Usuń