"Kolekcja straconych chwil" - Agnieszka Krawczyk

 

Przyszła pora, by otworzyć pudła, które dostały się jej w spadku po babci Georginie. By wypuścić tego dżina z butelki i wreszcie spojrzeć w twarz przeszłości".

Róża Jabłonowska nie przestaje interesować się historią Ady Nirskiej, międzywojennej warszawskiej artystki rewiowej. 

Kabaretowa rzeczywistość tej tajemniczej krewnej jest pełna kontrastów. Uwodzi blaskiem diamentów i oszałamia jak szampan. Tam lekko snuje się intrygi oraz bawi do utraty tchu, nie martwiąc się biedą, krachem i bezrobociem. To świat piękny i przerażający jednocześnie. Przeszłość Ady wciąż jednak nie daje o sobie zapomnieć, a tragiczne wydarzenia, jakie stały się jej udziałem w Łabonarówce, nie pozostają bez echa. Nadchodzi czas rozliczeń, spłacania starych długów i zemsty, która może popchnąć do najbardziej nieobliczalnych czynów i tym samym sprowadzić wielkie zagrożenie. Kolekcja straconych chwil to opowieść o wielkich namiętnościach, gwałtownych uczuciach, podstępach i zdradzie. To także historia miłości, która pojawia się niespodziewanie i naprawdę wybacza bardzo wiele. A wszystko to osadzone jest w niezwykłym klimacie i intrygującej rzeczywistości dwudziestolecia międzywojennego.

 

Losy naszych przodków dla wielu są interesujące. Nie zawsze możemy je poznać z pierwszej ręki, dlatego szperamy w starych dokumentach, listach, próbujemy wyczytać coś z nadgryzionych zębem czasu fotografii. Wszystko po to, by niejako odtworzyć rzeczywistość, w której żyli ci, których już nie ma między nami. Zaintrygowani wydarzeniami z przeszłości, klimatem ówczesnych czasów, łakniemy każdej, nawet najmniejszej wzmianki o nieznanym nam świecie. Może się bowiem zdarzyć, że odkryjemy tajemnice, które sprawią, że wspomnienia o przodkach będą jeszcze bardziej pasjonujące i na trwałe zapiszą się w naszej pamięci.
Gdybym miała jednym słowem, określić powieść Agnieszki Krawczyk, to powiedziałabym, iż była po prostu FASCYNUJĄCA! Ach! Co za klimat, aż chciałoby się zanucić fragment piosenki: „Lata dwudzieste lata trzydzieste, kiedyś dla wzruszeń będą pretekstem”. I taka też jej „Kolekcja straconych chwil”. Autorka zabiera nas w literacką podróż, podczas której lawirujemy między teraźniejszością a przeszłością, próbując połączyć w całość elementy układanki, jaką niewątpliwie jest tajemnica nietuzinkowej postaci, jaką była Ada Nirska, a którą to próbuje rozwikłać Róża Jabłonowska. Agnieszka Krawczyk w nowej książce odmalowała portret tamtych czasów z niezwykłą precyzją i plastycznym sznytem. Dzięki czemu niemal czujemy się tak, jakbyśmy towarzyszyli bohaterom; jakbyśmy obserwowali ich z widowni, zachwycając się kunsztem występów, oczarowani atmosferą dwudziestolecia międzywojennego. I muszę przyznać, że to literackie kadry z przeszłości były dla mnie najbardziej fascynujące, wręcz chłonęłam każdą ze scen, oczami wyobraźni odtwarzając nakreślony ręką autorki wizerunek tamtego świata. Świata pełnego kontrastów, z jednej strony, zachwycającego rozmachem kolejnych spektakli, a z drugiej, tajemniczego i pełnego niebezpieczeństw. Zwłaszcza tam, gdzie do głosu dochodziła… zemsta.
„Kolekcję straconych chwil” czyta się jak świetnie skrojoną powieść o charakterze detektywistycznym. Kluczowa zagadka jest niewątpliwie najbardziej intrygującą jej częścią, to ona utrzymuje nas w permanentnym zainteresowaniu i sprawia, że na moment odwracamy oczy od świateł reflektorów, by skupić się na próbie „rozgryzienia” tajemniczej Ady Nirskiej, która zdaje się mieć dwa oblicza… Czy aby na pewno?


Podsumowując:

Ta seria Agnieszki Krawczyk mnie urzekła. Dałam się porwać do świata rewii, ówczesnego przepychu, intryg, tajemnic i życia w blasku reflektorów. Autorce udało się oddać klimat epoki do tego stopnia, że książka prawdziwie odrywa nas od rzeczywistości, przenosząc w czasie do lat 30-tych XX wieku i jest to podróż niezwykle fascynująca. Pobudza wyobraźnię, dzięki barwnie odmalowanym kadrom z występów w Złotym Nietoperzu. Niemal słyszymy sensualny głos Ady, która czaruje nas swoją aparycją, przyciąga magnetyzmem i aurą tajemniczości, która jest mocno wyczuwalna wokół jej postaci. Niejako równolegle autorka kreśli obraz współczesności, w której bohaterowie próbują odnaleźć się w rzeczywistości naznaczonej pandemią, która rozluźnia obostrzenia, pozwalając znów na spotkania towarzyskie. To właśnie w tej scenerii śledzimy poczynania Róży, która niezrażona próbuje odkryć tajemnicę swojej krewnej. „Kolekcja straconych chwil” to idealna powieść dla miłośników dobrych obyczajówek z niesztampową fabułą, które łączą w sobie rodzinne tajemnice, mroczne sekrety, gorycz zdrady, wielkie namiętności oraz wątek miłosny. Polecam. Ja jestem zafascynowana tą serią!
 
Książkę można zamówić tutaj: KLIK
 
 
 
[materiał sponsorowany przez Wydawnictwo Filia]  

 

 

Komentarze

instagram

Copyright © NIEnaczytana