"Światełko w oknie" - Magdalena Kordel


 
[...] prawdziwy dom jest tam, gdzie czekają na ciebie twoi ludzie. I tam gdzie się na twój widok cieszą [...]".
W te święta Magdalena Kordel zapali światełko w oknie także dla Ciebie.

Basia bardzo potrzebuje cudu. Od kiedy jej tata, Michał, zginął w wypadku samochodowym, dziewczyna z beztroskiej nastolatki musiała stać się mamą nie tylko dla swoich siostrzyczek Emilki i Amelki, ale i dla Kornelii, bo dla niej odejście Michała to cios, strata, z którą nie może się pogodzić. Żyje z duchem męża, zapominając o tym, że właśnie teraz córki najbardziej potrzebują jej miłości.
Klementynę opuściła magia. Pierniki, które co roku piekła, kierowana jakby nadprzyrodzoną mocą, zupełnie jej nie wychodzą. Nie rozumie, co się wydarzyło, i nie wie, jak temu zaradzić. Martwi się, że w tegoroczne święta zawiedzie wszystkich – swoich najbliższych i tych, którzy bez jej wypieków nie wyobrażają sobie Bożego Narodzenia.Na szczęście są Imka i Miłka, przyjaciółki, które nie dopuszczą do tego, by tegoroczna Gwiazdka okazała się katastrofą.
Kornelia, Basia i bliźniaczki przeprowadzają się do Miasteczka, a tam Duchy Świąt biorą sprawy w swoje ręce. Bożonarodzeniowa magia z każdym dniem powoli zaczyna działać, a w ich serca Wstępuje nadzieja. Światełko w oknie to niezwykła opowieść pełna emocji. Wzruszająca nawet tych, którzy świąt się boją i dla których ten czas stracił magię. Historia o sile przyjaźni i rodziny, o nowych początkach i o tym, że kiedy uwierzymy w drugiego człowieka, cuda po prostu zaczynają się dziać. Wystarczy dać im szansę.


Czy istnieje przepis na idealną powieść świąteczną? Jakie składniki powinna w sobie zawierać, by nas zachwycić? Odrobinę magii, szczyptę mądrości, dwie kwarty miłości, pół kubeczka nadziei i dobra – tyle ile zabierze „ciasto”. Następnie należy delikatnie zamieszać, aż „produkty” się połączą. Wylać na blat i zagniatać z uczuciem, a potem zostawić do wyrośnięcia. Niech pączkuje, niosąc radość i wzruszenie kolejnym osobom. Czy istnieje przepis na idealną powieść świąteczną? Dla mnie jest taka receptura. A zna ją niewątpliwie Magdalena Kordel.
W tym roku autorka „pierniczy” na całego, bowiem nowa książka bożonarodzeniowa przesiąknięta jest od pierwszej do ostatniej strony aromatem pierników właśnie. To one grają jedną z głównych ról, mają w sobie magię, która niesie się do domów nimi obdarowanych. Ale w tym roku… magii zabrakło. Klementyna, bohaterka „Światełka w oknie”, czuje, że coś nie jest tak, jak zawsze. Obawia się, że piernikowe dzieła, które wychodziły dotąd spod jej palców, nie będą wyjątkowe… Coś jej umknęło niepostrzeżenie i teraz martwi się, czy magia, którą mogła się dzielić z innymi, powróci. Czy zdoła ją odzyskać?
Magdalena Kordel utkała przepiękną opowieść, która otula, choć nie brak w niej wzruszeń. Pełną nadziei, która może pojawić się w naszym życiu nawet wtedy, kiedy ją straciliśmy… Kiedy zabrakło kogoś bliskiego, a nasza codzienność osnuta jest bólem straty, i tak trudno jest uwierzyć, że jeszcze będzie pięknie… I to właśnie strata jest jednym z tematów, które podejmuje autorka w tegorocznej powieści świątecznej. Nie unikniemy jej… Kiedy zapłoną światła świec na wigilijnym stole, a dodatkowy talerz dla wędrowca nie będzie jedynym, który stoi pusty, w naszych oczach zalśnią łzy tęsknoty. Za tymi, którzy odeszli, którzy „są z nami choć w innej postaci”, a „po głosach tych wciąż drży powietrze”…
Moje serce skradła Basia. Dziewczynka, która po śmierci taty, musiała wziąć na swoje barki opiekę nad siostrami i mamą, która pogrążyła się w rozpaczy… Jej dziecięca odwaga, niesamowita dojrzałość, mimo wieku, sprawiły, że z jednej strony, miałam do niej ogromny szacunek, a z drugiej, rodził się we mnie bunt przeciwko temu, by dzieci musiały szybciej dorosnąć i wziąć na siebie obowiązki rodziców. Tak nie powinno być i Magdalena Kordel zdaje się zwracać na to uwagę. By w całym bólu z powodu straty, nie zatracić siebie. By dostrzegać innych, zwłaszcza ukochane osoby, które także cierpią i potrzebują naszego wsparcia. Szczególnie dzieci, które mają prawo do tego, by być dziećmi jak najdłużej…

Podsumowując:

Kiedy nadejdzie ten wyjątkowy czas w roku, zapal światełko w oknie. Niech będzie drogowskazem dla tych, którzy zagubili się w życiowej zawierusze. Niech daje nadzieję tym, którzy ją stracili i nie wierzą, by kiedyś znów mogli poczuć, że warto z ufnością patrzeć w przyszłość… Nowa powieść Magdaleny Kordel to historia, która ukoi i ogrzeje nawet najbardziej zmarznięte serca. Te, które przepełnione są smutkiem, bo „zabrakło znów czyjegoś głosu”, ale i te, które łakną ciepła i miłości. Bo to ona jest najważniejsza w Święta. Nie stosy prezentów, nie choinka, ale bliscy, którymi mogą się stać nawet osoby kiedyś nam obce. To one mogą stworzyć nam dom, do którego chcemy wracać. Najważniejsze, byśmy poczuli, że jesteśmy kochani, a ci, których już nie ma, zawsze będą z nami – w naszych wspomnieniach i sercach… Jednak życie toczy się dalej i nie możemy zapominać o tych, którzy zostali. Bo oni jak nigdy wcześniej potrzebują naszego wsparcia. I to właśnie ono może nas ogrzać, kiedy doświadczymy „życiowego mrozu”. Piękna, mądra, na wskroś poruszająca, niosąca nadzieję i całe mnóstwo bożonarodzeniowej magii – taka jest nowa książka Magdaleny Kordel. Tylko ona potrafi tak doskonale „literacko pierniczyć”, że czytając, niemal czujemy aromat korzennej przyprawy. Tylko ona potrafi tak ukołysać, że ze łzami wzruszenia w oczach, uśmiechem na ustach i poczuciem ukojenia przewracamy ostatnią stronę. Kocham tę historię miłością wielką i polecam z całego serca!

Książkę można zamówić tutaj: KLIK
 
 
[Post sponsorowany przez Wydawnictwo Znak]



Komentarze

  1. Śliczna recenzja. Takie książki bardzo lubię, a tą autorkę bardzo. Powieść zakupiłam, ale chyba odłożę ją na grudzień.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

instagram

Copyright © NIEnaczytana