"Tajemnica domu Turnerów" - Kate Morton - patronat medialny
[...] poczucie winy jest niczym najbardziej zaufany przyjaciel, który nakazuje człowiekowi wyjawić prawdę, gdy w końcu nadarzy się okazja".
Powroty do domu po latach są trudne. Ale czasem pozwalają otworzyć drzwi, które od dawna były zamknięte.
Tak jest w przypadku dziennikarki Jess Turner-Bridges, która z wraca z Londynu do zalanej słońcem rodzinnej Australii. Babcia, Nora, która ją wychowała, leży w szpitalu – spadła ze schodów, kiedy próbowała wejść na strych, do jedynego miejsca, w którym Jess nie wolno było się bawić. W sypialni starszej pani wnuczka znajduje książkę opisującą sprawę kryminalną sprzed sześćdziesięciu lat: tajemniczą śmierć matki i jej dzieci. Poza tym osoby bliskie Norze twierdzą, że ostatnio nie była sobą, co mogło mieć związek z pewnym listem od prawnika.
Jess, która pracowała już jak o dziennikarka śledcza, wykorzystuje swoje umiejętności do przeprowadzenia najważniejszego dochodzenia w życiu: dotyczącego jej babci, matki oraz rodziny, o której istnieniu nie miała pojęcia.
Lecz kiedy otwiera się długo zamknięte drzwi, trzeba mieć świadomość, że za nimi, niczym zjawy, mogą kryć się tajemnice, które z czasem tylko zyskiwały na sile…
Kate Morton dała się poznać jako autorka powieści, w których tajemnice grają główną rolę. Tak też jest w przypadku opowieści o rodzinie Turnerów, którą lata temu dotknęła ogromna tragedia… Morton prowadzi fabułę, przeplatając ze sobą dwie linie czasowe. I tak oto poznajemy historię z 1959 roku, kiedy to w wigilię Bożego Narodzenia nad strumieniem na terenie wielkiej rezydencji, lokalny dostawca dokonuje przerażającego odkrycia. Równolegle śledzimy losy Jess, która nie spodziewa się, że podyktowane troską ponowne spotkanie z chorą babcią, stanie się początkiem długiej drogi do prawdy.
Autorka utkała niezwykle intrygującą opowieść z kryminalną zagadką w tle. Wspólnie z bohaterką badamy kolejne tropy podrzucane nam przez Morton, próbując rozwikłać tajemnicę sprzed lat, która rzuciła cień na życie małomiasteczkowej społeczności i miała niewątpliwe jakiś udział w przeszłości babci Jess. Dwutorowa fabuła pozwala spojrzeć na całą sprawę z szerszej perspektywy, zgłębić rodzinne tajemnice oraz skomplikowane relacje, jakie łączyły trzy pokolenia kobiet. Klimat historii jest niewątpliwe mroczny, ale ma to poniekąd swój urok, bowiem autorka utkała opowieść, wykorzystując motyw starego domu, którego poznawanie pobudza wyobraźnie. Czytając, mamy okazję śledzić codzienność tych, którzy zamieszkiwali go w latach 50-tych XX wieku, a tym samym niejako wczuć się w atmosferę ówczesnych wydarzeń.
Myślę, że śmiało można powiedzieć, iż Morton ma smykałkę do tego typu powieści. Lubi bawić się z czytelnikiem w przysłowiowego kotka i myszkę, nie zdradzając zbyt wiele i stopniowo odkrywając karty. I choć zagadka jest dobrze rozplanowana, to był moment, kiedy udało mi się odkryć to, jaką tajemnicę kryją mury posiadłości. Jednocześnie zaś dałam się ponieść historii, która ma w sobie także interesujący wątek psychologiczny, który oscyluje wokół tematu macierzyństwa. Autorka zdaje się zwracać uwagę na to, że nie zawsze jest ono idealne i wyczekane, dlatego może rodzić frustrację. Bywa także, że dziecko staje się całym światem rodzica, co może prowadzić do rozkwitu zaborczego uczucia, a co za tym idzie, nadszarpnąć więzi między matką a córką.
Podsumowując:
„Tajemnica domu Turnerów” to napisana z rozmachem opowieść o sekretach, które, choć pogrzebane przed laty, zdają się pchać na światło dzienne. Historia, która pokazuje, że chcąc poznać nasze korzenie, możemy natrafić na zaskakujące informacje, które zmienią nasze życie na zawsze. I choć fabuła książki rozwija się niespiesznie, to wyraźnie czujemy ekscytację, dajemy się porwać w wir łączenia poszczególnych fragmentów układanki i odkrywania zagadki, jaką skrywają mury imponującej kiedyś, a później budzącej grozę, rezydencji. Powieść Morton to także opowieść o małej społeczności, w której pewne tajemnice zdają się bardziej bezpieczne... Międzypokoleniowa historia, która nie tylko intryguje, ale także skłania do refleksji nad niejednoznacznością relacji rodzinnych. A także o prawdzie, która, choć czasami bywa bolesna i szokująca, przynosi ukojenie... Polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz